
W Monitorze Polskim opublikowano obwieszczenie Ministra Klimatu i Środowiska z dnia 2 marca 2021 r. w sprawie polityki energetycznej państwa do 2040 r. Ostateczna wersja Polityki energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040) do pobrania tutaj.
Dziś ukazała się analiza Ember(1), która poddaje ocenie tenże dokument. Analiza opiera się na drugim scenariuszu zawartym w PEP2040, który oparty jest na wysokich cenach uprawnień do emisji CO2 w systemie EU-ETS.
Główne wnioski: ciągle za dużo węgla
Jak czytamy w analizie, według nowego scenariusza „wysokich cen EU-ETS”, opisanego w PEP2040, Polska miałaby w 2030 r. wyprodukować 75 TWh energii elektrycznej z węgla. Zgodnie z mało ambitnym scenariuszem „niskich cen EU-ETS” byłoby to 113 TWh – wartość, która została podana w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu opublikowanym w 2019 r. i przekazanym do UE.
- Najnowszy plan energetyczny Polski nadal nie jest wystarczająco ambitny, aby dokonać szybkiej i skutecznej transformacji. Sama Polska może sprawić, że UE nie osiągnie swoich celów w zakresie redukcji emisji. Łatwo jest zignorować PEP2040 z powodu jej nierealistycznych założeń co do kosztów emisji CO2, ale daje ona wgląd w kierunek rozwoju – komentuje Małgorzata Kasprzak, analityczka Ember. Zauważa także, że Polska do roku 2040 zamierza trzymać się węgla i budować nowe elektrownie wykorzystujące gaz kopalny. Z PEP2040 jako jedynym planem, Polska ryzykuje bolesne, pozbawione planu wycofanie się z węgla, które może pogorszyć sytuację branż energochłonnych, a w dłuższej perspektywie także całej gospodarki.
Gaz – kolejny ślepy zaułek?
- Raczej nietypowo jak na kraj bez znacznych zasobów gazu ziemnego, Polska planuje największy wzrost wykorzystania gazu ziemnego w całej UE, z 14 TWh (w 2019 r.) do 54 TWh (w 2030 r.). W ten sposób stanie się do 2030 r. trzecim co do wielkości producentem energii z gazu w Unii – wskazuje analiza.
W strategii zapisano dążenie do włączenia biometanu i wodoru jako paliw na poziomie 10 proc. całego gazu przesyłanego przez infrastrukturę gazową. Nie rozwinięto jednak kwestii dotyczących odpowiednich wymagań dla nowych projektów, np. sekwestracji dwutlenku węgla (CCS) lub pełnej kompatybilności z wodorem jako paliwem.
- Analiza Ember wskazuje, że wizja przyszłości polskiej energetyki nie tylko rozmija się z ochroną klimatu, ale też skazuje polskie społeczeństwo na coraz wyższe rachunki i uzależnia nas od importu paliwa z zagranicy. Ujawnia, że gaz kopalny staje się w Polsce nowym węglem. Ogromne pieniądze zostaną utopione w infrastrukturze, która ze względu na ochronę klimatu będzie musiała zostać wycofana w kolejnej dekadzie - komentuje Diana Maciąga z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Czytaj: Wodór to remedium na wiele bolączek energetyki, transportu i przemysłu
OZE potraktowane po macoszemu?
Ember zauważa, że PEP2040 podważa rolę odnawialnych źródeł energii w transformacji, kładąc nieproporcjonalnie większy nacisk na bezpieczeństwo dostaw niż na rozwiązanie problemu bilansowania systemu elektroenergetycznego. Co ciekawe, prognozy wykorzystania odnawialnych źródeł energii praktycznie pokrywają się ze starymi scenariuszami, w których zakładano znacznie niższe ceny CO2. Za to uznaje się, że rozwój OZE doprowadzi do spadku hurtowych cen energii elektrycznej.
Rząd jest przychylny morskiej energetyce wiatrowej, a w kwestii wiatraków na lądzie sygnalizuje się, że ustawa odległościowa może ulec zmianie. - Nie jest jasne, czy wspomnianą zmianę uwzględnia scenariusz wysokich cen EU-ETS. Najnowsza strategia pokazuje, że w latach 2019-2030 oczekuje się wzrostu generacji na lądzie wyłącznie z 15 TWh do 23 TWh – zauważają analitycy.
PEP2040 nie nadąża za cenami uprawnień do emisji
Ember zwraca uwagę na to, że przyjęta przez rząd wersja dokumentu nie uwzględnia obecnego poziomu cen uprawnień do emisji CO2, którym już teraz zdarza się przekraczać 40 euro/t - który według jednego z uwzględnionych scenariuszy miał zostać osiągnięty w roku 2040, a według drugiego - między 2025 a 2030 rokiem. - Stawia to Polskę w sytuacji, w której jej uzależnienie od węgla może wkrótce zamknąć ją w błędnym kole, w którym subsydiowanie drogiej produkcji węglowej pozbawi ją środków potrzebnych do inwestowania w szybką i efektywną transformację energetyczną - czytamy w raporcie.
Zdaniem autorów analizy poważnym mankamentem jest także fakt, że w dokumencie nie uwzględniono alternatywnego scenariusza na wypadek niepowodzenia we wdrożeniu przez rząd energii jądrowej zgodnie z założeniami, czyli do 2033 r. Wtedy to ma zostać uruchomiony pierwszy blok elektrowni jądrowej o mocy ok. 1-1,6 GW. Kolejne bloki będą budowane co dwa-trzy lata, a cały program jądrowy zakłada budowę sześciu bloków.
Czytaj: Elektrownia jądrowa w Polsce. Czy jest nam potrzebna?

Dyrektor ds. komunikacji
Przypisy
1/ Treść analizy tutaj:https://ember-climate.org/commentary/2021/03/15/pep2040/