Podczas ostatniego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Gospodarki Odpadami, Recyklingu i Rozwoju Gospodarki Cieplnej "Ciepło 2.0" posłowie dyskutowali m.in. na temat problematyki składowania odpadów oraz odbioru społecznego funkcjonujących w Polsce zakładów termicznego przekształcania odpadów. W spotkaniu udział wzięli nie tylko członkowie zespołu, ale także spore grono samorządowców i ekspertów. Nie zabrakło gorzkich słów pod adresem aktualnego systemu gospodarki odpadami w Polsce i propozycji konkretnych rozwiązań. - Nie spotkałem się z obszarem, w którym mamy jako samorządy tak mało do powiedzenia. Rynek jest zdominowany przez monopolistów, a nasza rola ogranicza się do zebrania pieniędzy na obsłużenie ich kontraktów - mówił w Sejmie burmistrz wielkopolskiego Złotowa Adam Pulit.
Rewolucje dały więcej złego, niż dobrego
Obecni podczas posiedzenia samorządowcy przyznali, że poczynione w ostatnich latach w systemie zmiany wprowadziły sporo chaosu i nieporozumień. - Wyliczanie stawek opłat od każdego mieszkańca z osobna wydaje się nawet sprawiedliwe, ale nie mamy jakichkolwiek narzędzi, by weryfikować prawdziwość deklarowanych przez mieszkańców informacji. Oficjalnie mieszka na naszym terenie 18 tys. mieszkańców, ale według deklaracji śmieciowych jest ich tylko 14 tys. Powstałą w ten sposób lukę ktoś przecież musi zapełnić. System wymaga zmian, bo tak naprawdę niespecjalnie też zachęca do selektywnej zbiórki – apelował burmistrz Złotowa. Diagnozę podziela również starosta pilski Eugeniusz Komarowski, który przyznał, że nawet przyjęcie dopuszczalnych dziś przez prawo maksymalnych stawek opłat nie dałoby szans na zbilansowanie budżetu działającego na obszarze Związku Międzygminnego Pilski Region Gospodarki Odpadami.
Cementownie cichym beneficjentem systemu
Perspektywę przedsiębiorców prezentował z kolei Karol Wójcik, przedstawiciel Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. – Z tej dyskusji można by powiedzieć, że podwyżki cen za odpady biorą się z pazerności przedsiębiorców. Tymczasem kwota „na bramie” nie zawiera przecież tylko odbioru odpadów, ale także cały proces jego zagospodarowania. Nieważne, czy będzie to spalenie pozostałości, zagospodarowanie wytworzonego z odpadów wysokokalorycznych paliwa alternatywnego, czy nawet składowanie. To wszystko kosztuje – mówił Wójcik. Propozycję rozwiązania patowej sytuacji przedstawił reprezentujący Polską Izbę Gospodarki Odpadami Michał Dąbrowski. - W Polsce nie istnieje rozszerzona odpowiedzialność producenta (ROP), ale rozszerzona odpowiedzialność samorządu. Dotychczasową ustawę o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej należy zastąpić realnym systemem, którego dziś nie ma – mówił.
Niewykorzystany potencjał znajduje się także zdaniem Wójcika w uregulowaniu kwestii energetycznego wykorzystania odpadów. Lukę finansową mogłoby pomóc wypełnić również wynagradzanie branży odpadowej za przekazywane dziś na potrzeby przemysłu za dodatkową opłatą frakcje kaloryczne odpadów. Cichym beneficjentem braku rozwiązania stały się jego zdaniem np. cementownie, które jeszcze niedawno płaciły odpadowcom nawet 60-80 zł za każdą tonę paliwa alternatywnego. Dzisiaj, w związku z jego nadpodażą, przemysł żąda nawet 200 zł za tonę w zamian za jego odbiór.
Zarówno branża odpadowa, jak i samorządowcy pokładają w nowopowołanym wiceministrze klimatu Jacku Ozdobie spore nadzieje. – Pierwsze rozmowy i konsultacje napawają optymizmem, ale czekamy na konkrety. Pracy jest sporo – dodają.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik Więcej treści dotyczących samorządów w zakładce Teraz Samorząd.