Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami (ZPGO) alarmuje, że w polskim systemie gospodarki odpadami panuje dramatyczna sytuacja.
1 lipca b. r. w życie wchodzi rozporządzenie Ministra Środowiska dotyczące podwyższonych standardów selektywnego zbierania odpadów komunalnych. Po raz kolejny przedsiębiorcy z naszej branży zostali obciążeni kosztami działania systemu gospodarki odpadami w Polsce (dodatkowe pojemniki, inwestycje w dodatkowy tabor, instalacje sortownicze). Rozporządzenie samo w sobie jest dobre, nie rozwiązuje jednak najistotniejszych problemów działania systemu, tzn. finansowania - podkreśla Piotr Maciejewski, członek Zarządu ZPGO.
Przepisy wynikające z Ustawy o odpadach z dnia 14.12.2012r. mówią wprost, że koszty zbierania i przetwarzania odpadów powinni ponieść producenci lub wprowadzający towary na rynek, przekazując do systemu gospodarki odpadami tzw. opłatę recyklingową za odpady wprowadzone na rynek. Niestety, od wielu lat w Polsce nikt tego nie egzekwuje. Dla przykładu, w roku 2017 producenci (artykułów spożywczych, chemii gospodarczej etc.) płacą w Polsce zaledwie 7 zł za zebranie i przetworzenie tony odpadów z tworzyw sztucznych. - Na tonę takich odpadów wchodzi np. 30 tysięcy butelek PET. Pytamy, kto za 7 zł‚ jest w stanie odebrać i przetworzyć taką ilość - wylicza Piotr Maciejewski, członek Zarządu ZPGO.
Tymczasem, tzw. opłata produktowa (naliczana w 2017 r. za brak wywiązania się z poziomów odzysku i recyklingu przez producentów tworzyw sztucznych), wynosi aż 2700 zł za tonę. - Ktoś jednak policzył‚ ile to kosztuje. Pytanie - gdzie te pieniądze są? W Polsce podnosi się drastycznie koszty odbioru posegregowanych odpadów z gospodarstw domowych, podczas gdy w krajach rozwiniętych takie odpady odbierane są bezpłatnie - tłumaczy Piotr Maciejewski, członek Zarządu ZPGO.
Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami