Wiceminister środowiska Michał Kurtyka ostrzegł we wtorek w Londynie, że wobec rosnących różnic politycznych i obaw o spowolnienie gospodarcze konferencja klimatyczna COP24 w Katowicach "może być ostatnim momentem" na wdrożenie porozumienia paryskiego z 2015 roku.
Występując podczas debaty w Królewskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych Chatham House, minister ocenił, że fala optymizmu i globalnej współpracy, które doprowadziła nas do porozumienia paryskiego, osiągnęła swój szczyt, załamała się i teraz opada. - Czas politycznego świętowania (porozumienia z Paryża – przyp. PAP) już dawno się skończył, ale to nie oznacza, że implementacja ustaleń z Le Bourget jest jakkolwiek mniej istotna. To decydujący moment - a być może ostatni - na realizację tego globalnego porozumienia - dodał.
Działania na szczeblu krajowym
Kurtyka przekonywał, że - aby wzmocnić konsensus wśród państw-sygnatariuszy układu - konieczne jest zdanie sobie sprawy z tego, że choć skuteczne działania na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu mogą być podejmowane jedynie na poziomie globalnym, to należy również w większym stopniu uwzględniać wewnętrzną, krajową dynamikę poszczególnych państw.
Jak argumentował, jeśli polityka klimatyczna ma być skuteczna, musi być wkomponowana w szersze działania na szczeblu krajowym i nie może być traktowana jako wyjątek od polityki w kraju - zaimportowany z zewnątrz lub wymyślony na najwyższym szczeblu - ale jako element pełniejszego kontekstu.
Ryzyko spowolnienia gospodarczego
Pytany o to, dlaczego uważa, że grudniowe spotkanie w Katowicach może być ostatnią szansą na wdrożenie ambitnej polityki klimatycznej, Kurtyka przestrzegł przed ryzykiem spowolnienia gospodarczego, które mogłoby zmniejszyć gotowość państw do składania zobowiązań w tym zakresie. - Żyjemy obecnie w niespodziewanie długim okresie dobrej koniunktury. Widzimy jednak sytuację w RPA, Brazylii czy Indonezji; to kraje, które dzisiaj zaczynają odczuwać pierwsze znaki problemów ekonomicznych. Być może zostaną one szybko rozwiązane, a być może zapowiadają to, że w 2019 czy 2020 roku dojdzie do pewnego pogorszenia globalnej koniunktury - tłumaczył, zastrzegając, że w takiej sytuacji prawdopodobnie niektóre państwa zupełnie inaczej decydowałyby o swoim wysiłku klimatycznym.
Podkreślając skalę wyzwania, zaznaczył jednocześnie, że porozumienie paryskie jest wyjątkowe, bo obejmuje wszystkie państwa świata. - Wyłamanie się jakiegokolwiek kraju, choćby z powodu koniunktury gospodarczej, może storpedować całą umowę – dodał. (PAP)