Pełnomocnik zarządu ds. personalnych w Instytucie OZE
Teraz Środowisko: Zajmuje się Pani polityką personalną w Instytucie OZE, który realizuje projekty hydrotechniczne, w tym energetyczne. Czy ma Pani receptę na skuteczną rekrutację?
Małgorzata Nowak: Przede wszystkim polecam w tym zakresie współpracę z uczelniami – my akurat jesteśmy ściśle związani z Politechniką Świętokrzyską, gdzie rozpoczynamy rekrutację czasem już wśród osób będących na trzecim roku studiów. Taka rekrutacja trwa nawet rok, ale dzięki temu udaje nam się wyłapać perełki, czyli osoby, w które warto zainwestować.
TŚ: Jak zidentyfikować takie osoby?
MN: Najpierw sama rozmawiam z młodymi kandydatami - poznajemy się wtedy nie pod kątem technicznym, ale osobowościowym. Bardzo ważna jest odpowiednia postawa takiego człowieka, sprawdzenie, czy nasze cele i oczekiwania są zbieżne. Dopiero gdy okaże się, że młody człowiek ma predyspozycje, wówczas dostarczamy mu praktykę – i to jeszcze podczas studiów.
TŚ: Jakie środki firma przeznacza na wyszkolenie przyszłego pracownika?
MN: Wydajemy sporo na szkolenie pracowników. To kwota 150 tys. zł rocznie, przy czym na jednego pracownika to wychodzi około 5-10 tys. zł. Proces ten zajmuje od kilku do kilkunastu miesięcy, czasem nawet ponad dwa lata.
TŚ: Czy opłaca się dziś inwestować w ludzi? Zawsze przecież istnieje ryzyko, że taki wyszkolony pracownik przejdzie do innej firmy...
MN: To prawda, że koszty nieudanej rekrutacji mogą być ogromne. Można jednak zaradzić odchodzeniu pracowników. Opracowaliśmy system motywacyjny polegający na konkretnym określaniu celów, tworzeniu przyjaznych miejsc pracy, stałym kontakcie osobistym z pracownikami. Polega to często na siedzeniu z ludźmi i na bieżąco odnajdywaniu ich potrzeb, problemów – nie tylko zawodowych. Często pomagamy im w trudnych sytuacjach, wykorzystując zasadę wzajemności. Staramy się też tak budować zespoły, aby były stabilne.
Poza tym nasza branża wpisuje się w oczekiwania młodych ludzi, którzy lubią innowacje, nowe technologie. Dajemy im możliwość sprawdzenia nowego oprogramowania (bardzo ważnego dla realizacji projektów małej energetyki wodnej), testowania systemów monitoringu, odczytu parametrów danych z elektrowni. To przyciąga osoby lubiące nowe wyzwania.
TŚ: Jakich specjalistów obecnie potrzebujecie?
MN: Mamy w tej chwili kilkadziesiąt projektów w obszarze hydrotechnicznym, w tym energetyki wodnej, rekrutujemy więc szereg specjalistów ds. ochrony środowiska, inżynierów budowy, inżynierów projektantów, inżynierów hydrotechnicznych, inżynierów konstruktorów po mechanice, automatyce i budowie maszyn, ponadto techników elektryków.
TŚ: Czy jeden specjalista jest rekrutowany pod jedną określoną inwestycję?
MN: Nie, wręcz przeciwnie: na każdego pracownika, jak i na rynek patrzymy rozwojowo. Trzeba pamiętać, że odnawialne źródła energii obejmują specjalistów z różnych branż. Z drugiej strony osoba budująca małą elektrownię wodną może również stawiać inne obiekty związane z wodą, np. jazy. Staje się w ten sposób specjalistą w budownictwie wodnym, a nie tylko w samym sektorze OZE.
TŚ: A ile osób potrzeba do obsługi jednego projektu?
MN: Mamy większe i mniejsze projekty, więc jeden pracownik nie realizuje całości, tylko uczestniczy w danym etapie realizacji inwestycji. Po pozyskaniu przez nas projektu, bardzo wiele wysiłku, doświadczenia, wiedzy i zaangażowania obejmuje zakres formalno-prawny inwestycji i pozyskanie niezbędnych decyzji np. zespół inżynierów ds. środowiska uzyskuje odpowiednie decyzje środowiskowe, wykonuje inwentaryzacje przyrodnicze, potem sporządzany jest operat wodno-prawny, załatwiane są warunki przyłączeniowe. Dział mechaniczny konstruuje np. turbinę wodną, dział elektryki i automatyki pozyskuje warunki przyłączeniowe oraz pracuje nad oprogramowaniem, które zapewni poprawne funkcjonowanie elektrowni, dział budownictwa przygotowuje projekt budowlany i kompletuje wszystkie wymagane dokumenty, aby uzyskać pozwolenie na budowę. Następnie do pracy może przystąpić zespół generalnego wykonawstwa. Ogólnie na każdym etapie inwestycję realizuje zespół różnych specjalistów, a jej realizacja trwa od kilku miesięcy do nawet czterech lat.
Rozmawiała Ewa SzekalskaDziennikarz