
© Miha Creative
O roli rynku giełdowego w rozwoju odnawialnych źródeł energii (OZE) rozmawiano na konferencji Towarowej Giełdy Energii we czwartek w Warszawie. Jednym z instrumentów, które wpływają na atrakcyjność inwestowania w OZE, są gwarancje pochodzenia (definicja). – Podaż gwarancji pochodzenia będzie rosła – wskazał Włodzimierz Ehrenhalt, wiceprezes zarządu w Stowarzyszeniu Energii Odnawialnej. Odwołał się do przykładów polskich firm meblarskich czy spożywczych, które inwestują we własne źródła wytwórcze i niejednokrotnie je przewymiarowują, by handlować nadwyżkami. Równocześnie popyt na gwarancje pochodzenia nie będzie malał, ze względu na cele unijnej polityki klimatycznej.
O przewymiarowaniu instalacji OZE w wywiadzie z Marcinem Karykowskim z ONDE: Wielowymiarowe korzyści instalacji PV dla przemysłu
Nowości na TGE
Jedną z bolączek w handlowaniu energią z OZE jest sezonowość produkcji energii elektrycznej z farm fotowoltaicznych i wiatrowych, którą trudno jest obecnie pokryć indeksami oferowanymi na Towarowej Giełdzie Energii. Ta zmienność powoduje większe ryzyko dla spółek obrotu oraz wytwórców OZE. Wychodząc naprzeciw ich potrzebom TGE planuje wprowadzić dwa nowe indeksy. - Chcemy publikować raz na miesiąc dwa indeksy miesięczne, które będą ważone cenami SPOT oraz standaryzowanymi profilami produkcji wiatru i PV (…). Będzie to przydatne w kontaktach bilateralnych między wytwórcą a odbiorcą końcowym, który będzie chciał się rozliczać po cenach spot, a kwestie ryzyka finansowego zabezpieczać np. PPA finansowym – zapowiedział Grzegorz Żarski, doradca zarządu Towarowej Giełdy Energii. Ich publikacja planowana jest na przełom drugiego i trzeciego kwartału br.
Czym będą się charakteryzowały wskaźniki? - Nowe indeksy typu Wind i PV, będą bazowały na standardowych profilach produkcji energii elektrycznej z farm wiatrowych i fotowoltaicznych w Polsce, co pozwoli na ograniczenie ryzyka profilu oraz kosztów bilansowania – odpowiada nam biuro prasowe TGE.
Indeksy nawet już zyskały nazwy: TGeONSHOREm oraz TGePVm. Równolegle z tymi działaniami, rozpoczęto rozmowy z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi (PSE) w celu publikowania indeksów dziennych, bazujących na danych rzeczywistych o produkcji na podstawie danych PSE. Wdrożenie tego narzędzia informacyjnego potrwa „dłużej niż kilka miesięcy”.
Mniejsze koszty
Co w praktyce oznacza takie rozwiązanie? Indeksy będą pomocne w handlu zieloną energią. – Jest to rozwiązanie, które znosi zarówno z wytwórcy energii z OZE, jak i ze spółki obrotu, ryzyko profilu, czyli niedopasowanie produkcji energii elektrycznej np. z fotowoltaiki do stałowolumenowych produktów, jakimi aktualnie możemy zakontraktować pozycje na giełdzie (np. BASE_Y-23, BASE_Y-24, itd.) – komentuje dla redakcji Aleksandra Radwańska, international business development manager w Next Kraftwerke GmbH. Jak dodaje, indeksy ułatwią spółkom obrotu uczciwe i transparentne ustalanie ceny energii elektrycznej z OZE oraz wesprą negocjacje umów PPA. Czy wprowadzenie indeksów będzie swoistym „sprawdzam” dla producentów zielonej energii? – Możliwe, że branża OZE będzie spekulować, czy nowe indeksy zagwarantują wyższe przychody farmom wiatrowym i fotowoltaicznym w porównaniu z indeksami dostępnymi już dziś na TGE. Moim zdaniem, wysokość cen tych indeksów będzie przede wszystkim zależeć od nasycenia polskiego miksu energii fotowoltaiką i wiatrem. Im więcej takich instalacji będzie w Polsce, tym ceny tych indeksów będą niższe. Mimo to, ich wprowadzenie uważam za korzystne, ponieważ pomogą zmniejszać koszty związane z handlem energią ze źródeł pogodowozależnych, np. koszty profilu, koszty niedostarczenia wolumenu i koszty bilansujące, które teraz mogą być istotnym komponentem kosztowym pomniejszającym zarobek wytwórcy – ocenia Aleksandra Radwańska.

Redaktor naczelna, sozolog