
Raport(1) pt. „Emission impossible. How big meat and dairy are heating up the planet” nie jest pierwszą publikacją, w której podnosi się kwestię wpływu przemysłowego chowu zwierząt na środowisko i klimat. Wcześniej był to na przykład raport instytutu Chatham House, w którym stwierdzono, że globalna produkcja mięsa generuje więcej CO2 niż transport samochodowy, lotniczy, kolejowy i wodny razem wzięte (więcej pisaliśmy tutaj).
Sytuacja w sektorze produkcji zwierzęcej jest złożona. Tym razem GRAIN (międzynarodowa organizacja non-profit wspierająca małe gospodarstwa rolne) oraz IATP (The Institute for Agriculture and Trade Policy) wzięły pod lupę największe koncerny z branży. Oto kilka faktów na temat związku pomiędzy branżą mięsną i mleczarską a emisją gazów cieplarnianych przytaczanych w raporcie:
- Pięć największych korporacji mięsnych i mleczarskich (JBS, Tyson, Cargill, Dairy Farmers of America i Fonterra) jest już teraz odpowiedzialne za więcej emisji niż ExxonMobil, Shell czy BP.
- Łączne emisje 20 największych koncernów są większe niż emisje takich krajów, jak Niemcy, Kanada, Australia czy Wielka Brytania.
- Większość z 35 największych koncernów nie raportuje swoich emisji w ogóle albo wyklucza emisje związane ze swoimi łańcuchami dostaw, które szacowane są na 80-90 proc. całości. Tylko cztery korporacje upubliczniają szacunki całościowych emisji.
- Jedynie 14 z 35 wielkich koncernów ma jakiekolwiek plany redukcyjne. W zaledwie sześciu przypadkach dotyczącą one całych łańcuchów dostaw.
- Jeżeli branże te [mięsna i mleczarska – przyp. red.] będą rosnąć zgodnie z prognozami, w roku 2050 sektor produkcji zwierzęcej będzie konsumował 80 proc. światowego budżetu węglowego(2).
Rachunek płacimy i my, i środowiskoFermy przemysłowe, antybiotyki i pandemie
Stosowanie antybiotyków wymusza niejako przemysłowy chów zwierząt sam w sobie. Stłoczenie dużej ilości osobników na niewielkiej przestrzeni, stymulowanie ich nienaturalnie szybkiego wzrostu oraz permanentne przetrzymywanie zwierząt w zamkniętej przestrzeni z jednej strony sprawiają, że są one słabe i podatne na choroby, a z drugiej sprzyjają rozprzestrzenianiu się tych chorób. Antybiotyki są więc podawane zwierzętom „profilaktycznie”. W efekcie czego patogeny mutują się, łączą ze sobą i uodparniają na używane substancje. Wielu badaczy w dalszej konsekwencji dostrzega związek pomiędzy pandemiami dziesiątkującymi ludzi, a warunkami na fermach przemysłowych. Za: Jonathan Safran Foer „Zjadanie zwierząt”
Choć autorzy tego raportu skupili się przede wszystkim na emisji gazów cieplarnianych, to nie jest to jedyna ciemna strona przemysłowej produkcji mięsa i nabiału. W źródłach poruszających ten temat znajdujemy m.in.: poważne obiekcje co do dobrobytu i humanitarnego traktowania zwierząt, stosowanie na szeroką skalę antybiotyków, zanieczyszczenie wód azotanami, zanik bioróżnorodności, uciążliwości zapachowe w pobliżu ferm.
- Nie ma czegoś takiego jak tanie mięso - uważa Shefali Sharma z IATP, cytowana w komunikacie prasowym. - Przez wiele dekad, masowa produkcja mięsa i mleka była możliwa dzięki temu, że rolnikom płacono poniżej kosztów produkcji, pracownicy byli wykorzystywani, a podatnicy - płacili rachunki za zanieczyszczenia powietrza, wody i ziemi. Nadszedł czas, abyśmy zdali sobie sprawę z tego, że nadmierna konsumpcja jest bezpośrednio powiązana z dotacjami, które zapewniamy branży na dalsze wylesianie, wyniszczanie zasobów naturalnych i tworzenie poważnego zagrożenia dla zdrowia publicznego poprzez nadużywanie antybiotyków. Ten raport pokazuje, że branża odgrywa też kluczową rolę w powodowaniu zmian klimatu – tłumaczy dalej Sharma.
Co oznacza zrównoważony?
Niemniej raport nie jest bezkompromisową wegańską propagandą. Nie postuluje się tu całkowitej rezygnacji z białka zwierzęcego w diecie, ale raczej zaprzestanie nadmiernej konsumpcji (ang. overconsumption) i stosowanie zrównoważonych metod hodowli. Oba aspekty są ze sobą ściśle powiązane.
Popyt (więc i produkcja) na produkty mięsne i nabiał w skali świata wzrósł w ostatnich latach. Z przedstawionych w raporcie danych wynika, że w roku 1970 na świecie wyprodukowano mniej niż 100 mln ton mięsa wieprzowego, wołowego i z kurczaka. W 2010 r. było to już ponad 250 mln ton. Natomiast prognoza na rok 2050 to ponad 400 mln ton.
Eksperci mówią jasno – nie da się wyprodukować takich ilości mięsa w małych gospodarstwach rolnych, nie wpływając negatywnie na bioróżnorodność, zapewniając zwierzętom przestrzeń do życia zbliżonego do naturalnych warunków, nie emitując ogromnych ilości gazów cieplarnianych. - Nie ma innego wyjścia. Produkcja mięsna i mleczarska w krajach, w których dominuje 35 największych firm, musi zostać znacznie zmniejszona - powiedział Devlin Kuyek z GRAIN.

Sekretarz redakcji, geograf
Przypisy
1/ Raport w angielskiej wersji językowej dostępny jest tutaj:https://www.teraz-srodowisko.pl/media/pdf/aktualnosci/5107-how-big-meat-and-dairy-are-heating-up-the-planet.pdf2/ Emisji gazów cieplarnianych o wielkości pozwalającej na utrzymanie wzrostu temperatury w ryzach określonych porozumieniem paryskim, tzn. nie więcej niż 1,5 stopnia C.