
- Wyzwań związanych z wdrażaniem Nature Restoration Law w Polsce jest bardzo dużo, największe jednak to kompleksowość celów zawartych w rozporządzeniu w stosunku do bardzo krótkiego czasu na przygotowanie Krajowego planu odbudowy zasobów przyrodniczych – w panelu dyskusyjnym poświęconym szansom i pułapkom jakie towarzyszą realizacji celów unijnego prawa na rzecz odtwarzania ekosystemów powiedziała Marta Zimny, naczelnik Wydziału Odbudowy Zasobów Przyrody w Ministerstwie Klimatu i Środowiska (MKiŚ). Harmonogram i metodykę pracy nad Planem, a także pozostałe głosy nt. założeń głośnego rozporządzenia, źródeł finansowania przewidzianych w nim działań oraz ich praktycznego kształtu w terenie – nad rzekami, w lasach czy na mokradłach – omawialiśmy w dwóch wcześniejszych relacjach z konferencji pod auspicjami Koalicji 10%. Oprócz Zimny, w poprowadzonej przez Martę Klimkiewicz z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi rozmowie udział wzięły dr Paulina Sobiesiak-Penszko, dyrektorka Programu Zrównoważonego Rozwoju i Polityki Klimatycznej w Instytucie Spraw Publicznych, dr Joanna Kopczyńska, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie oraz Justyna Choroś z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP).
Czytaj też: Wdrażanie Nature Restoration Law – cz. 2. Reforma gospodarki leśnej i mądre wydatkowanie środków
Integracja ze Wspólną Polityką Rolną
Jak mówiła Marta Zimny, Krajowy plan przedstawi koncepcję odbudowy przyrody, która wybiegnie 25 lat do przodu, musi być zatem „dobrze uszytym narzędziem”. Ogrom zadań wiąże się z dwoma kluczowymi dla Nature Restoration Law (NRL) artykułami; art. 4, który mówi o odbudowie ekosystemów lądowych, przybrzeżnych i słodkowodnych oraz art. 5, dotyczącym odbudowy ekosystemów morskich. Największe emocje społeczne budzi jednak treść art. 11 poświęconego odbudowie ekosystemów rolniczych. – Dopóki na poziomie unijnym działania wdrażające NRL w rolnictwie nie zostaną wplecione w instrumenty finansowe Wspólnej Polityki Rolnej, ich realizacja będzie trudna. Pytanie, na ile będziemy w stanie odwrócić pewne negatywne trendy środowiskowe związane ze Wspólną polityką, takie jak rozpowszechnienie się monokultur – oceniła Joanna Kopczyńska. Rolnicy, według szefowej Wód Polskich będący „bardzo trudnym partnerem do rozmowy” odpowiedzą na konkretne bodźce, o ile przełożą się na korzyści. Prelegentka odniosła się też do wymienionego w NRL celu renaturyzacji co najmniej 25 tys. km rzek w Europie. Zdaniem Kopczyńskiej jest on „mało ambitny”. – Projekty, na których dofinansowanie złożyliśmy wnioski w ramach programów FEnIKS i LIFE mówią o renaturyzacji 1491 km rzek w ramach jednego roku naboru – dodała.
Miasta częściowo gotowe
- Czarny PR Nature Restoration Law wokół rolników nie wziął się znikąd; byliśmy nieprzygotowani, nie wiedząc o co tak naprawdę chodzi w prawie o odbudowie przyrody – kontynuując wątek związany z rolnictwem uznała Paulina Sobiesiak-Penszko. Rzetelna kampania informacyjna prowadzona przez instytucje publiczne miałaby przybliżyć cele rozporządzenia. – Nie mam przekonania, że rolnicy byliby mu aż tak przeciwni, gdyby dokładniej poznali jego zapisy i dowiedzieli się np. ze nie ma w nim mowy o przymusowym zalewaniu pół uprawnych – kontynuowała, stwierdzając, że przygotowanie Krajowego planu musi być poprzedzone dialogiem ze społeczeństwem. Gdzie za to odbudowa przyrody może przebiegać relatywnie najprościej? Marta Zimny wskazała na ekosystemy miejskie i leśne, których kondycja jest obecnie najłatwiej rozpoznana, a sytuację ułatwiają m.in. przygotowywane już (i umocowane ustawowo) Miejskie plany adaptacji do zmiany klimatu. – Wszystkie duże miasta spełniają określony w art. 8 NRL warunek pokrycia zielenią powyżej 45% i 10% pokrycia koronami drzew – zauważyła.
