
Na to, że wielka powódź, która w połowie września br. zaatakowała kilka państw Europy Środkowej, w tym Polskę, nie jest „pojedynczym odstępstwem od normy”, ale „nową rzeczywistością” bezpośrednio wynikającą ze zmiany klimatu, przedstawiciele środowisk naukowych zwrócili już uwagę w wystosowanym w apogeum katastrofy apelu do marszałka sejmu i parlamentarzystów. Ich głos, wzywający m.in. do rozpoczęcia politycznej debaty o nasilających się problemach, relacjonowaliśmy tutaj. Po dziewięciu dniach od publikacji apelu pojawiają się kolejne wnioski – na skutek antropogenicznej zmiany klimatu prawdopodobieństwo podobnych zdarzeń wzrosło dwukrotnie. Ich intensywność w porównaniu z epoką przedprzemysłową zwiększyła się o 20%. Szacunki przedstawiono w najnowszej analizie (1)badaczy z zajmującej się związkami między zmianą klimatu a ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi inicjatywy World Weather Attribution. Badanie skupia się na opadach trwających od 12 do 15 września na terytorium Czech, Słowacji, Austrii oraz części Polski, Niemiec, Węgier i Rumunii. – Ponieważ w niektórych regionach opady jeszcze się nie skończyły, wybrane ramy czasowe wyznaczają najbardziej intensywny okres do momentu, w którym powstaje raport – naukowcy uzasadniają swoją decyzję.
Czytaj też: Suche zbiorniki się przydają, ale nie zastąpią renaturyzacji. (Po)powodziowe wnioski na przyszłość
Ostrożne szacunki i tak są alarmujące
Choć częstotliwość występowania tzw. szlaków niżów Vb, formujących się wskutek zderzenia zimnych mas powietrza znad Alp z gorącym powietrzem z Europy Południowej i odpowiedzialnych za intensywne opady w naszej części kontynentu, nie zmieniła się od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, „dorobek” wspomnianych czterech dni był największą historycznie odnotowaną ilością deszczu w regionie. Czy bezprecedensowe ilościowo zdarzenie może się szybko powtórzyć? Eksperci odnotowują, że przy aktualnej średniej temperaturze o 1,3 st. C wyższej od tej, która panowała przed rozpoczęciem epoki przemysłowej, podobnie intensywne opady mogą występować mniej więcej co 100-300 lat. Ponieważ jednak mieliśmy do czynienia z rekordowym wynikiem, określenie tzw. czasu powrotu (częstotliwości występowania) przy zarejestrowanych danych ze stu lat, nie jest łatwe. Aktualne estymacje wskazują, że wraz z ocieplaniem się klimatu prawdopodobieństwo powodzi tej skali wzrosło dwukrotnie, a jej intensywność zwiększyła się o 20%. – Szacunki stają się bardziej niepewne, kiedy zastosujemy bardziej lokalną i ograniczoną do konkretnych miejsc skalę – zastrzegają badacze.
Z pomocą przychodzi modelowanie klimatyczne. Jak się okazuje, wszystkie użyte modele pozostają jednogłośne, wskazując na wzrost intensywności oraz prawdopodobieństwa opadów – przy czym uzyskane wyniki, nieuwzględniające m.in. zachodzącej konwekcji (przekazywania ciepła), i tak pozostają zachowawcze. Scenariusz globalnego wzrostu średniej temperatury o 2 st. C w porównaniu z epoką przedprzemysłową pokazuje wzrost intensywności czterodniowego deszczu o 5% przy pięćdziesięcioprocentowym wzroście prawdopodobieństwa ich wystąpienia. – Ze względu na nieuwzględnienie w modelach bardzo intensywnych opadów, liczby prawdopodobnie znowu są za niskie – eksperci z World Weather Attribution zaznaczają po raz kolejny.
Czytaj też: KPEiK bazujący na modelach klimatycznych? Dziś to wizja naukowca, jutro – gospodarcza konieczność
Mniej ofiar śmiertelnych
Oceniając skutki powodzi, autorzy badania stwierdzają, że systemy zarządzania kryzysowego w dotkniętych kataklizmem regionach co do zasady się sprawdziły. Liczba śmiertelnych ofiar (24 w momencie powstawania analizy) była dzięki temu niższa niż przy poprzednich katastrofach; powodzi w Niemczech, Austrii, Czechach, Rumunii, Słowacji i Węgrzech w 2002 r. (232), powodzi z 1997 r. w Polsce, Czechach i Niemczech (co najmniej 100) czy powodziach w Europie zachodniej w 2021 r. (ponad 200 ofiar). Szczęśliwe pod tym względem statystyki mają potwierdzać skuteczność inwestycji w prognozowanie pogody, systemy wczesnego ostrzegania czy ewakuację mieszkańców. Równocześnie jednak powódź uderzyła w szczególnie wrażliwe miejscowości i regiony (badacze wymieniają m.in Nysę, Wrocław, Bratysławę, Ostrawę, Wiedeń czy Galati i Vaslui w Rumunii). Skala zjawiska w wielu przypadkach przewyższyła możliwości infrastruktury, prowadząc do strat wycenianych w sumie na kilka mld euro.
Odejść od paliw kopalnych
Eksperci i współautorzy analizy kładą nacisk na wpływ zmiany klimatu. – Trend, który obserwujemy, jest jasny; jeśli nie zaprzestaniemy emisji pochodzących z paliw kopalnych, sytuacja będzie coraz poważniejsza – komentuje prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Maja Vahlberg z centrum klimatycznego Czerwonego Krzyża i Półksiężyca (ang. Red Cross Red Crescent Climate Centre) mówi o potrzebie uwzględniania narastających zagrożeń w planowaniu przestrzennym, a Friederike Otto z Imperial College w Londynie przypomniała o innych widocznych na naszym kontynencie symptomach kryzysu; „wyniszczającej” suszy w południowych Włoszech oraz pożarach w Portugalii. – Zmiana klimatu to egzystencjalne zagrożenie przede wszystkim dla uboższych warstw społeczeństwa. Wszyscy Europejczycy powinni uznać, że przeciwstawienie się jej poprawi ich jakość życia. Odchodzenie od paliw kopalnych tworzy miejsca pracy i obniża rachunki za energię, poprawia oddziaływanie miast na zdrowie i ogranicza ryzyko zabójczych powodzi. Nie jest to kwestia technologii, ponieważ wiemy jak obniżyć zapotrzebowanie, zastępując paliwa kopalne energią odnawialną – skomentowała badaczka.

Dziennikarz
Przypisy
1/ Całość:https://mcusercontent.com/854a9a3e09405d4ab19a4a9d5/files/df7b2123-66bd-1b85-cfcf-3c8bae3f9d66/WWA_scientific_report_Central_Europe_floods.pdf