Ewaryst Hille i Andrzej Kassenberg w opracowaniu „Proces odchodzenia od węgla w Polsce – dylematy” przygotowanym na zamówienie Energy Transition Research Institute (Entri) z USA dowodzą, że z upływem czasu popyt na węgiel w Polsce będzie się zmniejszać, podobnie jak będzie maleć aktywność polskiego górnictwa. Zmiany w wydobyciu będą prawdopodobnie przebiegać szybciej niż redukcja popytu na to paliwo.
Raport powstał m.in. na podstawie rozmów z 28 ekspertami, reprezentującymi zróżnicowane interesy i poglądy – zarówno politykami czy energetykami, jak i działaczami ekologicznymi (listę tych osób można znaleźć na samym końcu raportu). Odchodzenie od wydobycia węgla wszyscy uznali za nieuniknione – rozbieżności w opiniach ekspertów dotyczyły tylko tempa zachodzenia tego zjawiska.
Rozmowy z ekspertami pozwoliły autorom raportu wyłonić trzy scenariusze, a właściwie etapy odchodzenia od węgla. Jak wskazują, będą one rozwijać się sekwencyjnie i częściowo na siebie nachodzić.
Scenariusz korporacyjno-narodowy: wysokie ceny energii, spowolnienie inwestycji
Pierwszy ze scenariuszy, czyli korporacyjno-narodowy, cechuje wysoka koncentracja i kontrola państwa praktycznie nad całym sektorem energii elektrycznej. Niska presja na konkurencyjność w połączeniu z ochroną przed narastającą konkurencją cenową z krajów sąsiednich (np. przez ograniczanie zdolności przesyłowych), jak również budowa m.in. nowych elektrowni doprowadzą zdaniem specjalistów do wzrostu cen energii i mocy. Najbardziej odczują podwyżki gospodarstwa domowe oraz sektor MŚP. Eksperci przewidują w związku z tym zahamowanie rozwoju gospodarczego. Ich zdaniem ucierpi m.in. program rozwoju transportu elektrycznego. Będzie on prawdopodobnie hamowany problemami z deficytem mocy elektrycznej w okresach jednoczesnych szczytów energetycznych i transportowych (np. w czasie letnich wyjazdów na wakacje). Inwestycje prywatne, np. w źródła zdecentralizowane i OZE także ulegną spowolnieniu. W średnim okresie ten scenariusz będzie wymagał znaczącego współfinansowania publicznego. Z raportu wynika, że po 2019 roku nie będzie już realizowany, a ok. 2020 r. przekształci się w kolejny scenariusz - korporacyjno-europejski.
Scenariusz korporacyjno-europejski: wzrost konkurencji na rynku energii
Scenariusz ten oznacza pojawienie się znaczącej konkurencji na rynku regionalnym energii elektrycznej i gazu, a w związku z tym - eliminację krańcowo nieefektywnych źródeł energii. Ceny energii elektrycznej mogą wtedy istotnie spaść, co umożliwi zastąpienie energią elektryczną innych nośników - w szczególności do celów ogrzewania. Z podobnych przyczyn jak w poprzednim etapie rozwój transportu elektrycznego będzie hamowany. Powstaną jednak lepsze warunki dla inwestycji prywatnych, zwłaszcza w energetykę zdecentralizowaną, z aktywnym udziałem odbiorców w rynku energii. W szczególności będzie to atrakcyjne w przypadku systemów lokalnych, ze względu na istotnie wyższe tam ceny energii i mocy, niższe koszty pozyskania zasobów produkcyjnych i dystrybucji. Ten etap, mający zapewniać bezpieczeństwo energetyczne kraju, może potrwać do 2030 r.
Scenariusz obywatelsko-europejski: autoprodukcja energii i nowe technologie
Ten etap ma charakteryzować dominacja odbiorców nad dostawcami energii elektrycznej przy znacznym udziale autoprodukcji i udziale odbiorców w świadczeniu usług systemowych. Nie obędzie się bez magazynowania energii, inteligentnych systemów elektroenergetycznych, internetu rzeczy czy taryf dynamicznych. Jednocześnie zakłada się pełną integrację z systemem europejskim, który będzie pełnił rolę integratora rozproszonych systemów mniejszej mocy. Będzie postępowała integracja branży elektroenergetycznej z branżą teleinformatyczną i transportu elektrycznego.
Jego szerokie wdrożenie jest prawdopodobne dopiero po 2030 roku, choć budowanie podstaw takiego scenariusza rozpoczęto już w ramach koncepcji klastrów energetycznych.
Ocenia się, że punkt przesilenia i politycznej gotowości do przyspieszenia transformacji nastąpi już wkrótce, najprawdopodobniej tuż po 2020 roku. Wtedy to energetyka zdecentralizowana będzie uznana za stymulator zmian całej gospodarki.
Ewa SzekalskaDziennikarz