Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
26.04.2024 26 kwietnia 2024

Sen o wiatrakach na polskim morzu właśnie się ziszcza

Wszystkie ważne projekty zaczynają się od idei i wiary w możliwość wcielenia jej w życie. Idea wiatraków na polskim Bałtyku to specjalność Zbigniewa Gryglasa, pełnomocnika ds. rozwoju morskiej energetyki wiatrowej i podsekretarza stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.

   Powrót       30 czerwca 2021       Energia   
Zbigniew Gryglas
Pełnomocnik ds. rozwoju morskiej energetyki wiatrowej i podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych

Teraz Środowisko: Jak Pan ocenia, jako pełnomocnik do spraw rozwoju morskiej energetyki wiatrowej, fakt, że kompetencje w zakresie wdrażania offshore są podzielone między trzy ministerstwa? Czy to pomaga czy przeszkadza?

Zbigniew Gryglas: Rzeczywiście, istnieje podział resortowy, ale z uwagi na fakt, że współpraca układa się harmonijnie, nie ma to negatywnego wpływu na postęp prac. Ministerstwo Klimatu i Środowiska, z odpowiedzialnym za ten obszar Ireneuszem Zyską, odpowiada za kwestie regulacyjne, w tym umowę sektorową. Ministerstwo Infrastruktury, w osobie Marka Gróbarczyka, odpowiada za przygotowanie m.in. rozporządzenia w sprawie przyjęcia planu zagospodarowania przestrzennego morskich wód wewnętrznych, morza terytorialnego i wyłącznej strefy ekonomicznej. Natomiast ja, w Ministerstwie Aktywów Państwowych, koordynuję działania krajowych przedsiębiorstw i spółek Skarbu Państwa, które będą zaangażowane w projekty farm wiatrowych na morzu.

TŚ: W projekcie morskiej energetyki wiatrowej jest Pan od samego początku.

ZG: To prawda, w poprzedniej kadencji założyłem Zespół Parlamentarny ds. Morskiej Energetyki Wiatrowej, co przez wielu przyjmowane było jako nierealna mrzonka, czyli przedsięwzięcie bez przyszłości. Tymczasem teraz okazuje się, że projekt z dnia na dzień staje się bardziej konkretny.

TŚ: Czemu zawdzięczamy taki obrót sprawy? Czy to nasza narodowa mądrość, czy raczej konieczność wymuszana wiatrem zmian Nowego Zielonego Ładu?

ZG: Sytuacja jest dynamiczna, a decyzje związane z polityką klimatyczną podejmowane na arenie unijnej, a nawet światowej, mają duży wpływ na zachodzące zmiany. Chciałbym jednak wyraźnie podkreślić, że decyzja rządu w kwestii offshoru nie jest tylko i wyłącznie wypadkową presji europejskiej, związanej z koniecznością transformacji. Jest to też kwestia dobrze rozumianego interesu Polski. To duży impuls do rozwoju na wielu polach, co może w perspektywie okazać się większym sukcesem od tego, jaki przez wiele lat odnosiliśmy z tytułu polskiego przemysłu wydobywczego. Zawsze powtarzam, że wiatr, który wieje gdzieś ze Skandynawii czy Rosji, na polskim terytorium staje się polskim zasobem i trzeba tylko umieć skorzystać z tej szansy.

TŚ: Ustawa o wspieraniu morskiej energetyki wiatrowej została już podpisana przez Prezydenta. Tymczasem organizacje branżowe zgłosiły już uwagi, że kilka kwestii będzie wymagało nowelizacji. Jak Pan to ocenia?

ZG: Abstrahując od kwestii ewentualnej potrzeby zmiany kilku artykułów w ustawie offshorowej, pozostaje faktem, że z regulacyjnego punktu widzenia dla rozwoju morskiej energetyki wiatrowej jest to podstawowy dokument. Można go nazwać swego rodzaju konstytucją dla wszystkich interesariuszy, bo mamy tam zarówno procedury uzyskiwania zezwoleń, systemy wsparcia, jak i promocję local content, czyli zaopatrzenia budowy i wykorzystania polskich portów. To kwintesencja regulacji, do której potrzeba jeszcze tylko dokumentu komplementarnego, jakim jest plan zagospodarowania obszarów morskich.

