prezes zarządu Schneider Electric Polska
Teraz Środowisko: Dlaczego na świecie znacząco rośnie sprzedaż aut elektrycznych, a w Polsce jest to wciąż wzrost znikomy?
Jacek Łukaszewski: Wzrost sprzedaży aut elektrycznych to naturalny proces postępu technologicznego. Społeczeństwo, jak i firmy, chcą przechodzić na bardziej efektywne i łatwiej dostępne paliwo, a takim jest niewątpliwie energia elektryczna. Mniejszy wzrost sprzedaży aut elektrycznych w Polsce to również wynik tego, że pewne trendy docierają do nas z opóźnieniem. Auta elektryczne obecnie są stosunkowo droższe od tych tradycyjnych, ale wszystko wskazuje na to, że będą zdecydowanie tanieć, podobnie jak komputery czy telefony komórkowe.
TŚ: Czy rozwój infrastruktury do ładowania idzie w parze z rozwojem rynku aut elektrycznych?
JŁ: Rozwój ten jest raczej współmierny do aktualnych potrzeb. Uważam, że nasza infrastruktura będzie rozwijać się wraz z przybywaniem takich aut. Oczywiście jeśli mówimy o skali miliona czy dwóch aut w ciągu roku, to mogłoby to rzeczywiście wywołać pewne problemy z szybkością dostosowania infrastruktury energetycznej i liczbą miejsc do ładowania. Taki scenariusz nam jednak nie grozi w najbliższym czasie.
TŚ: Jakie są zatem najważniejsze przeszkody dla rozwoju transportu elektrycznego w Polsce?
JŁ: Jeśli mówimy o rozwoju tego transportu w Polsce, to w chwili obecnej w Polskich miastach z pewnością brakuje punktów do ładowania takich aut. Jeśli nastąpiłby ogromny wzrost liczby takich samochodów, to należałoby dokonać zmian w funkcjonowaniu sieci energetycznej. Musiałaby ona być przystosowana do szybkiego poboru energii w krótkim czasie przez tego rodzaju auta. O tym, czego potrzeba, aby auta elektryczne stały się powszechne w naszym kraju, mówią sami Polacy. Jak wskazują badania przeprowadzone przez TNS w 2012 roku, dla 59 proc. ankietowanych czynnikiem, który może przyczynić się do spopularyzowania samochodów elektrycznych na polskim rynku jest wsparcie ze strony rządowej, wyrażone w postaci subwencjonowanych kwot do zakupu. Inną zachętą jest wprowadzenie ulg podatkowych, na co wskazało 29 proc. ankietowanych. Z kolei 15 proc. respondentów twierdzi, że istotnym bodźcem wpływającym na zwiększenie liczby elektrycznych samochodów jest wprowadzenie bezpłatnego parkowania na terenie całych aglomeracji miejskich. Myślę, że tu należy szukać głównych czynników rozwoju tego rodzaju transportu.
TŚ: Czy e-mobilność w Polsce będzie w najbliższych latach oznaczać głównie transport zbiorowy?
JŁ: Żyjemy w erze niesamowitego postępu i rozwoju technologicznego. Rozwój transportu elektrycznego z pewnością w pewnym momencie nabierze bardzo szybkiego tempa. Będą to zarówno auta dla użytkowników indywidualnych, jak i transport zbiorowy - na przykład metro zasilane przez energię elektryczną. Z kolei w kilku miastach Polski, jak np. Gdynia czy Lublin, od lat funkcjonują tzw. trolejbusy. W niedługim czasie zostaną one zastąpione przez zdecydowanie nowsze jednostki zasilane z baterii, a nie bezpośrednio z sieci. Podobnie będą również funkcjonować wypożyczalnie aut elektrycznych, gdzie mieszkaniec miasta nie będzie musiał posiadać własnego auta, a będzie mógł je wypożyczać w wielu miejscach miasta, podobnie jak w przypadku miejskiego system wypożyczania rowerów.
TŚ: Jak by Pan przekonał czytelnika do zakupu auta EV? Komu na dziś jego użytkowanie najbardziej się opłaca?
JŁ: Jeśli chodzi o zwrot z takiej inwestycji, to oczywiście nie można tego łatwo i jednoznacznie określić. Wszystko zależy od tego, jakiej klasy jest to samochód i jakie rozwiązania w nim zastosowano. Eksploatacja auta może być zdecydowanie tańsza ze względu na fakt, że ładowarkę do aut elektrycznych, taką jaką produkuje Schneider Electric, może mieć właściwie każdy. Dzięki temu można ładować swoje auta w domu z własnej sieci, co jest zdecydowanie tańsze niż tankowanie benzyny. Bardzo często auta te są wysokiej jakości i posiadają najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne zwiększające jeszcze bardziej bezpieczeństwo pasażerów. Jak pokazują dane pochodzące z raportu „Przyszłość miast”, ich mieszkańcy nie pokonują dziennie dystansu większego niż 60 km. Przy założeniu, że najsłabsza bateria w aucie elektrycznym wystarcza na przejechanie 160 km (a te obecne pozwalają już na 400 km), to takie auta mogą zdecydowanie dobrze służyć mieszkańcom miast.
Rozmawiała Ewa SzekalskaDziennikarz Tekst powstał w ramach projektu Eco-Miasto, którego celem jest rozpowszechnienie i wdrażanie w polskich gminach dobrych praktyk w zrównoważonym rozwoju. Projekt organizowany jest przez Ambasadę Francji w Polsce i Centrum UNEP/GRID-Warszawa. Teraz Środowisko jest wieloletnim patronem medialnym projektu.