
O wnioskach z badań prowadzonych na terenie Wielkopolski i Małopolski naukowcy poinformowali w najnowszym numerze "Journal of Applied Ecology".
Ostatnie dekady to dla polskiej wsi rewolucja. Mozaikę mikroskopijnych poletek - pozostałość po reformie rolnej z 1944 r. - zastępują uprawy wielkoobszarowe. Naukowcy ostrzegają, że z punktu widzenia bioróżnorodności te zmiany nie oznaczają niczego dobrego. Monokultury dają duży plon, ale nie zapewnią pokarmu ani schronienia bogatej społeczności jaszczurek, ptaków czy gryzoni.
Międzynarodowe badania w Polsce
Obserwowany w całym krajobrazie trend jest wzmacniany poprzez przekształcenia struktury polskich wsi, a nawet pojedynczych gospodarstw. Wpływ tych zmian na populacje ptaków opisali biolodzy z Polski i Szwecji, m.in. z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM), Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, Szwedzkiego Uniwersytetu Rolniczego w Uppsali, a także Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Naukowcy przyjrzeli się różnicom pomiędzy typami gospodarstw starego i nowego rodzaju. Cechą pierwszych jest urozmaicona zabudowa. - W obrazie tradycyjnej polskiej wsi i gospodarstw uderza różnorodność: jest tam wiele różnych typów budynków, są aleje starych liściastych drzew, sady, stawy, padoki. Wszystko to razem stanowi o mnogości lęgowych i żerowiskowych miejsc dla ptaków - wyjaśnia dr Zuzanna Rosin z UAM. Drugi typ to nowe gospodarstwa albo typowo mieszkalne posesje, zagospodarowane zgodnie z filozofią: ma być sterylnie.
Pracując w dwóch regionach - Wielkopolsce i Małopolsce, ekolodzy liczyli ptaki w trzech różnych skalach: na poziomie pojedynczego gospodarstwa, całej wsi oraz w skali krajobrazu. Odwiedzili 78 gospodarstw rolnych i mieszkalnych w 30 różnych wsiach i zaobserwowali w sumie aż 12 tys. ptaków z 135 gatunków. Wiele z tych gatunków coraz trudniej jest spotkać w Europie.
Stare gospodarstwa najbogatsze w gatunki
W obrębie wszystkich gospodarstw autorzy badania zaobserwowali 33 gatunki ptaków. Połowa z nich - np. wróble, mazurki, oknówki, pleszki, dzwońce, kapturki - częściej występowała na terenie starych gospodarstw rolnych.
W obu typach gospodarstw obecne były dymówki, pliszki siwe, kopciuszki i szpaki. Typowe natomiast dla nowych gospodarstw rolnych okazały się kawki i sierpówki, a dla nowych posesji mieszkalnych - przedstawiciel drozdów, kwiczoł.
- Wykazaliśmy, że stare gospodarstwa rolne są miejscami o wysokiej bioróżnorodności - są one zasiedlane przez większą liczbę gatunków ptaków i większą liczbę osobników niż gospodarstwa wybudowane po roku 1989 - opowiada dr Rosin. Ponadto, niezależnie od wieku budynków, w gospodarstwach rolnych żyje większa liczba gatunków i osobników niż na posesjach o charakterze wyłącznie mieszkalnym. We wsiach, gdzie nowe domy stanowią nie więcej niż jedną dziesiątą zabudowań, ekolodzy znajdowali 20-25 gatunków ptaków. Tam, gdzie nowych domów było 40-50 proc. - gatunki można policzyć na palcach rąk.
Polska ma szansę pozostać ostoją ptaków
Polska jest wspaniałym miejscem dla badań nad ekologicznymi aspektami bardziej tradycyjnego wzorca życia i gospodarowania na obszarach wiejskich - zaznaczają ornitolodzy. W przeciwieństwie do Europy Zachodniej połowa Polaków wciąż żyje we wsiach, a tereny rolnicze zajmują ponad połowę (60 proc.) obszaru kraju. Mamy 1,5 mln gospodarstw, z których 77 proc. ma mniej niż 10 ha powierzchni.
Perspektywa jednak nie jest idealna. - Ludzie porzucają stare gospodarstwa, przeprowadzają się do miast. Jednocześnie trwa ruch w kierunku przeciwnym: trwa napływ ludzi z miasta, budujących nowoczesne domy, którzy w inny sposób zagospodarowują przestrzeń - zauważa Rosin.
Zmiany społeczno-ekonomiczne są nieuchronne, ale ich skutkom można przeciwdziałać. Autorzy badania rekomendują kilka prostych rozwiązań, w tym stworzenie programów edukacyjnych, które pozwolą uświadamiać ludzi na temat znaczenia starych gospodarstw dla przetrwania ptaków. Ważne jest to, by promować tak proste działania, jak wieszanie budek lęgowych na budynkach, sadzenie drzew z rodzimych gatunków, pielęgnowanie starych sadów czy ogrodów. - To wszystko sprzyja bioróżnorodności. Każdy, kto mieszka za miastem, może pomóc - podkreśla Zuzanna Rosin. (PAP)