Gdańsk chce rozszerzyć strefę ograniczonej prędkości, czyli obszar, po którym można się poruszać maksymalnie z prędkością 30 km/h., na 70 proc. powierzchni miasta. Dziś obejmuje on około 50 proc. Gdańska.
Będzie się to wiązało z dalszą reogranizacją ruchu ulicznego – wiele skrzyżowań zostanie przekształconych w równorzędne (znikną znaki pierwszeństwa i podporządkowania), w niektórych miejscach zniknie także sygnalizacja świetlna. Dzięki ograniczeniu prędkości do 30 km/h możliwe będzie także wprowadzenie na wielu ulicach tzw. kontraruchu rowerowego. Polega on na tym, że mimo braku ścieżki rowerowej, cykliści mogą poruszać się tu pod prąd, nie powodując zagrożenia dla innych uczestników ruchu.
Jak mówi Monika Nkome Evini z Referatu Mobilności Aktywnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku, jest to sposób, by skłonić mieszkańców do spokojniejszej i bardziej rozmyślnej jazdy - dużo skuteczniejszy niż tzw. leżący policjanci.
Zapewnia ona, że taka polityka miasta jest dobrze postrzegana przez jego mieszkańców. Wynika to z faktu, że strefa ograniczonej prędkości nie jest jednolitym obszarem obejmującym np. centrum miasta. Ograniczenie obowiązuje w różnych częściach Gdańska, przy czym w dużej mierze są to osiedla mieszkaniowe. Powoduje to wzrost poczucia bezpieczeństwa.
W sierpniu strefę "Tempo 30" wprowadzono także w Katowicach, tyle że w śródmieściu. Celem władz miasta było zwiększenie bezpieczeństwa pieszych, rowerzystów i kierowców, a także poprawa płynności ruchu samochodowego w centrum miasta.
Ewa SzekalskaDziennikarz