
- Obowiązujące od 2003 r. przepisy nie zapewniają racjonalnego kształtowania ładu przestrzennego w gminach i ich zrównoważonego rozwoju, a także pozbawiają ten proces kontroli społecznej. W efekcie dochodzi do rozproszenia zabudowy, uszczuplenia terenów zielonych, a nawet do degradacji krajobrazu – wskazuje Najwyższa Izba Kontroli (NIK). Izba przypomina przy tym roczne koszty chaosu przestrzennego - ponad 83 mld zł.
NIK skontrolowała planowanie przestrzenne w siedemnastu urzędach gmin w 8 województwach: dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, łódzkim, małopolskim, mazowieckim, podkarpackim, wielkopolskim i zachodnio-pomorskim. Okres objęty kontrolą to lata 2019– 2022 (I kwartał).
Czytaj też: [Wywiad] Mamy w Polsce kryzys gospodarki przestrzennej
Mniej niż 1/3 kraju w planach miejscowych
Jak wskazuje NIK, niemal wszystkie gminy w Polsce posiadają uchwalone Studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (na sześć, które tego nie zrobiły, cztery były w trakcie przygotowywania dokumentu). Problemem jest jednak fakt, że mniej niż 1/3 powierzchni kraju pokryta jest miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego (mpzp), a to właśnie plany miejscowe (stanowiące akt prawa miejscowego) mają gwarantować realizację przyjętych w studium kierunków rozwoju gminy. Dane z ostatnich lat pokazują niewielki wzrost w tym zakresie – w 2019 r. mpzp pokrywały 31,2% powierzchni Polski, w 2021 r. – 31,7%, oznacza to wzrost jedynie o 0,5 p.p.
Brak planów miejscowych przekłada się natomiast na realizowanie inwestycji w oparciu o decyzje o warunkach zabudowy (tzw. WZ), które to nie muszą być zgodne ze studium uwarunkowań.
- Skutek jest taki, że studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nie są uaktualniane nawet przez dekady, plany miejscowe pokrywają mniej niż 1/3 kraju, a podstawową rolę w procesie gospodarowania przestrzenią pełnią w gminach decyzje o warunkach zabudowy wydawane nawet dla pojedynczych działek. Sprzyja to inwestorom, jednak brak ustawowego powiązania decyzji WZ z ustaleniami Studium, może umożliwić np. budowę całych osiedli mieszkaniowych na terenach bez dostępu do kanalizacji, dróg i komunikacji publicznej, generując koszty, jakie gminy będą musiały ponieść w przyszłości, by zapewnić mieszkańcom dostęp do tych podstawowych usług – wskazuje NIK.
Nadpodaż terenów pod zabudowę mieszkalną
Z przyjętych Studiów wynika, że 19% powierzchni kraju przeznaczone jest pod zabudowę mieszkaniową (jedno i wielorodzinną). Na takim obszarze, zgodnie z szacunkami Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN zamieszkać mogłoby nawet 200 mln osób. Przypominamy, liczba ludności Polski to 38 mln.
Czytaj też: Brak krajowej koncepcji zagospodarowania przestrzennego to poważny problem
Jak wyjaśnia NIK, nadpodaż terenów przeznaczonych pod zabudowę wynika przede wszystkim z braku aktualizacji dokumentów planistycznych. - Zgodnie z przepisami, decyzja o sposobie zagospodarowania przestrzennego gminy, powinna być podejmowana na podstawie Studium weryfikowanego przynajmniej raz na kadencję lokalnych władz. Z kontroli wynika jednak, że niektóre gminy prowadziły swoją politykę przestrzenną na podstawie Studiów sporządzonych ponad 20 lat temu w oparciu o nieobowiązującą już ustawę o zagospodarowaniu z 1994 r. – czytamy.
W wyniku kontroli stwierdzono, że zaledwie w dwóch gminach na 10, w których wprowadzono zmiany w obowiązujących Studiach, zakres dokonanych zmian dotyczył całości dokumentu. W większości aktualizacje dotyczyły niewielkich obszarów, i wynikały z „potrzeb indywidualnych inwestorów”.
Brak planów to jedno, czas ich sporządzenia to drugie
Nie bez znaczenia dla kształtowania ładu przestrzennego jest także długotrwały proces sporządzania dokumentów planistycznych. W przypadku kontrolowanych gmin czas ten wynosił nawet ponad 4 lata. - Uchwalone po tak długim czasie plany miejscowe mogły więc nie uwzględniać wszystkich zmian, które wystąpiły w tym okresie w zagospodarowaniu przestrzennym gminy, a tym samym w chwili zatwierdzania mogły być częściowo nieaktualne – wskazuje NIK.
Kolejną kwestią jest rozdrobnienie przyjętych mpzp (szczegóły na grafice). W kontrolowanych przez NIK gminach, średnia powierzchnia mpzp wynosiła od 2 do 30 ha. - Jedynie w pięciu skontrolowanych gminach, wystąpiły pojedyncze plany miejscowe (uchwalane lub zmieniane) o większej powierzchni - od 100 ha do 996 ha – czytamy.
Oznacza to, że zasięg przyjętych planów nierzadko zbliżony był do zasięgu oddziaływania decyzji WZ.
Planowanie na podstawie decyzji WZ
W latach 2019-2022 (I kwartał) na terenie skontrolowanych gmin wydano łącznie 1664 decyzji WZ dla nowych inwestycji mieszkaniowych, z czego ponad 36% dotyczyło terenów wcześniej nie przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową.
- Mimo, że kontrola nie wykazała naruszenia zasad i trybu opracowywania decyzji WZ, Izba negatywnie ocenia działania gmin, dla których decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu stały się podstawowym instrumentem gospodarowania przestrzenią. Zdaniem samych gmin ten instrument pozwala jednak na większą swobodę w podejmowaniu decyzji o przeznaczeniu terenu na poszczególne inwestycje i formy działalności. Nie bez znaczenia jest także niski koszt wydania decyzji, możliwość jej zmiany albo cesji na inny podmiot, a także bezterminowość. Z kolei wadą jest, zdaniem samorządowców, brak możliwości odmowy wydania decyzji WZ w przypadku, kiedy inwestor spełnia wszystkie przesłanki wynikające z ustawy o planowaniu przestrzennym – wskazuje NIK.

Dziennikarz, inżynier środowiska