Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
16.08.2025 16 sierpnia 2025
Mając za sobą 10 lat tworzenia autorskich treści o ochronie środowiska, Teraz-Środowisko szuka nabywcy. W celu uzyskania wszelkich informacji prosimy o kontakt z administracją strony.

Prosta i tania metoda odwadniania osadów

O praktycznych doświadczeniach z eksploatacji poletek trzcinowych do odwadniania osadów ściekowych rozmawiamy z Dariuszem Rohde, z-cą dyrektora Gniewińskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego.

   Powrót       23 stycznia 2018       Woda   
Dariusz Rohde
Zastępca dyrektora Gniewińskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego

Teraz Środowisko: Można nazwać Pana pionierem zastosowania poletek trzcinowych do odwadniania osadów ściekowych w Polsce. Skąd wziął się ten pomysł?

Dariusz Rohde: O tej metodzie po raz pierwszy usłyszałem w 1999 r. na konferencji Gdańskiej Fundacji Wody. Już wtedy próbowano, korzystając z duńskich doświadczeń, stosować ją w pojedynczych oczyszczalniach w Polsce (w Zambrowie, w Swarzewie). Ponieważ sam miałem małą oczyszczalnię ścieków w Nadolu (1000 RLM) z klasycznymi poletkami do odwadniania osadów, a za płotem jezioro z trzciną, postawiłem spróbować.

TŚ: Nie zniechęcał Pana długi czas oczekiwania na pierwsze efekty?

DR: Gdybym zaczął od dużej oczyszczalni, to pewnie by tak było. Ale zacząłem od małej, gdzie na jednym poletku posadziłem trzcinę, jednocześnie dalej użytkując pięć poletek w tradycyjny sposób. Nie miałem przy tym presji czasowej, dlatego traktowałem to jak hobby, jak test tej metody. Dopiero po 10 latach doświadczeń przekonałem się, że można ją stosować także w dużej oczyszczalni (miałem wówczas dwie). Doświadczenia duńskie pokazują, że metoda nadaje się do kilkudziesięciu tys. RLM (a nawet do 100 tys.).

TŚ: Czym różni się w eksploatacji klasyczne poletko odwadniające i to porośnięte trzciną?

DR: Klasyczne poletka, których dziś już się nie stosuje, służą do suszenia osadów przy wykorzystaniu procesów fizycznych - filtracji i parowania. Problemem jest jednak to, że na klasyczne poletko można wylać niewielką ilość osadów, ponieważ warstwa, która może się w sposób fizyczny osuszyć, jest bardzo mała – ma kilkanaście centymetrów.

Poletko trzcinowe natomiast odwadnia się z wykorzystaniem właściwości biologicznych roślin – trzcina to roślina błotna, ma ogromne potrzeby wodne, w związku z tym rozwija bardzo długie łodygi (do 3-4 metrów), i kłącza o średnicy nawet 1 cm. Duże liście dodatkowo zwiększają powierzchnię parowania. Dzięki trzcinom na poletku można składować do kilku metrów osadów - taka jest głębokość penetracji kłączy roślin, które, niczym rurociągi tlenowe, do każdego miejsca złoża dostarczają tlen. W złożu zachodzą wtedy podobne procesy jak w kompostowaniu, jednak kłącza trzciny odgrywają ważną rolę: transportują wodę oraz tlen. Natlenianie jest kluczowe, dlatego na samym dole złoża musi być jeszcze dodatkowo zastosowana wentylacja.

TŚ: Czy zawsze ta wentylacja jest konieczna?

DR: Do pewnej wysokości – około 70 cm - migracja tlenu w złożu jest swobodna. Przy większej oczyszczalni (wyższym złożu) jednak często tworzą się w nim strefy beztlenowe. Wtedy rozwiązaniem problemu jest porządna wentylacja od dołu oraz precyzyjne przygotowanie złoża filtracyjnego, które musi się składać z bardzo dobrej jakości kruszyw. W ten sposób zapewnione jest nie tylko natlenianie, ale także odprowadzanie odcieków z poletka.

TS: Czy przy eksploatacji poletka miał Pan jakieś problemy?

DR: Pierwsze problemy, jakie zaobserwowałem, wiązały się z kolmatacją złoża filtracyjnego przez domieszki ilaste. Zaklejały one złoże i nie pozwalały na skuteczne odprowadzanie wody. Gdy zgodnie z zaleceniami duńskimi rozpocząłem przebudowę złoża, okazało się, że problemy dotyczyły w szczególności słabej dostępności na polskim rynku dobrej jakości kruszyw (wynika to między innymi z dużego zapotrzebowania na kruszywo w budownictwie).

TS: Czy to powód, dla którego metoda ta nie jest powszechnie stosowana w Polsce?

