Ostatnia norweska kopalnia węgla w Arktyce, w archipelagu Svalbard, zostanie zamknięta w 2023 roku - przekazały w czwartek władze kopalni. Zakończenie jej działalności będzie wiązało się z utratą 80 miejsc pracy. Złoże było eksploatowane przez około 120 lat.
Norweska kompania wydobywcza (Store Norske Spitsbergen Kulkompani, SNSK) w ostatnich 20 latach zamknęła największe kopalnie w archipelagu, pozostawiając jedynie mniejszą kopalnię nr 7, by utrzymać dostawę surowca dla działającej tam elektrowni węglowej. - Wraz z zakończeniem kontraktu na zaopatrywanie elektrowni nie będzie więcej podstaw do tego, by kopalnia wciąż działała - powiedział szef SNSK Morten Dyrstad.
W okresie przejściowym pomiędzy zasilaniem energii elektrycznej z węgla a przejściem na stałe na energię odnawialną, głównym źródłem energii będzie olej napędowy. Kopalnia nr 7 do 2023 r. zwiększy wydobycie z 90 tys. ton rocznie do 125 tys. ton. Agencja Reutera przypomina, że jest to wciąż niewielkie wydobycie w porównaniu z wydobywanymi kilkoma milionami ton węgla rocznie przez SNSK w przeszłości. Region w przyszłości ma się utrzymywać z turystyki i badań naukowych.
Czytak też: Energetyka odnawialna w walce z monopolem węglowym
Archipelag Svalbard, którego największą wyspą jest Spitsbergen, to najdalej na północ wysunięte suwerenne terytorium Norwegii. Traktat z 1920 roku przewiduje, że chociaż Svalbard jest administrowany przez Norwegię, to wszyscy sygnatariusze mają do niego wolny dostęp i prawo do eksploatacji gospodarczej. Rosja przystąpiła do tego traktatu w 1925 roku; w osiedlu Barentsburg Rosjanie wydobywają m.in. węgiel i prowadzą stację naukową. (PAP)