TŚ: Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie przyjęcia planu zagospodarowania przestrzennego morskich wód wewnętrznych, morza terytorialnego i wyłącznej strefy ekonomicznej w skali 1:200 000 zostało przyjęte 14 kwietnia i jest już obowiązującym prawem od 21 maja. Czy długie konsultacje, jakie poprzedzały jego przyjęcie są gwarantem szerokiej akceptacji społecznej?

ZG: Myślę, że w odróżnieniu od sposobu lokowania wiatraków na lądzie, gdzie popełniliśmy sporo błędów, co w rezultacie doprowadziło do wprowadzenia reguły 10H i zablokowania tego segmentu rynku, na morzu wyznaczyliśmy precyzyjnie, gdzie można te farmy budować. W Planie uwzględnia się ważne pozwolenia na wznoszenie i wykorzystywanie sztucznych wysp, konstrukcji i urządzeń w polskich obszarach morskich oraz pozwolenia na układanie i utrzymywanie podmorskich kabli i rurociągów na morskich wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym. Projekt był konsultowany z szeroką grupą interesariuszy i w mojej ocenie jest dobrym kompromisem.

To dokument, który określa nie tylko sposoby zagospodarowania przestrzeni, ale i rozstrzyga potencjalne konflikty między nimi. Należy znaleźć kompromis między takimi zagadnieniami jak transport morski, górnictwo morskie, rozmieszczenie infrastruktury technicznej, ale także na przykład rybołówstwo, akwakultura czy ochrona ekosystemów.

TŚ: Skoro bariery administracyjno-prawne już właściwie zostały pokonane, to co teraz? Po prostu budować?

ZG: Spodziewam się, że w roku 2024 rozpoczniemy pierwsze prace instalacyjne. Port Gdynia, który będzie pełnił funkcję terminalu instalacyjnego, przygotowuje się intensywnie do tej roli i jestem przekonany, że temu zadaniu podoła. Historycznie Gdynia zawsze miała wyzwania – i nigdy nie zawiodła. Port w Gdyni ma stać się niczym Port w Ostendzie belgijskiej – bo to ten port właśnie jest portem wzorcowym…

TŚ: …a polscy inżynierowie będą wracać m.in. z Ostendy i będą budować polskie farmy na morzu?

ZG: Mam taką nadzieję. Potwierdzam, że gdziekolwiek na świecie nie byłbym, wszędzie spotykam polskich inżynierów, którzy mają w świecie bardzo dobrą markę. Widzę też duże zaangażowanie krajowych firm. Marzy mi się, że z czasem dopracujemy się naszej polskiej turbiny, bo tylko tego nam jeszcze brakuje. Są duże szanse, że skala naszych zamówień – ok. 1000 turbin - spowoduje, że jeden z międzynarodowych potentatów zdecyduje się na lokalizację produkcji, albo przynajmniej montowni, w Polsce. A do prawdziwej satysfakcji brakuje mi jeszcze tylko widoku polskich statków montażowych, załadowanych po brzegi w polskie fundamenty i inne elementy, zmierzających na pełne morze, do miejsca docelowego!

Katarzyna Zamorowska: Dyrektor ds. komunikacji Artykuł jest częścią publikacji “Energetyka wiatrowa w Polsce 2021. Rozwój, wyzwania, perspektywy”. Zachęcamy do jej lektury!

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Świetne regulacje, ale brak brandu? Debata „Przyszłość morskiej energetyki wiatrowej w Polsce” (24 kwietnia 2024)Badania siedlisk dennych Bałtyku. GIOŚ podsumowuje projekt (19 kwietnia 2024)Energia z morza Cykl edukacyjnych vodcastów Ørsted oraz TOK FM (19 kwietnia 2024)Morze, wiatr i biznes – ruszyły zapisy na PIMEW Offshore Wind Energy Cup 2024! (19 kwietnia 2024) Pierwsza z linii 400 kV offshore z pozwoleniem na budowę. Choczewo-Żarnowiec (17 kwietnia 2024)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony