
W scenariuszu rozwoju morskiej energetyki wiatrowej do 5,9 GW mocy zainstalowanej – zakładanym w realizowanych obecnie projektach tzw. pierwszej fazy – koszt zakupu energii elektrycznej przez odbiorców końcowych w latach 2026-2040 ma wynieść 1033,3 mld zł. Jeśli jednak do końca następnej dekady moc wiatraków na morzu wzrośnie do 18 GW, wymieniona wyżej suma zmniejszy się do 841,9 mld zł. Z kolei wysokość systemowego wsparcia na poziomie 550-600 zł/MWh od 2025 r. przy takich samych wartościach w systemie elektroenergetycznym przełożyłaby się na oszczędności rzędu 60-70 mld zł. O zbawiennym wpływie morskiej energetyki wiatrowej na portfele Polek i Polaków w analizie „Offshore – to się opłaca!” przekonuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW). - Większa moc zainstalowana morskich farm wiatrowych oznacza znaczące oszczędności dla Polek i Polaków – zapewnia organizacja, powołując się na „uznawany za jeden z największych w Europie” potencjał energetyczny polskiej części Morza Bałtyckiego, który ma sięgać 33 GW. Jak informuje PSEW, ok. 30% potencjału Bałtyku przypada na wody należące do naszego kraju, co umożliwiłoby zaspokojenie niemal 60% zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce. W ocenie prezesa organizacji Janusza Gajowieckiego, wynoszące sumarycznie ok. 40 mld zł inwestycje w offshore stanowią największe przedsięwzięcie gospodarcze w powojennej historii Polski, które zaowocuje 178 mld zł wartości dodanej oraz ponad 100 tys. nowych miejsc pracy.
Czytaj też: Temat Miesiąca: Energetyka wiatrowa w Polsce 2024
Ważą się losy pierwszej aukcji
O etapie, na jakim obecnie znajdują się przygotowania do uruchomienia pierwszych morskich farm wiatrowych oraz perspektywach na przyszłość, rozmawiano podczas panelu eksperckiego, który w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej 10 września br. poprowadziła dyrektor zarządzająca Wind Industry Hub Dominika Taranko. Przedstawiciele inwestujących w offshore spółek poruszyli m.in. temat pierwszej aukcji dla morskich wiatraków, zaplanowanej na 2025 rok. – Właśnie ważą się jej losy; podstawowym czynnikiem, który przesądzi o tym czy inwestorzy przystąpią do aukcji, są korzystne warunki regulacyjne i rynkowe – mówił prezes zarządu współodpowiedzialnej za projekt Baltic Power spółki Orlen Neptun Janusz Bil. Łączny harmonogram aukcji dla offshore do 2034 r. ma objąć 12 GW. Bil wspomniał o potrzebie zabezpieczenia łańcuchów dostaw oraz umożliwiających dzielenie kompetencji, zasobów i ryzyka partnerstw biznesowych.
Co do otoczenia regulacyjnego, uczestnicy dyskusji ocenili maksymalną stawkę aukcji zaproponowaną przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska w niedawnym projekcie rozporządzenia – 471,83 zł za MWh - jako niewystarczającą w stosunku do aktualnych potrzeb. Prezes PGE Baltica Bartosz Fedurek powołał się przy tym na wzrost kosztów, do którego doszło w ostatnich latach m.in. wskutek wojny w Ukrainie. – W lutym 2022 r. globalna gospodarka borykała się jeszcze ze skutkami pandemii, która zahamowała trend spadku cen różnych technologii niskoemisyjnych. - Wybuch wojny zmienił wszystko; wszystkie technologie znalazły się pod presją wysokiego kosztu surowców i kapitału oraz inflacji. Cena maksymalna powinna zatem odpowiadać na uwarunkowania rynkowe, a rynki surowcowe nie wróciły jeszcze do stanu równowagi sprzed 2022 r. – argumentował Fedurek. Na wzrost kosztów wpływają też wymagania bezpieczeństwa, bezpośrednio powiązane z agresywnym sąsiedztwem Rosji w basenie Morza Bałtyckiego. – Inwestorzy uwzględniają w swoich planach wydatki na infrastrukturę, której nie wzięto pod uwagę przy projektowaniu ceny maksymalnej – ocenił prezes, krytykując metodykę wyznaczenia ceny w oparciu o szacunki kosztów inwestycyjnych i operacyjnych dokonane w USA, gdzie uwarunkowania są zupełnie inne.
