
Podczas ostatniego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Przemysłu Chemicznego posłowie debatowali na temat wpływu przepisów ustawy Prawo wodne na działalność branży chemicznej. - W niektórych przypadkach Prawo wodne rzeczywiście jest dyskusyjne lub kontrowersyjne, dlatego chcemy je "wyczyścić" w ciągu pół roku - zapowiadał na początku kwietnia minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
O wyjaśnienie wątpliwości interpretacyjnych poszczególne branże apelują już od wielu miesięcy. Jedną z pierwszych była branża chemiczna. - Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku pani prezes Iwona Koza zobowiązała się, że powstanie specjalna grupa robocza [przyp. red. - dla branży chemicznej], odbędą się warsztaty i dedykowane spotkania. Nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Nie pomogło również wysłane przeze mnie w połowie stycznia pismo przypominające w tej sprawie - mówił przewodniczący poselskiego Zespołu, poseł Piotr Cieśliński. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej przeprasza i obiecuje, że zespół wkrótce powstanie.
20 groszy opłaty, 2 złote za znaczek
Problemy, jakie spowodowało Prawo wodne w branży chemicznej, wymieniał w środę dyrektor Biura Ochrony Środowiska w PKN Orlen - Arkadiusz Kamiński. Długą listę rozpoczął od wątpliwości w zakresie zasad wyznaczania i naliczania opłat za zmniejszenie naturalnej retencji. - Dysponujemy rozbudowanymi systemami drenażowymi, których ustawa jakby „nie widzi”, każąc nam płacić taką samą stawkę jak podmiotom, które ich nie mają - mówił. Kłopotliwa okazuje się dla branży również zmiana definicji ścieków i wyjęcie spod jej zakresu wód roztopowych i opadowych. - Nie wiemy dla których kategorii wód wymagane jest od tej pory pozwolenie wodnoprawne na wprowadzanie ich do ziemi. Czy musimy uzyskać nowe pozwolenia? Czy wydane wcześniej powinniśmy teraz wygasić? Nie mamy pojęcia - wyliczał Kamiński. Wejście w życie ustawy spowodowało zdaniem branży ogólny wzrost obciążeń administracyjnych po stronie przedsiębiorców. Branża postuluje w tym obszarze ustalenie minimalnego progu opłat, poniżej którego nie powinny być one w ogóle uiszczane. - W naszym przypadku chodzi o dwa tysiące stacji. Dla każdej z nich musimy przygotować kilka stron dokumentacji i wysłać ją w formie papierowej. W niektórych przypadkach opłata wynosi 20 albo 25 groszy za stację. Sama wysyłka listu kosztuje dziesięć razy tyle - mówił przedstawiciel krajowego potentata paliwowego. Czasami firma woli zrobić „więcej” nawet, jeżeli nie wymagają tego wprost przepisy ustawy. - To zapobiegawcze działanie „w razie czego” powinno się wreszcie skończyć - dodawali inni.
Zespoły „wyczyszczą” ustawę?
Branża chemiczna upomina się o stworzenie specjalnego forum dyskusji od ubiegłego roku. - Naprawdę zależy nam na tych trójstronnych spotkaniach [przyp. red. - Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Wód Polskich i przemysłu] po to, byśmy mogli w sposób transparentny rozwiać wszelkie wątpliwości i w spokoju realizować nasze cele - apelował Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. Stworzenie zespołu miałoby jego zdaniem nie tylko wyjaśnić najbardziej naglące wątpliwości interpretacyjne, ale też wypracować ewentualną nowelizację niewłaściwie sformułowanych przepisów. Taka formuła mogłaby zresztą wpisać się w zapowiedziane przed dwoma tygodniami przez ministra Gróbarczyka „czyszczenie” ustawy. Reprezentujący stronę rządową Andrzej Kulon zapewnił, że będzie się starał, aby dedykowana branży chemicznej grupa robocza wreszcie powstała. - W przyszłym tygodniu nie tylko odpowiemy na sformułowane przez branżę pytania, ale także poinformujemy o terminie pierwszego spotkania zespołu. Tak sobie teraz myślę, że być może taka formuła byłaby właściwa również dla innych branż? - zakończył.

Dziennikarz, prawnik