
9 grudnia br. Sejm przyjął uchwałę(1) dotyczącą wezwania krajów Unii Europejskiej do zawieszenia unijnego systemu
Wedle zapisów Protokołu z Kioto z 1997 r. handel emisjami CO2 miał pomóc w redukcji gazów cieplarnianych. Od 2005 r. w UE wprowadzono system handlu emisjami, który jest ważną częścią unijnej polityki klimatycznej - w swoich założeniach stara się godzić potrzeby środowiska i ekonomiczne interesy europejskiego społeczeństwa.
Polska uchwała wskazuje, że system EU ETS nie spełnia pokładanych w nim pierwotnie oczekiwań i wymaga pilnych reform. Sejm wyraził poparcie, “by na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej [tj. 16 grudnia br. - przyp. red.] postawić wniosek o natychmiastowe zawieszenie funkcjonowania EU ETS lub wyłączenie Polski z tego systemu do czasu jego reformy”.
Problem z rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2
- System stał się ogromnym zagrożeniem dla Polski po przyjęciu i wdrożeniu nowych narzędzi polityki klimatycznej, które zaakceptował rząd podpisem ówczesnego premiera Donalda Tuska na szczycie RE w marcu 2014 r. - czytamy w treści omawianej uchwały. - Spekulacyjna konstrukcja EU ETS prowadzi do bezprecedensowych wzrostów cen energii, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i całej UE.
Wskazano na systematycznie rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, które w 2014 r. wynosiły ok. 6 euro/t. Obecnie ich koszt sięga ok. 85 euro/t, co w dalszej kolejności ma przełożyć się na większe wydatki ze strony odbiorców energii.
- Polska ma rację. Fundusze hedgingowe (np. w Stanach Zjednoczonych) korzystają z niedoli polskich i unijnych firm objętych systemem EU ETS - mówi CEO firmy Redshaw Advisors Ltd. Louis Redshaw. - Można twierdzić, że zbiorowe zainteresowanie zakupami spekulacyjnymi (w przeciwieństwie do działań inwestorów indywidualnych, które były przedmiotem niedawnego dochodzenia w sprawie nadużyć na rynku) jest przyczyną obecnych wysokich cen. Dla przykładu, na pierwszy rzut oka widoczne są dowody na to, że rynek opcji uprawnień do emisji (ang. European Union Allowance - EUA) był odpowiedzialny za podniesienie (oraz spadek) ich cen w tym tygodniu. Choć wysokie ceny EUA, które osiągnęły pułap nawet 90,75 eur w grudniu br. to teoretycznie dobra rzecz (w teorii rynek EUA ma motywować do ograniczania redukcji emisji), to w krótkiej i średniej (a pewnie i w dłuższej) perspektywie uczynią więcej złego niż dobrego dla gospodarki i środowiska. Poziom emisji może bowiem spaść w UE, ale podniesie się gdzie indziej - wyjaśnia Louis Redshaw.

Dziennikarz
Przypisy
1/ Treść uchwały dostępna pod linkiem:https://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/komunikat.xsp?documentId=E1E560F7390D6FB5C12587A6005EEC14