Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
27.04.2024 27 kwietnia 2024

Nie zaprzepaśćmy bezprecedensowej szansy dla polskich portów

Polska ma ogromny potencjał do rozwoju morskiej energetyki wiatrowej, o tym nikogo nie trzeba przekonywać. Z punktu widzenia rozwoju local content, pilnie potrzebne są jednak strategiczne decyzje co do lokalizacji portu instalacyjnego.

   Powrót       15 lipca 2021       Energia   

W obszarze polskiego wybrzeża (o długości 788 km) zlokalizowane są 4 porty o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej (Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Świnoujście) oraz 28 bardzo zróżnicowanych portów lokalnych. W grze o najwyższą stawkę są dziś Gdynia i Gdańsk. Z kolei Łeba i Ustka zostały wpisane w Krajowym Planie Odbudowy (KPO) jako porty serwisowe. Polenergia i Equinor zdecydowały, że baza obsługi i serwisu dla projektów Morskiej Farmy Wiatrowej (MFW) Bałtyk II i MFW Bałtyk III powstanie w Łebie.

Gdańsk czy Gdynia?

Zgodnie z projektem uchwały Rady Ministrów w sprawie terminalu instalacyjnego dla morskich farm wiatrowych, to port w Gdyni będzie pełnił tę funkcję. Nie jest to jednak wcale pewne, bo nie zapadły jeszcze wiążące decyzje. Konsternację wzbudził też fakt, że Adam Meller, prezes zarządu Morskiego Portu Gdynia i główny kreator tej koncepcji, został odwołany ze stanowiska.

O możliwości wykorzystania danego portu do pełnienia określonej funkcji w łańcuchu dostaw materiałów i usług dla morskiej farmy wiatrowej decyduje przede wszystkim przyjęta strategia instalacji – koncepcja logistyczna oraz ocena szeregu czynników, takich jak głębokość w porcie, długość i nośność nabrzeży, nośność dna, odległość od farmy wiatrowej, odległość od dostawców kluczowych komponentów, dostępna przestrzeń magazynowa itd. Na dziś, żaden polski port nie spełnia wyśrubowanych warunków, jakie powinien spełniać port instalacyjny. W Krajowym Planie Odbudowy zakłada się, że terminal instalacyjny będzie gotowy w czwartym kwartale 2024 r. Coraz głośniej mówi się jednak o tym, że porty Roenne na Bornholmie oraz niemiecki Sassnitz są już dziś brane pod uwagę jako alternatywa dla polskiego terminalu instalacyjnego.

Dlaczego warto przygotować zaplecze?

Jak wyjaśnia w rozmowie z redakcją dr Katarzyna Michałowska-Knap, ekspert Instytutu Energetyki Odnawialnej, doświadczenia innych państw wskazują, że proces przygotowawczy do wznoszenia farm wiatrowych powinien rządzić się zasadami konsekwentnego wdrażania przyjętej wcześniej krajowej strategii. – Niemcy, zanim zbudowali swoją pierwszą farmę wiatrową, zainwestowali co najmniej pół miliarda euro w infrastrukturę, czyli w takie porty jak np. Bremenhaven, gdzie została stworzona baza do realizacji przyszłych farm wiatrowych. Od pierwszej strategicznej decyzji do realizacji pierwszej niemieckiej farmy wiatrowej upłynęło 10 lat, co dla niektórych było powodem żartów. Tyle tylko, że w międzyczasie, kiedy ruszył proces budowy morskich farm wiatrowych w Wielkiej Brytanii, to przygotowani Niemcy okazali się liderami pod względem udziału w łańcuchu dostaw dla Brytyjczyków - wskazuje ekspertka.

Podkreśla przy tym, że Niemcy przygotowali przyjazne warunki dla inwestorów. Podjęli szereg działań, m.in. wprowadzili na poziomie regionalnym specjalne regulacje dotyczące lokalizowania inwestycji i planowania przestrzennego, w tym np. wydawania pozwoleń na lokalizowania na terenie portu eksperymentalnych instalacji do wznoszenia fundamentów, czy na testowania pilotażowych instalacji. – To zaprocentowało i jest to kierunek do naśladowania – dodaje Michałowska-Knap.

Brytyjski model local content

W dyskursie publicznym przykład Wielkiej Brytanii stanowi niejako punkt odniesienia dla Polski w przedmiocie budowania łańcucha dostaw w oparciu o lokalne zasoby. Brytyjczycy w swoich pierwszych projektach offshorowych mieli jedynie 10 proc. udziału local content, by już po dekadzie osiągnąć pułap 50 proc. - Na dziś potencjał local content w Polsce szacuje się na 25 proc. Cel jest taki, by było to co najmniej 50 proc. na koniec dekady. Niczego jednak nie możemy być pewni – wskazuje Włodzimierz Pomierny, kierownik ds. projektów morskiej energetyki wiatrowej w Agencji Rozwoju Przemysłu SA.

Dla przykładu, Polenergia i Equinor szacują, że udział krajowych dostawców i poddostawców w całym łańcuchu dostaw MFW Bałtyk II może osiągnąć poziom od 23 proc. do 38 proc. W fazie budowy, wkład krajowy może osiągnąć poziom między 9 proc. a 20 proc., a w fazie eksploatacji (obsługa i serwis) może to być pomiędzy 60 proc. a 80 proc. Jak podkreśla Włodzimierz Pomierny, na local content składa się wiele elementów (usług i produktów) na każdym etapie projektu. Począwszy od fazy wstępnej: uzyskiwanie pozwoleń, pozyskiwanie analiz przedrealizacyjnych środowiska morskiego, badania wietrzności i napowietrzenia, badania dna morza także pod kątem wykrywania i neutralizowania niewybuchów, aż po całą inżynierię finansową. – Dalej mamy obszar związany z instalacją, serwisowaniem, a na koniec - demontażem farm wiatrowych. To wszystko robią załogi jednostek pływających różnych operatorów. Obok tego usługi związane z bezpieczeństwem i ratownictwem. Kolejna sprawa to cały wachlarz prac dodatkowych na lądzie. Oddzielną kategorię stanowią urządzenia i materiały - wymienia Pomierny.

Potencjał polskich firm

Morskie farmy wiatrowe składają się z turbin morskich, wież, kabli wewnętrznych, kabli eksportowych, morskiej stacji transformatorowej oraz stacji lądowej. Do tego dochodzą fundamenty. W Polsce, mimo braku do tej pory inwestycji w morskie farmy wiatrowe, istnieje wiele przedsiębiorstw produkujących na eksport fragmenty lub części turbin lądowych i morskich. Ocenia się, że jest około 100 firm, które mogą dostarczyć do 50 proc. komponentów potrzebnych do budowy morskich farm wiatrowych.

- Energetyka morska generuje popyt głównie na produkty branży stoczniowej, budowlanej, elektroenergetycznej czy metalurgii – to najwięksi beneficjenci. Jest duża przestrzeń do tego, by polskie przedsiębiorstwa śmiało wchodziły na ten rynek i działały jako podwykonawcy i poddostawcy tych głównych dostawców i wykonawców – przekonuje Kamila Tarnacka, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

To też duża szansa dla rozwoju szkolnictwa zawodowego i wyższego, agencji pracy, firm szkoleniowych. Będzie zapotrzebowanie na specjalistyczną obsługę inwestycji w sektorach finansowym i ubezpieczeniowym, analizy ryzyka, audytów, montaży finansowych, aż po tworzenie i zarządzanie systemami nadzoru i monitoringu instalacji.

Katarzyna Zamorowska: Dyrektor ds. komunikacji Artykuł jest częścią publikacji “Energetyka wiatrowa w Polsce 2021. Rozwój, wyzwania, perspektywy”. Zachęcamy do jej lektury!

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Świetne regulacje, ale brak brandu? Debata „Przyszłość morskiej energetyki wiatrowej w Polsce” (24 kwietnia 2024)Badania siedlisk dennych Bałtyku. GIOŚ podsumowuje projekt (19 kwietnia 2024)Energia z morza Cykl edukacyjnych vodcastów Ørsted oraz TOK FM (19 kwietnia 2024)Morze, wiatr i biznes – ruszyły zapisy na PIMEW Offshore Wind Energy Cup 2024! (19 kwietnia 2024) Pierwsza z linii 400 kV offshore z pozwoleniem na budowę. Choczewo-Żarnowiec (17 kwietnia 2024)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony