
- Dekarbonizacja przemysłu energochłonnego wymaga znaczących inwestycji – nie tylko na badania i rozwój, lecz także na wdrożenia technologii i modernizację zakładów przemysłowych (…) Aby zapobiec paraliżowi inwestycyjnemu, trzeba dać przemysłowi jasny sygnał, czy może liczyć na wsparcie w procesach niezbędnych do transformacji – głosi pismo do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w sprawie Europejskiego Funduszu Konkurencyjności, który pod koniec ub.r. wystosowało 12 polskich organizacji branżowych(1). Pod apelem znajdujemy podpisy przedstawicieli takich podmiotów jak Stowarzyszenie Producentów Cementu, Polska Izba Przemysłu Chemicznego, Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa czy Związek Pracodawców „Polskie Szkło”.
Czysty Ład Przemysłowy
List, którego sygnatariusze rozpoczynają od wyrazów docenienia inicjatywy powołania Europejskiego Funduszu Konkurencyjności, wpisuje się w prowadzoną od dłuższego czasu dyskusję nt. przemysłowej kondycji naszego kontynentu i jego miejsca na wyłaniającej się, nowej gospodarczej mapie świata. Na łamach Teraz Środowisko przytaczaliśmy głosy po ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, których wyniki interpretowano jako sygnał do prorozwojowego „przestawienia wajchy” polityki unijnej. Wezwania do przyjęcia nowej strategii przemysłowej pojawiły się w tzw. deklaracji antwerpskiej z lutego zeszłego roku, z czym polemizowały stawiające nacisk na ochronę środowiska organizacje pozarządowe. Na chwilę przed rozpoczęciem prac nowej Komisji von der Leyen ogłosiła prace nad wzmacniającym produkcyjne siły Starego Kontynentu „kompasem konkurencyjności”; jego centralnym elementem ma być Czysty Ład Przemysłowy. Jego przedstawienie zapowiedziano na pierwsze 100 dni nowej kadencji.
Czytaj też: Kompas konkurencyjności i więcej inwestycji. Nowa KE z odświeżoną koncepcją transformacji
Asymetryczna dekarbonizacja
Autorzy pisma do von der Leyen powołują się na ustalenia raportu Draghiego, który stanowił jeden z najdonośniejszych głosów w omówionej wyżej dyskusji; jak czytamy, były premier Włoch i przewodniczący Europejskiego Banku Centralnego zwrócił uwagę na „problem asymetrycznej dekarbonizacji”, która przebiega relatywnie łatwo w elektroenergetyce, jest jednak dużo trudniejsza w przemyśle energochłonnym. Tzw. sektory hard-to-abate (te, w których szczególnie ciężko o redukcję emisji gazów cieplarnianych) pozostają najbardziej zagrożone utratą globalnej konkurencyjności, na co wpływają „wygórowane” cele klimatyczne Unii. Sygnatariusze piszą, że mechanizm dostosowania cen na granicach z uwzględnieniem emisji (CBAM), stworzony z myślą o wyrównaniu warunków konkurencji, wiąże się z wycofywaniem bezpłatnych przydziałów uprawnień do emisji w ramach systemu EU ETS, co zwiększa koszty produkcji. Za „nadaniem odpowiedniej rangi” wsparciu dekarbonizacji przemysłu energochłonnego mają też stać zapisy Traktatu o funkcjonowaniu UE, w tym te dotyczące zapewnienia wysokiego poziomu zatrudnienia.
