Polska zaskarżyła do Trybunału Sprawiedliwości UE unijną dyrektywę, która ustanawia nowe limity głównych źródeł zanieczyszczeń powietrza dla państw UE (dyrektywa NEC). Skarga przygotowana przez resort środowiska została złożona w Trybunale w Luksemburgu w ubiegłym miesiącu.
Dyrektywa dotyczy przepisów ustanawiających maksymalne limity emisji dwutlenku siarki, cząstek stałych i tlenków azotu. Nowe limity miałyby kosztować całą Unię około 2 mld euro rocznie od 2020 roku, tymczasem na nasz kraj przypadałaby aż jedna czwarta tej kwoty, czyli około 500 mln euro.
Z analizy wpływu - przygotowanej przez Komisję Europejską jeszcze przed uchwaleniem tych przepisów - wynikało, że roczny koszt dyrektywy na statystycznego Polaka miałby wynosić około 15 euro, tymczasem np. przeciętny Holender ponosiłby koszty w wysokości około 1,3 euro rocznie. Wyższe koszty dla Polski wynikają z zapóźnienia naszej gospodarki i złej jakości powietrza w naszym kraju.
Przepisy dyrektywy NEC zawierają zobowiązania krajów do ograniczenia emisji dwutlenku siarki (SO2) tlenków azotu (NOx), amoniaku i drobnych cząstek stałych (o średnicy mniejszej niż 2,5 mikrometra). Ponadto nowe regulacje wprowadzą ograniczenia emisji pyłów (niemetanowych lotnych związków organicznych NMVOC). Zgodnie z propozycją KE zatwierdzoną przez negocjatorów z PE i państw członkowskich od 2020 do 2029 roku Polska ma zmniejszyć ich emisję o 25 proc. W tym przypadku regulacje dotkną kotłownie i osoby ogrzewające prywatne domy, czyli generalnie cały sektor komunalny.
Ze Strasburga Krzysztof Strzępka (PAP)