Do redakcji wpłynęła informacja doprecyzowująca opinię eksperta „Dostępne sposoby na implementację dyrektyw odpadowych – Część 2. Odpadowego ABC”, w której Czytelnik (personalia do wiadomości redakcji) przedstawił następujące stanowisko:
„Opłata produktowa nie jest sankcją - w rozumieniu karą, tylko daniną publiczną - czytaj podatkiem. Jej konstrukcja prawna jest analogiczna, jak w przypadku podatków dochodowych, tj. CIT, PIT. W opłacie produktowej, analogicznie, jak w przypadku podatków dochodowych:
- występuje tzw. kwota wolna od podatku (50 zł);
- określenie zobowiązania następuje na podstawie Ordynacji podatkowej;
- sprawozdania są odpowiednikiem deklaracji CIT, PIT;
- marszałek województwa pełni analogiczną funkcję, jak urząd skarbowy w odniesieniu do innych podatków;
Po wtóre mechanizm wnoszenia opłaty produktowej związany jest z tzw. samonaliczaniem realizowanym przez przedsiębiorcę, analogicznie jak w przypadku innych podatków, np. CIT, PIT, VAT, PCC itp. Dopiero w przypadku nie uiszczenia opłaty produktowej, lub uiszczenia niższej kwoty, niż wymagana, organ podatkowy, jakim jest marszałek województwa, wszczyna z urzędu postępowanie i wydaje decyzję administracyjną.
I po trzecie - opłata produktowa NIE JEST KARĄ. To, że może tak być postrzegana przez przedsiębiorców, nie oznacza, że nią jest z prawnego punktu widzenia. Opłata produktowa wynika bowiem z rozdziału 6 ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi, natomiast kary wynikają z rozdziału 11. I są to dwie całkowicie różne daniny publiczne, których nakładanie i windykację prowadzą różne organy administracji publicznej. Analogiczna konstrukcja prawna występuje w pozostałych ustawach produktowych dotyczących baterii i akumulatorów, opon, olejów smarowych, sprzętu elektrycznego i elektronicznego oraz pojazdów samochodowych. Choć w przypadku tych ostatnich produktów mowa jest o opłacie za tzw. sieć zbierania pojazdów, a nie opłacie produktowej”.
Komentarz Magdaleny Dziczek:
Niezupełnie mogę się zgodzić z interpretacją przedstawioną powyżej. CIT czy PIT być może technicznie naliczamy w sposób analogiczny, ale nie jesteśmy w stanie go zrekompensować niczym innym. Tzn. nie mam celu np. przepracowania określonej ilości godzin miesięcznie i jeśli tego wymogu nie osiągnę, płacę podatek. Podatek trzeba zapłacić od uzyskanego dochodu.
W przypadku opakowań mamy cele jakościowe i jeśli ich nie osiągniemy, musimy zapłacić wysoki podatek w postaci opłaty produktowej. Jest to obciążenie znacznie wyższe niż cena zbiórki i zagospodarowania kilograma odpadów i zróżnicowane w odniesieniu do różnych opakowań.
Co więcej każdego roku przeprowadzane są kontrole poprawności przygotowanych przez Organizacje Odzysku Opakowań sprawozdań wraz z weryfikacją recyklerów (innymi słowy sprawdzana jest rzetelność źródła DPR i DPO). Urząd Marszałkowski, w drodze decyzji może nałożyć, w przypadku wykrycia nieprawidłowości, decyzję o unieważnieniu puli dokumentów, co ma swoje konsekwencje w nakładaniu decyzji ws. opłat produktowych. Zgodzę się, że opłata produktowa funkcjonuje na bazie przepisów Ordynacji Podatkowej, jednak jest to podatek "karny" za niezrealizowanie obowiązku, a nie określony ułamek np. przepływów pieniężnych czy uzyskanych dochodów, jak w przypadku PIT czy CIT.