Czytaj też: Jest propozycja maksymalnej stawki aukcji dla II fazy offshore. Komentarz PSEW
Projekty różnią się od siebie
- Istotą systemu aukcyjnego jest określenie przez administrację ceny maksymalnej dla wszystkich projektów, tak żeby nie wykluczać żadnego, w tym projektów położonych dalej od brzegu – stwierdził prezes Equinor Polska Michał Kołodziejczyk. Przewidywalność aukcji to, według Kołodziejczyka, niezbędny warunek ich powodzenia. Prelegent wezwał regulatora do uniknięcia błędów popełnionych na innych rynkach, np. brytyjskim, gdzie cena maksymalna w ostatniej aukcji doprowadziła do ekonomicznej nieopłacalności projektów, przez co ostatecznie nie złożono żadnych ofert. Poszczególne projekty mają różny charakter i determinują je różne cechy, co znajduje potem odzwierciedlenie w kosztach. Mówił o tym prezes Polenergia S.A. Jerzy Zań. – Inwestycje różnią się wieloma parametrami, takimi jak powierzchnia, głębokość, geologia dna, odległość od brzegu czy długość wymaganych kabli podłączeniowych. Te ostatnie w najdalszych projektach mogą liczyć nawet 120 km. Ważne, żeby wszystkie przedsięwzięcia zaplanowane w ramach strategicznej misji offshore miały szanse, a w aukcji zadecydowała czysta konkurencja – apelował Zań.
Wśród wymienianych podczas spotkania innych postulatów branży pojawiły się m.in. uproszczenie procedur środowiskowych na morzu (jak stwierdził Janusz Gajowiecki, przez braki kadrowe Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska mogą stać się wąskim gardłem dla morskiej energetyki wiatrowej), rozwiązanie problemów z nakładaniem się kabli (rozmowy w tym zakresie PSEW toczy z Ministerstwem Infrastruktury), a także optymalizacja kosztów inwestycji za pomocą wykorzystania jednego przyłącza. Bartosz Fedurek przypomniał, że offshore to nie tylko przedsięwzięcie energetyczne, ale „pobudzenie całej gospodarki”. – Patrzymy nie tylko na cenę maksymalną, ale również na redystrybucję wartości i skupienie się przemysłu wokół inwestycji w offshore. (…) Nowa polityka przemysłowa UE zakłada budowanie lokalnych łańcuchów dostaw. Ich skracanie ma pobudzać efektywność. Wszyscy chcemy współpracować z polskimi firmami – deklarował prezes PGE Baltica, dodając, że udział local contentu powinno się określać dla całego cyklu życia morskiej farmy wiatrowej, a nie tylko na etapie inwestycyjnym.
Czytaj też: Udział local content w projektach offshore ma rosnąć. Prace nad morzem stymulują lokalny rynek
Ponad 18 tys. MW nowych mocy
- Według raportu Bloomberga, tylko w 2024 r. na świecie przybędzie 18 tys. 300 MW nowych mocy offshore. (…) Jednocześnie Bloomberg szacuje, że do 2040 r. moce zainstalowane w morskiej energetyce wiatrowej zwiększą się dziesięciokrotnie. Oznacza to, że łańcuchy dostaw będą pod ogromną presją i na realizację będą miały szansę tylko rentowne projekty o odpowiedniej stopie zwrotu. Musimy zadbać, żeby Bałtyk był tak postrzegany; w przeciwnym razie inwestorzy pójdą na inne rynki – prognozował Janusz Bil. Aby popyt nie kumulował się w krótkich okresach czasowych, według prezesa Orlen Neptun aukcje muszą odbywać się regularnie. Michał Kołodziejczyk ostrzegał przed luką inwestycyjną, do której może dojść wskutek globalnego wzrostu kosztu i zapotrzebowania na materiały. – Na rodzimym gruncie dobre otoczenie regulacyjne to właściwa cena maksymalna, zmiana ustawy o offshore, tak aby w aukcji mogły wziąć udział przynajmniej trzy oferty, a także m.in. umożliwienie wykorzystania technologii stałoprądowej do wyprowadzenia mocy szczególnie z farm położonych na ławicy środkowej. Mniejsze straty na przesyle mają znaczenie również dla stabilności systemu energetycznego – wymieniał prezes Equinor Polska.
Choć inwestycje w morską energetyką wiatrową są obarczone różnymi ryzykami i towarzyszą im rozmaite trudności, Jerzy Zań przypomniał m.in. o możliwości prowadzenia prac tylko w określonych „oknach pogodowych” – uczestnicy byli zgodnie co do jednego: offshore się opłaca. – Nie chodzi tylko o ceny energii; walczymy o konkurencyjność dla całej gospodarki. Morska energetyka wiatrowa będzie stanowić o podstawie całego systemu elektroenergetycznego. Sztafeta się rozpoczęła i liczę, że dobiegniemy w niej do końca, unikając luki generacyjnej – podsumował Janusz Gajowiecki.

Dziennikarz