Z raportu Instytutu Ekonomii Środowiska „Przegląd Efektywności Energetycznej 2015” wynika, że modernizacja domów powinna stać się w Polsce priorytetem. Jest ku temu wiele powodów, które przedstawiamy poniżej.
80 proc. kotłów do ogrzewania domów to urządzenia stare i nieefektywne
W budynkach jednorodzinnych mieszka ponad połowa Polaków. Tymczasem przeciętny polski dom jest w bardzo złym stanie. Nieocieplony wcale (40 proc.) albo bardzo słabo, w 70 proc. przypadków ogrzewany jest węglem. Co więcej, zwykle służą do tego stare, prymitywne kotły, w których można spalać wszystko, w tym śmieci. Niemal 1,5 miliona (80 proc.) wszystkich kotłów używanych przez właścicieli budynków jednorodzinnych to nieefektywne, wysokoemisyjne, tzw. ręczne kotły zasypowe. 16 proc. kotłów ręcznych stanowią urządzenia bardzo stare - ponad 20-letnie. Taka sytuacja sprawia, że gospodarstwa domowe ponoszą wysokie koszty ogrzewania, a cały kraj ma ogromny problem z zanieczyszczeniem powietrza.
Termomodernizacji potrzebują głównie ubożsi obywatele
Tymczasem jak podkreślają przedstawiciele Instytutu Ekonomii Środowiska, przez ostatnie dwie dekady nie uruchomiono żadnego mechanizmu wspierającego właścicieli domów jednorodzinnych w termomodernizacji, pomimo bardzo dużych potrzeb w tym zakresie. Wsparcie takie było dostępne jedynie dla domów wielorodzinnych i budynków publicznych. Co więcej, problem dotyczy głównie mieszkańców wsi i małych miejscowości, o niskich dochodach, zamieszkujących mniej zamożne województwa Polski południowo-wschodniej.
Konieczny dostęp do kredytu i dotacji
IEŚ stoi na stanowisku, że potrzebny jest ogólnokrajowy system wsparcia inwestycji zmniejszających zapotrzebowanie na energię w budynkach jednorodzinnych - zwłaszcza w sytuacji, gdy program Ryś, który miał takie wsparcie oferować, stoi pod znakiem zapytania. Obecnie analizuje się możliwość przearanżowania programu na instrument kredytowy oferujący niskooprocentowane pożyczki, ale – jak wskazano w raporcie – mieszkańcy nie są generalnie zainteresowani wzięciem kredytu na termomodernizację własnego domu (rozważałoby go tylko 20 proc. badanych) albo po prostu nie mają zdolności kredytowej. Dlatego właśnie autorzy raportu uważają, że taki ogólnokrajowy program powinien oferować dostęp zarówno do kredytu, jak i dotacji, co więcej, powinien być połączony z regulacjami wyznaczającymi standardy emisyjne dla kotłów małej mocy stosowanych na danym obszarze.
Ogólnopolski program rozruszałby gospodarkę na poziomie lokalnym
W tej sytuacji Instytut proponuje Program Termomodernizacji Polski „Dom+”, który stanowiąc wsparcie dla mniej zamożnej części społeczeństwa, w sposób bezpośredni przełożyłby się na poprawę jakości powietrza w Polsce. Zwiększyłby także wpływy do budżetu (VAT oraz PIT i CIT) i pozwoliłby na rozruszanie gospodarki także na poziomie lokalnym, prowadziłby też do zmniejszenia szarej strefy. Bardzo istotnym elementem w zakresie prac remontowych jest także uwzględnienie wymiany źródła ciepła u osób korzystających z przestarzałych pieców.
Inwestycja w modernizację domów zwraca się z nawiązką
Raport IEŚ może stanowić dla rządu istotne narzędzie pomocne w przygotowaniu programu modernizacji budynków. Na potrzeby opracowania przeprowadzono np. analizę barier hamujących modernizację budynków jednorodzinnych oraz zbadano, jakie funkcje powinien spełniać i jakie cechy powinien posiadać system wsparcia. Raport zawiera też przegląd programów wsparcia dla właścicieli domów w kilku krajach europejskich, takich jak Czechy, Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Irlandia, ze wskazaniem mocnych i słabych stron tych programów.
- Modernizacja tych domów leży w interesie nas wszystkich, gdyż przekłada się na jakość życia, budżet gospodarstw domowych, jakość powietrza, rozwój gospodarki oraz większe przychody do budżetu z tytułu prowadzonych inwestycji. Szacuje się, że wartość rynku modernizacji domów sięga kilkudziesięciu miliardów złotych. Jak wskazują doświadczenia innych krajów, każde euro zainwestowane w modernizację domów przynosi przynajmniej dwukrotnie wyższe przychody do budżetu - argumentuje Marek Zaborowski z Instytutu Ekonomii Środowiska.
Ewa SzekalskaDziennikarz