Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
02.08.2025 02 sierpnia 2025
Mając za sobą 10 lat tworzenia autorskich treści o ochronie środowiska, Teraz-Środowisko szuka nabywcy. W celu uzyskania wszelkich informacji prosimy o kontakt z administracją strony.

OZE bez barier. Jak przyspieszyć rozwój tego sektora w Polsce?

W kwietniu 2023 r. zliberalizowano tak zwaną „ustawę 10 H”. O tym czy zmiana przepisów stała się impulsem dla rozwoju energetyki wiatrowej i co jeszcze warto zrobić dla wzmocnienia sektora OZE w Polsce, rozmawiamy z Holgerem Gallasem, członkiem zarządu Sevivon Grupy PNE AG.

   Powrót       13 czerwca 2024       Energia       Artykuł promocyjny   
Holger Gallas
członkiem zarządu Sevivon Grupy PNE AG

Teraz Środowisko: Jak Pan ocenia obowiązujące regulacje prawne dotyczące budowy nowych turbin wiatrowych? W reżimie odległościowym 700 m i oczekiwaniu na 500 m?

Holger Gallas: Oceniam je dobrze – w tym sensie, że w ogóle umożliwiły rozwój lądowej energetyki wiatrowej. W oparciu o obowiązujące od roku rozwiązania, gminy – na nasze wnioski – uruchomiły kilkanaście procedur planistycznych dla projektów wiatrowych o łącznej mocy ponad 500 MW. Te przedsięwzięcia rozwijamy, a kolejne planujemy uruchomić za moment. Myślę, że w przypadku tych projektów, w latach 2027-2028 możemy być gotowi do budowy, rok 2029 minie pod znakiem prac w terenie, a prąd zaczniemy produkować w 2030 r. To niestety nie jest najszybsza ścieżka rozwoju farm w Europie.

TŚ: 500 MW to dużo. Nie martwicie się o to, czym w Polsce martwią się chyba wszyscy? Czyli tym, jak je przyłączycie?

HG: Nie. Jesteśmy częścią firmy, która działa globalnie, a temat wydolności sieci elektroenergetycznych to temat właśnie globalny. Problem z integracją OZE występuje wszędzie. System trzeba dostosować nie tylko pod kątem ilości i mocy, ale też sterowania, elastyczności czy bilansowania. Nie ma łatwych rozwiązań. W Polsce jednak, w kontekście nakładów na rozwój sieci, mówi się o setkach miliardów złotych na ten cel. Pewną nadzieję daje też zielony wodór. Wierzę w to rozwiązanie z dwóch powodów. Po pierwsze – wodór ma szasnę częściowo rozwiązać problem „magazynowania energii z OZE”, po drugie – długofalowo nie ma odwrotu od dekarbonizacji przemysłu ciężkiego, a wodór stwarza na to szansę. Oczywiście istnieją wyzwania, do których można zaliczyć transport tego „paliwa przyszłości”, bo konieczna jest budowa sieci wodorociągów, ale i samą opłacalność produkcji zielonego wodoru. Do tego potrzeba dużo taniej energii. I my, jako Sevivon, będziemy taką energią dysponować.

TŚ: Mam rozumieć, że nie wprowadzalibyście żadnych zmian w obecnie obowiązujących przepisach?

HG: Przeciwnie. Jestem jednak realistą, a przepisom, które obowiązują w Polsce przyglądam się od prawie 20 lat. Firma Sevivon działa natomiast od ponad 15. Mam więc określoną perspektywę. Sieć jest oczywiście ważna, ale nadpodaż energii z OZE będzie występować. Można zapytać czemu w pierwszej kolejności wyłącza się te źródła, którymi najtrudniej sterować, które są pogodozależne, ale i produkują najtańszy prąd. To jednak kwestia odrębna. Są za to problemy dużo bardziej przyziemne, które mogą spowodować, że zapowiedzi rządu o 16 GW z wiatru na lądzie do roku 2030 się nie ziszczą.

TŚ: Jakie konkretnie?

