Temat zasad BHP na takich stanowiskach jak technik czy serwisant elektrowni wiatrowej przybliża Karolina Jastrzębska, dyrektor zarządzająca w Windhunter Academy. Wymienia następujące czynniki ryzyka w przypadku lądowej energetyki wiatrowej:
- Praca na wysokości,
- Kontakt z prądem elektrycznym,
- Korzystanie z urządzeń dźwigowych, w tym UTB(1),
- Kontakt z wysoką temperaturą,
- Kontakt z substancjami chemicznymi,
- Praca ze źródłami ognia – zagrożenie pożarem,
- Ręczne transportowanie materiałów,
- Kontakt z ostrymi przedmiotami,
- Prace w ciasnych przestrzeniach,
- Kierowanie pojazdami,
- Spotkania ze zwierzętami i zagrożenia biologiczne,
- Zawalenia konstrukcji.
- Do tej listy na morskich farmach wiatrowych dodać należy jeszcze ryzyko utonięcia, hipotermii czy choroby morskiej – uzupełnia Jastrzębska. Dlatego też katalog szkoleń, przygotowany przez Global Wind Organisation (GWO), jest szerszy dla pracowników morskich farm wiatrowych (patrz tabela).
Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy (CIOP-PIB) w materiałach zatytułowanych „BHP – elektrownie wiatrowe” wyjaśnia, że w związku z pracą przy urządzeniach elektrycznych (lub w ich pobliżu), pracownicy elektrowni powinni mieć świadectwa kwalifikacyjne energetyczne „w zakresie eksploatacji i dozoru sieci, urządzeń i instalacji energetycznych wytwarzających, przesyłających i zużywających energię elektryczną (I grupa uprawnień energetycznych)”. „Obsługujący wciągarki i żurawiki umieszczone w gondoli elektrowni wiatrowej powinni posiadać ponadto świadectwa kwalifikacyjne UDT [Urzędu Dozoru Technicznego] w zakresie ich obsługi i konserwacji” – dodano w opracowaniu.
Oprócz braku przeciwskazań do wykonywania pracy na wysokości, wśród predyspozycji zdrowotnych, CIOP-PIB wymienia też zaświadczenia lekarskie o braku przeciwwskazań do wykonywania prac w warunkach mikroklimatu zimnego/gorącego czy pracy w strefie działania pola elektromagnetycznego(2).
Wyścig liderów bezwypadkowej pracy
- Wymagania BHP do pracy na turbinach wiatrowych w Polsce nie są rozbudowane w porównaniu z tymi zza granicy – uważa Jastrzębska. Dodaje, że bazując na doświadczeniu i wymaganiach GWO, pracodawcy branży wiatrowej coraz wyżej podnoszą poprzeczkę bezpieczeństwa, zabiegając o jak największą liczbę bezwypadkowych dni. W jaki sposób? Przez podnoszenie świadomości pracowników, dobór odpowiedniego sprzętu ochrony indywidualnej czy szkolenia, na których symuluje się potencjalne zagrożenia. - Pracownik nie tylko musi wiedzieć, jak postępować w razie niebezpieczeństwa czy udzielić pierwszej pomocy, ale również, gdzie znaleźć wszystkie informacje dotyczące obsługi poszczególnych urządzeń w turbinie wiatrowej – wymienia Jastrzębska.
Szczególnie niebezpieczne są wypadki na gondoli
Pozornie niektóre z podkreślanych aspektów mogą wydawać się błahe… jednak serwisant niejednokrotnie nie ma szans na pomoc z zewnątrz. Dla podniesienia poziomu bezpieczeństwa, gros czynności wykonuje się w co najmniej dwie osoby.
Szczególnie niebezpieczne są incydenty na gondoli wiatraka, więc podczas prac na niej zawsze powinien być zamontowany sprzęt do awaryjnego zjazdu (choć taka konieczność jest niezwykle rzadka).
Ryzyko drastycznie rośnie na morzu, gdzie pracownicy są zdani tylko na siebie i swoich współpracowników. W tym kontekście, przedstawiciele branży zwracają uwagę, że krajowe przepisy są jeszcze niedojrzałe pod kątem uwzględnienia specyfiki pracy na morskich farmach wiatrowych. Jastrzębska wyjaśnia, że np. szkolenie GWO z zaawansowanej pierwszej pomocy zawiera m.in. sposoby podawania leku domięśniowo czy nagłośniowe, przyrządowe udrażnianie górnych dróg oddechowych poszkodowanego. Tymczasem polskie prawo nie pozwala wykonywać powyższych czynności bez ukończonego kursu kwalifikowanej pierwszej pomocy…
Dominika AdamskaSekretarz redakcji, geograf Artykuł jest częścią publikacji “Energetyka wiatrowa w Polsce 2021. Rozwój, wyzwania, perspektywy”. Zachęcamy do jej lektury!