Tymczasem według podpisanych pod apelem, wskutek rosnącej presji proklimatycznych regulacji oraz ekspansji konkurencyjnych bloków gospodarczych, miejsca pracy w europejskim przemyśle mogą znikać. - Wyrażamy obawę, że pominięcie w nowej perspektywie budżetowej potrzeb finansowych wynikających z dekarbonizacji istniejących sektorów energochłonnych może prowadzić do znaczącego spadku zatrudnienia w przemyśle oraz nasilić zjawisko ucieczki emisji tj. przenoszenia przemysłu poza UE – stwierdzają. Perspektywa pojawiania się stanowisk w sektorach produkujących zielone technologie, wspartych zeszłorocznym rozporządzeniem Net Zero Industry Act (NZIA), może nie wystarczyć, także z powodu braku istniejącej bazy przemysłowej dla nowych branż w pewnych państwach członkowskich. Konsekwencją miałby być też wzrost nierówności regionalnych w ramach UE, gdyby korzyści związane z nowym kierunkiem skupiły się tylko w określonych krajach. – (…) w świetle zasad unijnej polityki zatrudnienia zasadne jest podjęcie w pierwszej kolejności wysiłków zmierzających do dostosowania istniejącego przemysłu do nowych warunków, w których musi funkcjonować – czytamy dalej.
Czytaj też: Dekarbonizacja przemysłu energochłonnego. Potrzeba 650 instalacji CCS do 2028 r.?
Bezpieczeństwo
Własny, silny przemysł to także kwestia bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa surowcowego, dodają autorzy; dowodem na to ma być obecność wykorzystywanego w hutnictwie węgla koksującego na liście surowców krytycznych wymienionej w rozporządzeniu Critical Raw Materials Act, a także rola przemysłu chemicznego w wielu łańcuchach dostaw. – (…) unijna polityka klimatyczna powinna dostrzegać nie tylko problem ewentualnej ucieczki emisji, ale także skutków geopolitycznych uzależniania się od importu określonych dóbr czy surowców – wzywają przedstawiciele branż energochłonnych. Unijna koordynacja polityki wsparcia dekarbonizacji ma ograniczyć ryzyko nadmiernego wzmocnienia najsilniejszych gospodarek, które mogą zyskać przewagę dzięki politykom krajowym. Według sygnatariuszy, doprowadziłoby to do utraty potencjału innych państw, który tym samym „nie zostanie wykorzystany do budowania konkurencyjności Unii jako całości”. – (…) koszty transformacji przemysłu energochłonnego to przede wszystkim koszty inwestycji związanych z wdrożeniem technologii opracowanych w procesach badawczych – podsumowują twórcy pisma, apelując o solidarność i uwzględnianie specyfiki poszczególnych krajów.
Inwestycje są drogie
- Do 2050 r. unijny przemysł musi być neutralny klimatycznie (tzn. zeroemisyjny), a w praktyce, wskutek wycofywania uprawnień do emisji CO2 w ramach ETS, już dziesięć lat wcześniej będzie musiał zakończyć procesy dekarbonizacji technologicznej i energetycznej. W przeciwnym razie podmioty, które nadal będą stosować emisyjne technologie produkcji, bardzo szybko wypadną z rynku z uwagi na rosnące koszty uprawnień do emisji CO2, których cena wzrośnie do poziomu od 250 do 500 €/tonę – w rozmowie z Teraz Środowisko mówi Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii oraz Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, jeden z sygnatariuszy pisma. Jak stwierdza, dotychczasowe inicjatywy legislacyjne UE w rodzaju NZIA dla branż energochłonnych oznaczają „dokładnie nic”.
- 16 marca 2023 r. UE ogłosiła Net-Zero Industry Act, który ma umożliwić szybszy rozwój czystych technologii w Europie wprowadzając wymóg, by do 2030 roku gospodarka UE uzyskała zdolność wytwarzania co najmniej 40% urządzeń i instalacji, niezbędnych do osiągnięcia celów klimatycznych i energetycznych. Celem jest stworzenie warunków dla budowy NOWEGO zielonego przemysłu, oraz stworzenia na obszarze UE do 2050 r. zeroemisyjnej gospodarki. Była to reakcja Komisji Europejskiej na podpisanie w sierpniu 2022 r. przez Prezydenta USA Joe Bidena Ustawy Inflation Reduction Act (IRA), której celem jest ożywienie amerykańskiej gospodarki, a w praktyce jego realizację wspierają środki finansowe w wysokości 369 mld. dolarów, które w formie dotacji, kredytów i ulg podatkowych, są przeznaczane na rozwój OZE i niskoemisyjnych technologii produkcji. NZIA zakłada, że do 2030 r. Unia będzie samodzielnie pokrywać 40% zapotrzebowania na technologie niezbędne do osiągnięcia celów klimatycznych, ich wytworzenie będzie jednak niemożliwe, jeżeli do tej pory padnie przemysł energochłonny wytwarzający takie dobra jak stal, cement, wyroby chemiczne czy metale nieżelazne. Ciąg współpracy poszczególnych branż zostanie przerwany i łańcuchy dostaw będą musiały oprzeć się znowu na imporcie, co europejskiej konkurencyjności z pewnością nie posłuży – wskazuje. - Świadomość ta, oraz powszechna krytyka opartych jedynie na dekretowaniu celów metod działania Komisji przy braku środków finansowych na ich realizację uświadomiła Komisji Europejskiej potrzebę uruchomienia Europejskiego Funduszu Konkurencyjności - dodaje.
Oprócz braku środków na inwestycje w zeroemisyjne technologie dla przemysłu energochłonnego, Kaliś dostrzega problemy po stronie popytowej. Produkty takie jak zielona stal, choć punktowo wspierane np. w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (przykładem jest opisywana na naszych łamach, zaakceptowana przez Komisję inicjatywa Szwecji), będą drogie. – Prywatni właściciele nie inwestują w nie, bo obawiają się utraty środków lokowanych w nierentowne zeroemisyjne technologie produkcji; bo wyższe koszty to wyższe ceny i w konsekwencji utrata rynków zbytu. Podejmowanie takich decyzji przez spółki z udziałem skarbu państwa, de facto uniemożliwia tez kodeks spółek handlowych. Jeśli inwestycja nie ma szans na zwrot z zainwestowanego kapitału, zarządy tych spółek mogą odpowiadać personalnie za działanie na szkodę własnych firm – tłumaczy. Jak mówi, inwestycje w nowe technologie mogą wymagać budowy od zera całych zakładów, a rozwiązania takie jak
Finansowanie z długu
Jak sfinansować wyczekiwany przez branże energochłonne Europejski Fundusz Konkurencyjności? Podobnie jak Krajowe Plany Odbudowy – ze wspólnie zaciąganego długu, odpowiadają autorzy raportu „Doładowanie Europy” (ang. Re-charging Europe) przygotowanego przez Instytut Zielonej Gospodarki oraz Cambridge Econometrics(2). Rekomendacje dla Komisji mówią o przyjęciu podobnego mechanizmu jak w programie Next Generation EU, tak aby uniknąć ryzyka konkurencji z innymi wydatkami UE (takimi jak polityka spójności, Wspólna Polityka Rolna czy wyłaniająca się polityka obronna). – Fundusz powinien zacząć działać jak najszybciej, najlepiej już w 2027 r. Należy pamiętać, że finansowanie z Next Generation EU (Krajowych Planów Odbudowy – przyp. red.) kończy się w 2026 r.., Fundusz natomiast mógłby działać jako kontynuacja tego programu – w podsumowaniu zaleceń pisze Marcin Korolec, prezes Instytutu Zielonej Gospodarki i były minister środowiska. Instrument miałby działać do roku 2033, a wyłożona w jego ramach kwota jest szacowana na 237 mld euro, odpowiadając tym samym rozmiarom wsparcia jakie USA przeznaczyły dla własnego przemysłu w ramach IRA (1,38% PKB). Sugerowany mechanizm earmarkingu, tj. przeznaczenia określonej części środków na wybrane cele, mógłby wskazać wymóg 10% wydatków na rozwój czystych technologii.
Przy sięganiu po dofinansowanie z Funduszu, pierwszeństwem miałyby cieszyć się te państwa członkowskie, w których dekarbonizacja przemysłu jest szczególnie trudna; brano by przy tym też pod uwagę takie wskaźniki jak wielkość populacji, poziom PKB w przeliczeniu na mieszkańca czy poziom bezrobocia. Szacunki Cambridge Econometrics pokazują, że najwięcej środków mogłoby trafić do Włoch (18%), po których następowałyby Hiszpania (14%), Polska (13%), Niemcy (12%) i Francja (10%). Poszczególne państwa samodzielnie spłacałyby przypadającą na ich potrzeby część długu, co zmniejszyłoby polityczne koszty ustanowienia Funduszu i przyśpieszyłoby jego uruchomienie. Korolec namawia też do dyskusji nt. opodatkowania tzw. gigantów cyfrowych, a więc marek takich jak Google, X czy TikTok. – Emitując wspólny dług, powinniśmy na nowo rozważyć system własnych zasobów UE – podpowiada.
Czytaj też: Wspólny unijny dług receptą dla konkurencyjnego zielonego przemysłu? O nowym otwarciu dla Europy
EPP za korektą, EKR za rewolucją
Swoje własne rozwiązania dla europejskiego przemysłu, akcentujące przede wszystkim potrzebę zmniejszenia ciężarów biurokratycznych i zniesienia części regulacji, w stanowisku z 18 stycznia br(3). przyjęła też Europejska Partia Ludowa (EPP). Hegemoniczne w Parlamencie Europejskim ugrupowanie, podobnie jak polskie branże energochłonne, wspomina o raporcie Draghiego i w imię konkurencyjności Starego Kontynentu wzywa do rewizji legislacji uznawanej za czynnik podkopujących pozycję rodzimych branż. O jakich przepisach mowa? EPP chce m.in. dwuletniego odroczenia implementacji dyrektyw związanych z raportowaniem ESG; CSDDD oraz CSRD, podobnie jak mechanizmu CBAM. Regulacje w tym zakresie zdaniem partii powinny dotyczyć tylko największych firm zatrudniających ponad 1000 pracowników i „zostawić w spokoju” małe i średnie firmy.
Możliwa deindustrializacja Europy jako skutek uboczny polityki klimatycznej grozi także globalnym wzrostem emisji wskutek przeniesienia się produkcji do innych części świata, twierdzi EPP, która chce także przeznaczenia większej puli przychodów z systemu ETS na dekarbonizację przemysłu, rezygnacji z celów dot. wzrostu udziału odnawialnych źródeł energii (w imię tzw. neutralności technologicznej), oraz ograniczenia wymogów związanych z dekarbonizacją budownictwa i sektora motoryzacyjnego. Dzień po zamorskiej inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, który zapowiada boom inwestycyjny w branży paliw kopalnych, jeszcze mocniejsze wezwanie do „odrzucenia ideologii Zielonego Ładu” popłynęło ze środowiska Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). – USA podejmuje innowacje, a UE regulacje. Jako EKR będziemy europejskim głosem rozsądku – napisał w serwisie X przewodniczący partii, Mateusz Morawiecki(4). Zgodnie z przewidywaniami, 20 stycznia br. pod razu po objęciu urzędu Trump podpisał decyzję (5)o wycofaniu USA z Porozumienia paryskiego, którego celem jest powstrzymanie do 2050 r. globalnego wzrostu temperatur na poziomie 1,5 st. C w porównaniu z epoką przedprzemysłową.
Czytaj też: Musimy postawić na wystarczalność. Społeczny wymiar transformacji i granice planetarne

Dziennikarz
Przypisy
1/ Całość:https://iep.org.pl/news/44-pismo-pl.pdf 2/ Całość:
https://www.izg.org.pl/wp-content/uploads/2025/01/IZG_CE_re-charging_europe_report_eng.pdf 3/ Całość:
https://www.epp.eu/files/uploads/2025/01/EPP-Retreat-Growth-and-Jobs-statement.pdf 4/ Więcej:
https://x.com/MorawieckiM/status/1881671353134186964 5/ Więcej:
https://www.whitehouse.gov/presidential-actions/2025/01/putting-america-first-in-international-environmental-agreements/