W Senacie Rzeczypospolitej Polskiej trwają prace nad projektami ustaw, które regulować mają zagadnienia związane z rynkiem energii w Polsce. Jak poinformowała podczas dzisiejszej(1) konferencji prasowej wicemarszałkini Senatu RP Gabriela Morawska-Stanecka, do Senatu wpłynęły: ustawa o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku, Ustawa o zakupie preferencyjnym paliwa stałego przez gospodarstwa domowe oraz Ustawa o zmianie ustawy – Prawo energetyczne oraz ustawy o odnawialnych źródłach energii.
- Te trzy projekty ustaw, które wpłynęły do Senatu, i którymi Senat będzie się dzisiaj zajmował, są złe. To jak zwykle są projekty niedopracowane, nieprzemyślane i nieskonsultowane – powiedziała. - Komisje senackie wraz z ekspertami z zakresu energetyki przygotowali szereg poprawek, które spowodują, jeżeli zostaną uchwalone, że te ustawy wprowadzą realną pomoc, a nie tylko zdemolują rynek energii – dodała.
Negatywna opinia JST
Podczas konferencji wskazywano, że ustawa o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku, czyli przepisy na mocy których wprowadzona ma być maksymalna cena za obrót energia elektryczną, wymaga poprawy. Zygmunt Frankiewicz, przewodniczący Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, poinformował ponadto, że w dniu wczorajszym strona samorządowa Komisji wycofała poparcie dla zaproponowanych przepisów.
- Powodem jest utrzymanie ceny netto, a nie ceny brutto dla jednostek samorządu terytorialnego. Samorządy chciały, aby kwoty wskazane w ustawie były już po naliczeniu VAT-u i akcyzy – wyjaśnił, i jak dodał, wskazywanie w ustawie cen brutto oznacza, że samorządy zamiast 785 zł za MWh będą płacić około 1000 zł.
Jak mówił, to kwota, która dla większości samorządów oznacza około trzykrotny wzrost cen za prąd. - Poprawki idące w kierunku obniżenia tej ceny będą składane na posiedzeniu plenarnym Senatu – zapowiedział.
Konkurencyjny rynek energii?
Przedstawiciele organizacji branżowych ostrzegali natomiast, że planowana ingerencja na rynku energii może zahamować rozwój nowych inwestycji w zakresie energetyki i – jak wskazywali - „agresywna wojna Rosji przeciwko Ukrainie nie może być pretekstem do dewastowania rynku energii w Polsce”.
- Konkurencyjny rynek energii to rynek korzystny dla odbiorców tej energii. Uważamy, że na tym rynku konkurencyjnym powinni funkcjonować różni sprzedawcy, różne formy kontraktacji energii, ponieważ w dłuższej perspektywie będzie to korzystne dla wszystkich odbiorców energii. Jeżeli te zmiany nie zostaną uwzględnione, spotkamy się z ryzykiem, że cofniemy się znacząco do lat 90. i możemy być pełni obaw co do tego, jak dalej będzie wyglądał rozwój odnawialnych źródeł energii, który już dzisiaj jest bardzo mocno zahamowany, chociażby z uwagi na regulacje dotyczące ustawy odległościowej. Cieszy nas, że te projekty ustaw spotykają się z refleksją Wysokiej Izby – mówił Sebastian Kwapuliński.
- Rynek energii funkcjonuje dobrze, jeśli ma wielu wytwórców i wielu odbiorców i tę sytuację w Polsce znamy, ale na rynku telefonii komórkowe (…). Kosztem niższych cen w przyszłym roku możemy w kolejnych latach nie mieć tych alternatyw, które dobrze znamy z rynku telefonii komórkowej, a jak dobrze wiemy, konkurencja na tym rynku przyczyniła się do dostępności i powszechności usług telekomunikacyjnych, dzięki którym mamy jedne z najniższych cen w Europie. Tego samego potrzebujemy na rynku energii – dodawał Michał Hetmański.
Marcin Roszkowski z Instytutu Jagiellońskiego wskazywał natomiast, że rządowa ingerencja w ceny energii z 2018 r. negatywnie wpłynęła na rynek energii w Polsce. Podkreślał on, że zlikwidowanie obliga giełdowego może stanowić pretekst do „gigantycznej korupcji”.
Joanna SpillerDziennikarz, inżynier środowiska Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.