HG: Kilka tygodni temu na naszym profilu w serwisie Linkedin rozpoczęliśmy publikację serii postulatów pod nazwą #5dlaOZE. Wskazujemy na dosyć przyziemne kwestie, które powodują, że proces dewelopmentu jest w Polsce od dawna bardzo ryzykowny i trwa niepotrzebnie długo – bo 6 lub więcej lat na budowę farmy wiatrowej to zdecydowanie zbyt długi okres. Poza oczywistymi kwestiami, które wierzę, że trafią do nowej ustawy – chociażby równoległe procedowanie planu miejscowego i decyzji środowiskowej, co może skrócić realizację projektów o rok czy rozwianie wątpliwości krążących wokół przepisów dotyczących zintegrowanych planów inwestycyjnych i stosowania ich dla farm wiatrowych – jest szereg innych kwestii. Uwagi rządzących wymaga np. realna ścieżka do komercyjnego przyłącza. Prawo energetyczne nakazuje OSD i OSP określenie warunków ekonomicznych do przyłączenia nowych obiektów OZE. I co z tego, jeśli nie mamy możliwości wyegzekwowania tego prawa? Przepis jest martwy. Kolejna bariera to brak klarownych wytycznych odnoszących się do stref lotniczych, zwłaszcza tych wojskowych. Odmowy dla projektów są często niezrozumiałe, uznaniowe, pojawiają się bardzo późno w perspektywie całego procesu rozwoju projektu. Równie ważna jest kwestia ochrony zabytków. To, że zabytki wymagają ochrony jest bezsporne, ale potrzeba dobrej dyskusji ze środowiskiem nad standaryzacją wymogów w zakresie m.in. dokumentacji i ekspertyz, jakie należy przedstawiać czy sprawa wyłączenia gruntów z produkcji rolnej, która potrafi trwać wiele miesięcy. Czy naprawdę wpływ elektrowni wiatrowych jest aż tak duży, żeby spowalniać rewolucję OZE przepisem o konieczności wyłączenia niecałego hektara pod turbinę, która przez 30 lat będzie zasilać w energię tysiące gospodarstw domowych? Kolejna kwestia to „ptasie wytyczne”. Potrzeba rozmów i konkluzji o obiektywizacji standardów wykonywania monitoringów i oceny, a następnie ich wdrożenia. Rozwój sektora OZE potrzebuje mniej uznaniowości.

TŚ: Myślę, że ta lista problemów mogłaby być nawet dłuższa.

HG: Oczywiście. My nie twierdzimy, że jest zamknięta. Po prostu uważamy, że deweloperzy powinni pokazywać rządzącym perspektywę praktyków. To tylko wybrane kwestie, nad którymi należy się pochylić.

TŚ: Co w takim razie musi się stać, żeby takie zmiany weszły w życie?

HG: Wszystkie te zagadnienia mają wspólny mianownik. Nic nie zmieni się szybko, jeśli rewizji nie ulegnie podejście administracji państwowej i samorządowej do OZE. Jeżeli zielona energia nie uzyska określonego priorytetu – jeśli nie stanie się polską racją stanu, nie zaczniemy jej traktować jako inwestycji w przyszłość kraju, szansy na tańszą energię, na dekarbonizację przemysłu i zwiększenie jego konkurencyjności, wreszcie na poprawę jakości życia – projekty będą dalej spowalniane przez przewlekłość decyzji administracyjnych. Sygnał o tym, że rozwój OZE staje się priorytetem dla Polski, musi więc pójść od góry. My wskazujemy obszary, które wymagają optymalizacji. Jeśli to się uda, widzę szansę, że 16 GW albo i więcej w 2030 r. będzie czymś więcej niż sloganem.

TŚ: Na koniec zapytam o wirtualnego prosumenta. Czy koncepcja ma szasnę na powodzenie?

HG: Wejście w życie przepisów o wirtualnym prosumencie przesunie się o rok. Wynika to z kwestii cyfryzacji systemów elektroenergetycznych. Ja, mając za sobą wiele spotkań z gminami i mieszkańcami, uważam, że jeśli system prosumencki ma przekonać społeczeństwo do poparcia OZE, musi spełniać dwa kryteria. Musi być prosty, zrozumiały i nie może wykluczać najbardziej ubogich gospodarstw domowych, bo – zgodnie z przepisami – mieszkaniec musi kupić udziały w projekcie. Zatem już na początku mamy barierę przepisów i zamożności. To może być wykluczające zwłaszcza na terenach wiejskich. Jeżeli chcemy realnego scenariusza dla prosumenta wirtualnego, te przepisy trzeba uprościć.

SevivonArtykuł powstał we współpracy z Sevivon

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

OX2 i WiseEuropa łączą deweloperów OZE i NGO wokół wniosków z projektu Wind4Bio (28 lutego 2025)W 2023 r. prawie 23% energii elektrycznej w UE pochodziło z atomu. We Francji 65% (27 lutego 2025)Polska systematycznie odchodzi od węgla. Unijny cel redukcji emisji do 2030 roku może się jednak nie udać (26 lutego 2025)Diagnozować, planować, działać. O innowacjach dla ciepłownictwa na Kongresie POWERPOL (26 lutego 2025)NFOŚiGW wspiera rozwój OZE i magazynowanie ciepła w Gliwicach (26 lutego 2025)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony