Prof. SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej
Już teraz rolnicy płacą o 20-450 proc. wyższe rachunki za prąd niż pozostałe gospodarstwa domowe. Z czego to wynika? Rolnicy, w zależności od profilu gospodarstwa, na cele produkcyjne przeznaczają od ponad 60 proc. do prawie 90 proc. całej zużytej energii elektrycznej. Wielkość jej zużycia zależy zresztą w największym stopniu od rodzaju prowadzonej działalności produkcyjnej oraz wielkości gospodarstwa. Największe zapotrzebowanie na energię elektryczną, wynoszące ponad 20 tys. kWh na cele produkcyjne, występuje m.in. w gospodarstwach sadowniczych. Jest to związane przede wszystkim z eksploatacją chłodni i przechowalni. Innym przykładem są chociażby duże gospodarstwa prowadzące polową produkcję zbóż o powierzchni ponad 150 ha, w których zużycie energii związane jest głównie z suszeniem ziarna. Warto jeszcze wymienić gospodarstwa zajmujące się produkcją zwierzęcą, zwłaszcza te produkujące mleko. Tutaj energia elektryczna wykorzystywana jest do zasilania dojarek oraz do chłodzenia i przechowywania mleka. Po wprowadzeniu rynku mocy ceny energii wzrosną o dodatkowe 10-20 proc.
Podwyżki dopiero przed nami
6 grudnia br. odbyło się trzecie czytanie projektu ustawy(1), które przypieczętuje kolejne podwyżki. Nowoczesne rolnictwo w coraz większym stopniu korzysta z energii elektrycznej. Jest ona wykorzystywana w gospodarstwach nie tylko do zapewnienia oświetlenia czy umożliwienia pracy domowych sprzętów RTV czy AGD. Służy również do zasilania urządzeń stosowanych w produkcji i przetwórstwie rolnym, a ze względu na specyfikę obszarów wiejskich, także do substytuowania innych nośników energii (np. gazu ziemnego). Nic więc dziwnego, że rachunki za prąd w gospodarstwach rolnych stają się coraz wyższe. Trudną sytuację ekonomiczną producentów rolnych dodatkowo pogarsza fakt, że na ogół nie mogą oni korzystać z tańszej taryfy na energię elektryczną typu G, dostępnej dla gospodarstw domowych, a muszą używać droższej taryfy C, przeznaczonej dla przedsiębiorców. Nie powinno więc dziwić, że problem ubóstwa energetycznego w największym stopniu dotyczy gospodarstw domowych zlokalizowanych na wsi. Przypomnijmy: to niemal 6 mln odbiorców energii elektrycznej. Dlatego też każda podwyżka cen energii elektrycznej wpłynie niekorzystnie na sytuację finansową rodzin rolniczych.
Im więcej liczników, tym gorzej
Wprowadzenie rynku mocy z pewnością spowoduje znaczący wzrost cen energii elektrycznej, co przełoży się na wzrost rachunków, a w konsekwencji zwiększy udział ceny elektryczności w kosztach produkcji rolnej oraz zwiększy zakres ubóstwa energetycznego na wsi. Wpływ będą miały także inne czynniki, w tym przede wszystkim korzystanie przez rolników zazwyczaj z więcej niż jednego licznika energii. Ponieważ zakłada się, że koszty stworzenia rynku mocy zostaną przeniesione na odbiorców energii w postaci dodatkowej opłaty stałej – a więc przypisanej do każdego licznika – rzeczywiste obciążenie gospodarstw rolnych z tytułu stworzenia rynku mocy będzie nieproporcjonalnie większe niż rodzin mieszkających w miastach. Bowiem im większe zużycie energii, tym więcej zapłacimy w ramach tzw. opłaty mocowej. Można oszacować, że w po wprowadzeniu rynku mocy wzrost cen energii dla rolników wyniesie od 10 do 20 proc.
Omawiając wpływ stworzenia rynku mocy na gospodarowanie energią elektryczną na terenach wiejskich warto również zauważyć, że mechanizm ten nie rozwiązuje podstawowych problemów mieszkańców tych terenów, jakim są: niestabilność napięcia w sieci oraz przerwy w dostawach. Utrudniają one, a często wręcz uniemożliwiają wykorzystanie nowoczesnych technologii i narażają rolników na dodatkowe koszty. Większość producentów mleka czy sadowników musi posiadać agregaty prądotwórcze wykorzystywane na wypadek przerwy w dostawie elektryczności z sieci. Problemy te nie zostaną rozwiązane poprzez stworzenie rynku mocy. Środki gromadzone przez ten mechanizm wykorzystywane będą bowiem na utrzymanie mocy dyspozycyjnych (rezerwowych), a nie na modernizację i poprawę sieci dystrybucyjnych. Jestem skłonny nawet założyć, że rynek mocy będzie miał negatywny wpływ na modernizację sieci energetycznych.
dr hab. Zbigniew M. Karaczun