Krajowy konsultant centrum monitoringu i jakości powietrza w Airly © Airly
Od 4 lat, poza sprzedażą czujników, Airly edukuje Polaków w kwestii zanieczyszczenia powietrza. Jak Pan ocenia wzrost świadomości w tej dziedzinie?
Jurand Saternus: Z pewnością zanieczyszczenie powietrza stało się jednym z wiodących tematów dyskusji publicznej w Polsce. Z jednej strony obserwujemy pewne oswojenie się z tematem i zobojętnienie, a z drugiej – uwypuklanie, często na poziomie rządowym czy samorządowym, ile działań jest już podejmowanych, i komunikowanie wyłącznie o pozytywach.
A nie idziemy w dobrą stronę? Program Czyste Powietrze, lokalne programy wymiany pieców, wsparcie termomodernizacji wspólnot mieszkaniowych…
JS: Owszem, z pewnością obserwujemy postępy, jednak wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Ostatnio dostrzegam bardzo PR-owe podejście do tematu smogu, podkreślające sukcesy, podczas gdy Komisja Europejska wszczyna przeciwko Polsce procedurę naruszeniową w kwestii jakości powietrza...
Czytaj: Sześciokrotnie przekraczamy normy zanieczyszczenia
Stawiając na transparentność i rzetelne komunikowanie o aktualnym stanie jakości powietrza napotykamy różnego rodzaju problemy. Po pierwsze polskie normy jakości powietrza są dużo bardziej liberalne niż np. normy WHO (ang. World Health Organisation - Światowej Organizacji Zdrowia). To wymaga zmiany – poziom w Polsce uznawany za dostateczny, w innych krajach oznaczałby ogłoszenie alarmu smogowego. Ostatnie badania naukowe przeprowadzone przez prof. Tima Nawrota z Hasselt University o wykryciu cząstek czarnego węgla (rakotwórczy składnik zanieczyszczonego powietrza) w moczu dzieci z Rybnika muszą działać na naszą wyobraźnię. Walczymy o nasze zdrowie. Nie widzę uzasadnienia dla utrzymywania łagodniejszych norm zanieczyszczeń powietrza. Stąd proponowane przez nas narzędzia monitoringu powietrza odnoszą się nie tylko do polskich norm, ale przede wszystkim bazują na ogólnoeuropejskim indeksie CAQI (ang. The Common Air Quality Index). Drugim wyzwaniem są dostępne na naszym rynku niekalibrowane czujniki, które zaburzają obraz sytuacji. Jakość pomiaru jest dla nas kluczowa, dlatego nasze sensory kalibrowane są w odniesieniu do stacji referencyjnych, warunków pogodowych oraz lokalizacji. Jako jedyni w Polsce możemy pochwalić się również bardzo dobrą oceną sensorów w testach przeprowadzonych przez niezależną organizację Airparif w Paryżu. (Więcej na temat badań można przeczytać tutaj)
Czy kalibracja czujników powinna być więc wymagana prawnie?
JS: W moim odczuciu tak, ponieważ w tym momencie w Polsce nie ma precyzyjnych przepisów, które jasno określają jakościowe wytyczne dla czujników zanieczyszczenia powietrza. Na początek, cenne mogłoby być utworzenie interdyscyplinarnego zespołu akredytowanego np. przy Ministrze Klimatu i Środowiska, który przygotowałby dobre regulacje prawne w tym zakresie.
Istotne jest nie tylko kalibrowanie samych urządzeń, ale kalibrowanie względem stacji referencyjnych Państwowego Monitoringu Środowiska (PMŚ). Takie podejście pozwala uzyskać porównywalne dane. Gęsta siatka mniejszych czujników, pod warunkiem kalibracji, z powodzeniem może uzupełniać kosztujące kilkaset tysięcy złotych stacje referencyjne PMŚ.
Kto głównie decyduje się na zakup systemu Airly?
JS: Przede wszystkim naszym odbiorcą są samorządy. Dzięki nim sensory lokalizowane są w miejscach, gdzie jakość powietrza jest szczególnie ważna. Zazwyczaj pierwszym wyborem są tu przedszkola czy szkoły. Czujnik przy takim budynku to nie tylko dbałość o zdrowie dzieci, ale i najskuteczniejsze narzędzie edukacyjne. Mieszkańcy mogą śledzić bieżącą jakość powietrza nie tylko analizując kolor diody w zainstalowanym czujniku, ale również w bezpłatnej aplikacji mobilnej oraz na mapie internetowej dostępnej pod adresem map.airly.org.
Czytaj: O smogu z medycznego punktu widzenia, czyli dlaczego rak płuc zabija Polaków
Co jednak, jeśli samorządy nie myślą o szerokim monitoringu?
JS: Mieszkańcy mogą wziąć sprawy w swoje ręce, jak to miało miejsce w Malborku czy podwarszawskim Konstancinie-Jeziornie. W ramach budżetów partycypacyjnych zgłoszono tam pomysły instalacji czujników jakości powietrza. Oddolna inicjatywa pociągnęła za sobą większe zainteresowanie lokalnych władz tematem zanieczyszczenia powietrza. To przykład pozytywnie rozumianej presji społecznej. Poza budżetami obywatelskimi, mieszkańcy organizują się w ramach stowarzyszeń, akcji społecznych wspólnie kupując czujniki. W Rumunii zorganizowaliśmy szeroko zakrojoną akcję crowdfundingową, której efektem była instalacja dodatkowych czujników uzupełniających lokalny monitoring powietrza.
Odwiedź sklep online Airly i kup urządzenie dla urządzenia dla swojego samorządu lub na użytek prywatny TUTAJ.
Oprócz licznych samorządów, współpracuje z Państwem szereg firm prywatnych. Proszę powiedzieć, czym kierują się i jakie pozytywy widzą w kooperacji z Airly?
JS: Można na to spojrzeć z rożnych perspektyw. Z marketingowego i handlowego punktu widzenia. Współpraca z nami przekłada się na bardziej skuteczną realizację polityk CSR-owych. Pozwala firmom uwypuklić w swojej działalności aspekt zrównoważonego rozwoju. Równocześnie w otwarty sposób podchodzimy do rozwoju naszego produktu, tak by wspólnie z różnymi firmami tworzyć innowacyjne projekty. Ta kreatywność, mam nadzieję, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom dynamicznie zmieniającego się rynku. Dobrym przykładem jest tu współpraca z firmą oferującą car sharing elektrycznych samochodów. Owocem było stworzenie w Warszawie pierwszej dynamicznej mapy smogowej, w oparciu o nasze czujniki mobilne, które zamontowaliśmy na flocie 25 samochodów elektrycznych. Kolejny innowacyjny przykład, to implementacja naszych tablic i urządzeń na witaczach, co zarówno dla nas, jak i firmy produkującej tego typu reklamę zewnętrzną, tworzy wyjątkową wartość dodaną.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Airly.