
W sierpniu 2024 r. łączna moc zainstalowana paneli słonecznych w zarejestrowanych spółdzielniach energetycznych wyniosła 7,09 MW. Odpowiada ona łącznie 165 instalacjom, z czego posiadającą ich 15 rekordzistką okazała się spółdzielnia Nasza Energia ze śląskich gmin Mszana, Godów i Świerklany. Największą mocą zainstalowaną – wynoszącą 1,07 MW – dysponowała za to spółdzielnia Biodar w Ustroniu Morskim. Instalacja o mocy 0,02 MW w spółdzielni w Pucku jako jedyna z wymienionych w wykazie posiadała magazyn energii. Spółdzielnie, uznawane za ważny czynnik decentralizacji systemu energetycznego oraz zwiększania jego bezpieczeństwa, przynoszacy społeczne, ekonomiczne i środowiskowe korzyści, są w 100% zdominowane przez energetykę słoneczną. Jak czytamy w opublikowanym wiosną br. raporcie (1)Polskiej Zielonej Sieci oraz Beyond Fossil Fuels, wynika to m.in. z utrudnień dla inwestycji w instalacje wiatrowe, spowodowanych restrykcyjnymi przepisami odległościowymi.
Czytaj też: Obywatelskie kryteria w naborach projektów spółdzielni energetycznych. W grze miliardy zł dla sektora
Panele słoneczne na dobry początek
Kolejne wyjaśnienie przedstawia Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z Fundacji Frank Bold i specjalistka w zakresie energetyki obywatelskiej. – Fotowoltaika jest stosunkowo tanim źródłem wytwórczym, podczas gdy np. inwestycja w biogazownię to wydatek rzędu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu milionów złotych. Instalacje wiatrowe również są znacznie droższe – mówi. Dzięki boomowi prosumenckiemu, energia ze słońca pozostaje także lepiej „oswojona” społecznie, a jej powszechność w polskim krajobrazie niweluje poczucie niepewności związane z wyborem wciąż nowatorskiej formuły jaką stanowią spółdzielnie. – Wiemy jak wygląda i przebiega instalacja fotowoltaiki, a jej zamontowanie na dachu własnego domu jest czymś normalnym. Spółdzielni energetycznych w Polsce jest nadal stosunkowo mało, a model ich funkcjonowania pozostaje słabo rozpoznany. Na zasadzie swoistych projektów pilotażowych lokalne wspólnoty mogą więc czuć się bezpieczniej, inwestując w niewielkie i znane źródło wytwórcze – wyjaśnia Stupkiewicz. Jak dodaje, większość powstałych dotąd spółdzielni jest niewielka i została utworzona przez trzy podmioty; mniejsze instalacje PV sprawdzają się w testowaniu spółdzielczych rozwiązań.
Przetarcie szlaków
Spostrzeżenia badaczki potwierdzają spółdzielcy. We wspomnianym raporcie wypowiada się m.in. Janusz Buda, były górnik, a obecnie prezes rady nadzorczej w posiadającej najwięcej instalacji śląskiej spółdzielni Nasza Energia. – Na razie opieramy się o fotowoltaikę, bo to najłatwiejsze na samym początku. Z czasem możemy sięgać po inne rzeczy, ale musimy się umocnić, żeby mieć wpływy i obroty – mówi. O wpływie energetyki słonecznej na obniżenie rachunków, przedstawiciel Naszej Energii miał okazję przekonać się jako prosument. Pionierska rola fotowoltaiki jest widoczna również w spółdzielni socjalnej Sąsiedzi z Pieniężna w woj. warmińsko-mazurskim – podmiocie, który po Naszej Energii posiada najwięcej, bo 12 instalacji (ex æquo ze spółdzielnią gminy wiejskiej Hrubieszów). Następny planowany krok to modernizacja systemu ogrzewania z wykorzystaniem pomp ciepła.
Czytaj też: Jakie mamy formy energetyki obywatelskiej?
Kierunek: dywersyfikacja
Do dywersyfikacji źródeł energii będzie motywować logika obowiązujących przepisów. Jak zaznacza Agnieszka Stupkiewicz, jednym z założeń spółdzielni energetycznych jest jak najwyższy poziom autokonsumpcji, która odciąża system elektroenergetyczny i umożliwia realne zaoszczędzenie na rachunkach. Mimo że przyjęta w ubiegłym roku nowelizacja ustawy o OZE czasowo obniżyła minimalny próg pokrycia potrzeb własnych spółdzielni i jej członków z 70 do 40% (dla spółdzielni zarejestrowanych w KOWR do końca 2026 r.), zasada pozostaje aktualna. – Spółdzielnie sprawdzają się więc najlepiej, gdy ich członkowie – zarówno osoby fizyczne, jak i prawne – cechują się różnorodnym profilem poboru energii elektrycznej. Dobrze, gdy np. obok gospodarstw domowych, występują odbiorcy ze zwiększonym zużyciem w innych godzinach – mówi prawniczka. Bardziej zbilansowany model wymaga też kolejnych, obok fotowoltaiki, źródeł wytwórczych o innym profilu produkcji. Wzrost stymulowanej przez dywersyfikację źródeł autokonsumpcji jest przydatny również z punktu widzenia przyłączeń do sieci (NGOs uznają je za jedną z kluczowych barier dla energetyki obywatelskiej). Przyjęta w 2023 r. nowelizacja zapewnia preferencyjny dostęp spółdzielniom, które wykażą, że w każdej godzinie są w stanie skonsumować 50% wytworzonej energii.
Choć wykaz KOWR wymienia tylko 39 podmiotów, spółdzielni energetycznych zarejestrowanych w KRS jest ponad 100. Pole do rozwoju i korzystania ze sprzyjających regulacji jest więc spore. Agnieszka Stupkiewicz uważa, że realne wzmocnienie energetyki obywatelskiej musi wydarzyć się na poziomie strategicznych celów państwa. – Spółdzielniom oraz innym społecznościom pomogą ambitne cele, wyrażone m.in. w KPEiK. Należy potraktować je jako ważny filar przyszłego miksu energetycznego – w przeciwnym wypadku, spółdzielni będzie coraz więcej, ale nie będą w stanie stworzyć istotnego odsetka mocy w systemie – podsumowuje.
Czytaj też: Motyka: fotowoltaika zapewni ok. 25% energii w systemie elektroenergetycznym do 2030 r.

Dziennikarz

Przypisy
1/ Całość:https://zielonasiec.pl/wp-content/uploads/2024/05/energising-communities-pl.pdf