Ministerstwo Finansów przekazało dla Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska 80 mln zł. Pieniądze te zostaną przeznaczone na podwyżki i nowe etaty – poinformował Paweł Ciećko, Główny Inspektor Ochrony Środowiska, podczas kongresu Envicon Environment.
Inspekcja Ochrony Środowiska w nowej odsłonie ma być wzmocniona o 600 dodatkowych etatów, przy czym jedynie 80 etatów zostało przeznaczonych dla GIOŚ (mają wzmocnić strukturę monitoringową - przede wszystkim departament kontroli gospodarki odpadami).
Wakaty inspektorskie w całej Polsce
Pozostałe 520 etatów to same etaty inspektorskie. Oznacza to, że liczba inspektorów podwoi się – jest to konieczne, aby umożliwić całodobowe pełnienie obowiązków siedem dni w tygodniu. - Nigdy w historii Inspekcji Ochrony Środowiska nie dostaliśmy takiego zastrzyku pieniędzy po to, aby zatrzymać kadry - powiedział Paweł Ciećko. - Muszę mieć argument, żeby zatrzymać pracowników. Fluktuacja naszej kadry sięgała ponad 20 proc. Nie możemy być kuźnią kadr dla podmiotów gospodarczych – dodał.
Przyznał także, że największym wrogiem reformy jest mentalność samych urzędników, którym jest bardzo trudno zaakceptować model pracy w trybie zmianowym, ale wierzy, że to sytuacja przejściowa.
Inwestycja, która powinna się zwrócić
Skuteczność swoistej policji środowiskowej: z nowymi zadaniami i wzmocnionymi uprawnieniami, ma docelowo przełożyć się na duże wpływy do budżetu państwa. Główny Inspektor wyjaśniał, że chciałby byśmy osiągnęli poziom Szwajcarii, gdzie szarą strefę szacuje się na poziomie 6 proc. produktu krajowego brutto. Tymczasem według GUS w Polsce szara strefa stanowi 22 proc. i jak mówią eksperci, jest niedoszacowana (czyli trzeba liczyć się z 30 proc.). - Obecnie straty budżetu z tytułu nieodprowadzonego podatku VAT to 600 mln zł, z tytułu PIT i CIT 170 mln zł, a uszczuplenia w zakresie opłat środowiskowych przekraczają 1,6 mld złotych – wskazywał Główny Inspektor.

Dyrektor ds. komunikacji
