Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
25.04.2024 25 kwietnia 2024

Płacimy „za odpady”, czyli właściwie za co?

Obecnie w Polsce mieszkańcy płacą za odpady niezależnie od tego, ile ich wytwarzają, a gminy ustalając stawki muszą poruszać się w określonych ramach. Co wpływa na wysokość opłat? I co zmieniłoby wdrożenie ROP i systemu kaucyjnego?

   Powrót       31 stycznia 2023       Odpady   
Pojemniki na odpady

Obecnie Polacy płacą za odpady zgodnie ze stawką wyliczoną według jednej z metod uwzględnionych w ustawie(1): od osoby, gospodarstwa domowego, zużytej wody, powierzchni. Żadna z nich nie uwzględnia ilości odpadów wytworzonych przez mieszkańca. Dla osób starających się żyć w duchu „zero waste” takie podejście może wydawać się krzywdzące… Patrząc jednak na dzikie wysypiska śmieci oraz praktyki spalania odpadów w domowych kotłach – trudno wyrokować, jak skończyłoby się rozliczanie mieszkańców za ilość zebranych od nich odpadów.

Stawki opłat w kraju są zróżnicowane. Co decyduje o ich wysokości i jak gminy mogą na nie wpływać?

- Zróżnicowanie wynika między innymi z odmiennego sposobu ukształtowania systemu gospodarowania odpadami, w tym przyjętego sposobu finansowania. Część gmin zachowuje zasadę samofinansowania systemu, czyli całość kosztów związanych z odpadami pokrywana jest z wpłat od mieszkańców – beneficjentów systemu. Część samorządów finansuje system nie tylko z wpłat wnoszonych przez mieszkańców, ale także ze środków budżetowych. W gminach, które dbają o samobilansowanie się systemu, opłaty ponoszone przez mieszkańców wprost będą wyższe. W gminach, w których system finansowany jest ze środków budżetowych, opłaty ponoszone przez mieszkańców będą może niższe, co nie oznacza, że mieszkańcy zapłacą mniej – bo przecież środki w samorządowym budżecie to nadal pieniądze mieszkańców, ale mówiąc nieco przewrotnie - zabrane z innej kieszeni – odpowiada Agnieszka Fiuk, członek Rady Programowej Izby Branży Komunalnej (IBK).

Opłaty szyte na miarę

Wpływ na koszty odbioru, transportu i zagospodarowania odpadów mają też częstotliwość ich odbierania i sposób gromadzenia (pojemniki, worki, punkty zbiorcze) oraz stopień i jakość segregacji u źródła. - Mówiąc najogólniej, wpływ na koszty ma to, czy usługa dla gminy - biorąc pod uwagę jej specyfikę - jest uszyta na miarę, czy nie. Rozwiązanie dobre i konieczne np. na terenie gminy typowo turystycznej nie sprawdzi się w gminie wiejskiej z rozległą zabudową. Jeszcze inne rozwiązania, które będą dobre (czytaj oszczędne) w mieście o zwartej, gęstej zabudowie, będą wysoce kosztotwórcze (nieadekwatne) dla gminy o zabudowie kolonijnej lub rzadkiej czy w trudnym terenie – mówi Agnieszka Fiuk.

W opinii ekspertki każda gmina powinna mieć dobrze zmapowane i zinwentaryzowane potrzeby, aby wypracowywać swoje rozwiązanie. - Aktualne przepisy nie dają może wielkiej elastyczności w zakresie tego, jak system gminny, w jego zasadniczych założeniach, ma wyglądać, ale nie jest też tak, że nie da się w tych ramach wypracować modelu zoptymalizowanego – tj. właśnie uszytego na miarę – dodaje. Wśród kolejnych aspektów ważnych dla kosztów funkcjonowania systemów gminnych wymienia m.in. zakres kontraktu zawartego pomiędzy gminą a wykonawcą odbioru odpadów. Jak zaznacza, nie wszystkie obowiązki i ryzyka uwzględnione w takich umowach mają wpływ na jakość usług, a za to generują dodatkowe koszty.

- To o czym warto pamiętać, a co wynika m.in. z raportu opracowanego przez Izbę Branży Komunalnej, to także korelacja pomiędzy stawkami a modelem „in house”. W gminach, w których obiór odpadów powierzany jest podmiotom wewnętrznym (głównie spółki komunalne), koszty i stawki są wyższe – uzupełnia przedstawicielka IBK.

Śmieciarka zabrała. I co dalej?

Gros kosztów w gospodarce odpadami związanych jest z przetwarzaniem i utylizacją.

- Często wyobrażenie jest takie, że usługa związana z odpadami kończy się w momencie odebrania odpadów z naszej posesji, czyli w momencie kiedy odpad trafia do śmieciarki… Nic bardziej mylnego - podkreśla Agnieszka Fiuk. Przetwarzanie odpadów – jak wyjaśnia - to proces prowadzony w wyspecjalizowanych instalacjach – zakładach o dużym zaawansowaniu technologicznym, logistycznym i organizacyjnym. - Żeby przetworzyć dziś odpady zgodnie ze sztuką i przepisami, trzeba zaangażować potężną machinę złożoną ze sprzętu, technologii, a przede wszystkim ludzi. Na przestrzeni ostatnich kilku lat wymogi stawiane zakładom przetwarzającym odpady szalenie wzrosły, co spowodowało konieczność dostosowania tych instalacji do nowych wymogów i przepisów – to są koszty, które na końcu dnia muszą zostać wkalkulowane w koszt przetworzenia każdej tony odpadów, a więc także w koszt każdego kilograma odpadów – patrząc skalą własnego kosza pod zlewem – przypomina.