Jakość wód
Tzw. język korzyści powrócił we wspomnianym już kontekście renaturyzacji rzek, która może postępować wraz z odtwarzaniem atrakcyjnego turystycznie krajobrazu. – Chcemy zlikwidować 322 bariery migracyjne (…) Kluczowe dokumenty, które mogą zawrzeć te projekty, to Plany gospodarowania wodami. Możemy ustalić w nich cele przewyższające ambicje NRL – mówiła Joanna Kopczyńska. Zastrzegła przy tym, że proces renaturyzacji nie ogranicza się do przywrócenia biegu rzek, które poza tym muszą być wolne od zanieczyszczeń. Zdolności samooczyszczania dotyczą tylko biogenów, natomiast już nie substancji farmaceutycznych czy hormonów. – Nawet bardzo ładna, wijąca się rzeka sama sobie z nimi nie poradzi. Potrzeba działań dot. chemii wód, zakładanych m.in. w nowej dyrektywie wodno-ściekowej. Powinniśmy ograniczyć przedostawanie się do wód szkodliwych substancji – powiedziała.
Inkluzywność procesu
Krajowy plan odbudowy zasobów przyrodniczych powinien powstać przy współudziale strony społecznej, stwierdziła Justyna Choroś. – Dokument, który zgubi po drodze konkretne grupy społeczne, będzie niestabilny. Musimy przygotować go na trwalszej podstawie. Ważną pomocą i wkładem dla decydentów może być też dorobek tzw. nauki obywatelskiej, która dostarczy wiedzę np. na temat przegród na rzekach czy siedlisk poza obszarami Natura 2000 - podpowiedziała przedstawicielka OTOP. Wątki dotyczące partycypacji oraz przekonywania opinii publicznej do wartości dodanej z odbudowy przyrody omawiała też Paulina Sobiesiak-Penszko, która opowiedziała się za przekraczaniem antropocentrycznej wizji świata już na poziomie programów edukacyjnych.
Co do możliwego sprzeciwu konkretnych interesariuszy, w dyskusji po raz kolejny pojawiły zagadnienia dotyczące rolników. Badaczka z Instytutu Spraw Publicznych podkreśliła różnorodność tej grupy zawodowej i wynikające z tego zróżnicowanie potrzeb; jak zaznaczyła, przystępując do dialogu, należy mieć świadomość społeczno-gospodarczych warunków, w jakich funkcjonuje rolnictwo. – Rolnicy działają w systemie nastawionym na efektywność, niską cenę oraz ilość, a nie jakość i ochronę przyrody. Zrozumienie problemów i niestabilności tego sektora jest bardzo ważnym punktem wyjścia. Wiemy jak bardzo rolnikom zależy na jakości gleb i jak ogromne straty ponoszą w wyniku suszy – wyjaśniała Sobiesiak-Penszko. Jak dodała, przy pracy nad Planem i potem wdrażaniem NRL nie należy też zapominać o samorządach, przedsiębiorcach oraz „ogóle społeczeństwa”, a zaproszeniem do rozmowy musi być komunikat o tym, że degradacja ekosystemów prowadzi do ogólnego pogorszenia jakości życia na rozmaitych, w tym ekonomicznych, polach.
Czytaj też: Na erozji gleby rolnictwo traci 1,2 mld euro rocznie. Pomogą stawy i zadrzewienia śródpolne?
Działki ostoją bioróżnorodności
Dostęp do terenów zielonych w miastach, lepsza jakość powietrza, ograniczenie liczby zgonów spowodowanych upałami, poprawa jakości gleb i złagodzenie problemu suszy – panelistki zastanawiały się nad wymiernymi efektami, których można spodziewać się po odpowiedniej implementacji zapisów NRL. Joanna Kopczyńska wspomniała o programach retencji w miastach, w które angażują się m.in. użytkownicy ogrodów działkowych. – Środowisko działkowców jest bardzo świadome klimatycznie i przyzwyczajone m.in. do zbierania deszczówki. Ogrody to enklawy pozbawione
Czytaj też: Za 75% emisji gazów cieplarnianych odpowiadają miasta. Najsilniej też potrzebują adaptacji

Dziennikarz