DR: Chodzi bardziej o to, że po zainwestowaniu pieniędzy trzeba wykazać efekt ekologiczny – a tutaj na ten efekt trzeba czekać kilka lat. Mnie udało się przekonać do naszego projektu wojewódzki fundusz ochrony środowiska, argumentując, że w tej technologii pełen efekt ekologiczny następuje z opóźnieniem. Otrzymaliśmy więc 75-procentowe dofinansowanie ze środków unijnych, tyle że łącznie - na rozbudowę oczyszczalni i kanalizacji.

TŚ: Jakie nakłady inwestycyjne są konieczne przy takiej ekologicznej instalacji?

DR: Wolę precyzyjnie nie mówić o liczbach, ponieważ cały czas gromadzę dane na temat swojej eksploatacji. Sam koszt budowy poletek to około 20 proc. kosztów budowy kompostowni. Z kolei koszty eksploatacyjne są związane z energią zużywaną na pompowanie osadów, a także z opróżnianiem poletek (trzeba policzyć, ile kosztuje wydobycie z jednego poletka około 800 m sześc. osadów ściekowych przy pomocy koparki, składowanie ich na przygotowanym placu, a następnie wywiezienie do rolniczego wykorzystania). Technologia opróżniania nie jest uciążliwa, a uwodnienie w złożu wynosi około 35-40 proc. Przy metodzie trzcinowej można istotnie zaoszczędzić na kosztach transportu, ponieważ przy mechanicznym odwadnianiu na prasie uzyskuję około 1000 metrów osadów odwodnionych, zaś przy użyciu poletek ilość ta spada o 50-60 proc.

TŚ: Czy odwodniony osad nadaje się bezpośrednio do wykorzystania rolniczego?

DR: Tak, bo ma strukturę torfu, zupełnie też nie powoduje uciążliwości zapachowych. Dlatego też osad może leżeć na placu składowym i zostać użyty w dowolnym momencie. Zawartość suchej masy po wydobyciu z poletka to 40 proc. Ja jeszcze nie doszedłem do wydobycia osadu o odpowiednich parametrach, ale z doświadczeń duńskich wiem, że jego właściwości nawozowe są bardzo dobre, zawartość azotu i fosforu jest duża. Już mam zapewnienia od rolników, że każda ilość wyprodukowanego przeze mnie osadu zostanie w przyszłości odebrana.

TŚ: Czy poletko trzcinowe kiedyś się „zużywa”?

DR: Okazuje się, że jeśli dobrze nim zarządzać, to może pracować bardzo długo. Po 10-12 latach eksploatacji można sprawić, by złoże zaczęło się odnawiać. Stosuje się w tym celu metodę zalewania tylko do odpowiedniej wysokości (ok. 1,5 metra), co pozwala na zachowanie w dnie wielu żywych kłączy. Po opróżnieniu poletka wracają one do pracy i nie trzeba sadzić nowych. Poletko, które widziałem w Danii, po dwóch miesiącach było już ponownie zielone.

TS: Czy ma Pan jeszcze jakieś rady dla przedsiębiorców, którzy chcieliby spróbować tej metody?

DR: Na pewno będzie łatwiej mniejszym oczyszczalniom, choćby dlatego, że dla małych poletek wymagania budowlane czy eksploatacyjne są nieco mniejsze. Poza tym stosując tę metodę na dużych oczyszczalniach musimy wybudować poletka o znacznie większej powierzchni. We współpracy z Panią dr Katarzyną Kołecką z Politechniki Gdańskiej chcemy dopiero stworzyć wytyczne projektowe i eksploatacyjne dotyczące tej metody, bo na razie nie ma w Polsce projektantów, którzy by się tym zajmowali. Zdaję sobie też sprawę, że dziś technologie najchętniej kupuje się w pakiecie, a efekt ma być widoczny zaraz po zakupie. To prawda, że w przypadku poletek trzcinowych trzeba na efekt poczekać, ale poza tym jest to prosta i tania metoda.

Ewa Szekalska: Dziennikarz

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Konferencja-Roadshow Metody zagospodarowania osadów ściekowych już niebawem w Gdyni (11 września 2024)9 mld m3 biometanu z polskich surowców – taki potencjał wskazuje najnowsza analiza (30 lipca 2024)Przeciw zanieczyszczeniom azotanami. Ruszył nabór na dofinansowanie dla rolników (25 października 2023)Nowe rozporządzenie ułatwi realizację obowiązku sprawozdawczości wytwórcom biogazu lub biometanu (17 października 2023)Konferencja Metody zagospodarowania osadów ściekowych odbędzie się w dniach 26-28 września 2023 r. w Toruniu (12 września 2023)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony