
Polska przyjmie niemiecki, długofalowy model transformacji górnictwa – uzgodnili przedstawiciele rządu oraz działających na Śląsku związków. Na razie nie ma porozumienia, czy odejście od węgla nastąpi w 2060 r. - jak chcą związki, czy w 2050 r. - jak proponuje rząd.
O uzgodnieniu zasadniczego kierunku transformacji poinformowali po zakończonej w nocy ze środy na czwartek kolejnej rundzie negocjacji wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń i szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. Rozmowy mają być kontynuowane w czwartek – najpierw w dwóch grupach roboczych, a później podczas spotkania plenarnego. W kopalniach nadal trwa podziemny protest górników. - Najważniejszą rzeczą jest to, że zdecydowaliśmy się na to, iż transformacja sektora będzie miała model podobny jak miało to miejsce w Niemczech. Czyli pracujemy nad tzw. modelem niemieckim długookresowej transformacji sektora. Udało nam się też wstępnie ustalić pewne elementy inwestycji w nowoczesne technologie – powiedział po trwających z przerwami blisko 11,5 godziny negocjacjach Dominik Kolorz.
Czytaj też: Kraje trójkąta węglowego potrzebują skoordynowanego planu na odchodzenie od węgla brunatnego
Wiceminister poinformował, że data zakończenia transformacji powinna znaleźć się w przygotowywanym porozumieniu. - Mam nadzieję, że będzie ona przez obie strony wspólnie ustalona – dodał przewodniczący delegacji rządowej. - My mówimy, że (odejście od węgla – PAP) do roku 2060, strona rządowa mówi, że do roku 2050 - i tu mamy 10 lat rozbieżności. Może gdzieś się spotkamy w połowie; zobaczymy, to wszystko kwestia negocjacji – ocenił szef regionalnej "S".
Kiedy będzie porozumienie?
Obecnie nie wiadomo, kiedy mogłoby zostać podpisane porozumienie, nad którego treścią strony pracowały podczas środowych rozmów. Do czasu osiągnięcia porozumienia związkowcy nie kończą podziemnego protestu, trwającego w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej. Według danych spółki, w akcji uczestniczy ponad 200 górników. Związkowcy informują o przeszło 400 uczestnikach protestu, przyznając jednak, że część górników dołącza do przebywających pod ziemią kolegów tylko na jakiś czas, np. po skończonej zmianie. (PAP)