Następnie każdy odpad musi być zagospodarowany w sposób ostateczny (w procesie recyklingu, w spalarni lub cementowni czy na składowisku). Ten etap może wydawać się oczywistym, ale wynikające z niego koszty kształtują zmieniające się warunki.

- Wszystkie te sposoby zagospodarowania odpadów generują koszty, które podlegają dynamicznym zmianom związanym z funkcjonowaniem szeroko rozumianego rynku i tego jak wygląda koniunktura np. na rynku budowlanym, na rynku surowców. Przykładowo w okresach dużego zapotrzebowania na surowiec typu PET można tę frakcję odpadów sprzedać za cenę, która pokrywa koszty jego odzysku. Są jednak takie frakcje odpadów i takie okresy, kiedy przemysł danego surowca nie potrzebuje w takiej ilości, jaka na rynku się pojawia czy jest dostępna, i wówczas za zbycie tego surowca trzeba odbiorcy zapłacić - wyjaśnia Agnieszka Fiuk. Odnosi się to oczywiście do różnych frakcji odpadów.

- Rynek odpadów nie jest oderwany od reszty gospodarki. To co się w niej dzieje, wpływa (istotnie) na to, jak i za ile funkcjonują systemy gminne i ile za odpady zapłaci przysłowiowy Kowalski – konkluduje Agnieszka Fiuk.

Kaucja i ROP. Decyzyjność w rękach mieszkańca, odpowiedzialność na barkach producenta

Od kilku lat trwają dyskusje nad wdrożeniem w Polsce tzw. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta oraz systemu kaucyjnego na opakowania jednorazowe po napojach. Jaki będą mieć wpływ na opłaty dla mieszkańców? Jakie konsekwencje odczują gminy?

Jak podkreśla Anna Larsson z Reloop Platform, system kaucyjny i ROP są ze sobą powiązane.

- Zgodnie z art. 8a dyrektywy odpadowej, za odpady opakowaniowe producenci (a co za tym idzie konsumenci) mają płacić wg zasady kosztów netto. Czyli jeśli one są zebrane i sprzedane jako surowiec, to wpływy ze sprzedaży tych frakcji obniżają koszty producentów (a więc i konsumentów). Jeśli system ROP jest zaprojektowany zgodnie z zasadami ramowej dyrektywy odpadowej – to system kaucyjny, w porównaniu z systemem gminnym, jest neutralny dla mieszkańców pod względem kosztów – wyjaśnia Larsson. Kaucja pozwala konsumentom podejmować decyzję: czy odzyskają pieniądze za opakowanie, czy też nie. Finansowa motywacja daje efekt w zwiększających się poziomach zbiórki opakowań i zmniejszającym się problemie dzikich wysypisk (w odniesieniu do opakowań objętych kaucją).

Na dziś dzień w Polsce mieszkańcy płacą za odpady opakowaniowe w opłatach dla gmin. - Gmina ma przychody ze sprzedaży surowców wtórnych, a jednocześnie ROP nie jest wdrożony (producenci nie płacą za opakowania wprowadzane na rynek). Gdyby dzisiaj wszedł tylko system kaucyjny, to gmina byłaby stratna, bowiem nie mogłaby uzupełniać budżetu przychodami ze sprzedaży frakcji opakowań po napojach – mówi Larsson. Ale jak precyzuje, jest to sytuacja czysto teoretyczna. Polska musi wdrożyć zasadny ramowej dyrektywy odpadowej. ROP sprawi, że wszystkie frakcje opakowaniowe będą płacić za siebie.

- Patrząc krótkowzrocznie, gdyby system kaucyjny w Polsce wszedł dziś bez reformy ROP, to gminy odniosłyby straty. Ale biorąc pod uwagę, że reforma ROP musi w końcu w Polsce zaistnieć, to [system kaucyjny – przyp. red.] będzie korzystny – uważa Larsson. Również z uwagi na redukcję zaśmiecania, a likwidacja jego skutków także należy do kosztów gminy.

Larsson podkreśla, że istniejący system ROP w Polsce jest wysoce niesprawiedliwy – odpowiedzialność za odpady opakowaniowe spada na mieszkańców i gminy. – Nie ma znaczenia, czy ktoś kupuje mało i w wielorazowych opakowaniach, a ktoś - dużo, często i w formatach jednorazowych. Za wywóz odpadów każdy płaci tyle samo. Nie ma odpowiedzialności za konsumpcję. I temu służy koncept ROP, żeby konsument płacił za opakowania produktów, które kupuje – wyjaśnia Larsson.

Dodaje, że jeśli na producencie będzie spoczywała odpowiedzialność finansowa za odpady po jego produktach, to będzie się starał zarówno o prawidłowe ekoprojektowanie, jak i o efektywność kosztową systemów zbiórki.

Dominika Adamska: Sekretarz redakcji, geograf Teraz SamorządWięcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.

Przypisy

1/ Mowa o ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach
https://www.teraz-srodowisko.pl/aktualnosci/jednolity-tekst-ustawa-o-utrzymaniu-czystosci-i-porzadku-w-gminach-12790.html

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Polska z ponad połową środków przeznaczonych na budowę infrastruktury tankowania wodoru (19 kwietnia 2024)Najpierw ROP, potem kaucja? Nie milkną głosy branży, resort trwa przy swoim (12 kwietnia 2024)Inteligentne pojemniki na odpady. Świętochłowice (12 kwietnia 2024)Jak minimalizować biogazowe ryzyka inwestycyjne? (08 kwietnia 2024)Rzecznik MŚP pisze do Premiera w sprawie systemu kaucyjnego (04 kwietnia 2024)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony