
Teren zakładów ma powierzchnię aż 1600 ha, ale skażenie nie występuje równomiernie na całym obszarze. Jak mówiła w rozmowie z Teraz Środowisko dr Dorota Pierri z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, od lat zajmująca się problemem zanieczyszczenia na tym terenie, ma ono charakter mozaikowy. - Oznacza to, że poza 20 ogniskami emisji zanieczyszczeń, występują tu również strefy niezanieczyszczone, gdzie prawdopodobnie można zbierać grzyby czy owoce lasu – wyjaśniła. Należy to jednak bardzo dokładnie przebadać. Rozmiar i nierównomierne rozłożenie zanieczyszczeń to jedno. Druga sprawa, to że były teren Zachemu ma obecnie wielu właścicieli. Przez całe dziesięciolecia problem skażenia był odkładany, a kolejne opracowania dotyczące stanu środowiska - utajniane. Obecnie część mieszkańców Bydgoszczy mieszka na terenie skażonym.
Powołano specjalny zespół ekspercki
Dlatego też tydzień temu został powołany specjalny zespół ekspercki, w skład którego weszli przedstawiciele Urzędu Wojewódzkiego, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, środowiska nauki i różnych bydgoskich instytucji. Zespołowi przewodniczy Dariusz Wrzos, wiceprezes WFOŚiGW w Toruniu. W najbliższym czasie mają dołączyć reprezentanci samorządów - Bydgoszczy i województwa. Jak powiedziano na konferencji prasowej w tej sprawie, zespół ma dokonać oceny stanu zanieczyszczeń oraz określić niezbędne działania do podjęcia.
Zanieczyszczenia przesuwają się w kierunku Wisły
Jedno jest pewne: najgroźniejszym obiektem na tym terenie jest składowisko "Zielona" o powierzchni ponad 11 ha. Chmura zanieczyszczeń, zwana inaczej smugą czy jęzorem, która wydostaje się ze składowiska do wód podziemnych i ciągle przesuwa, oddziałuje obecnie na teren o powierzchni ponad 600 ha. - Ruch pięciu takich chmur, w tym pochodzącej ze składowiska „Zielona”, można prześledzić na mapie załączonej do wykonanego przez nas „Syntetycznego raportu z realizacji projektu naukowo-badawczego WODA+ (…)” lub ulotki informacyjnej projektu realizowanego przez AGH. Widać tam, jak zanieczyszczenia przesuwają się w Dolinie Wisły od Otorowa(1) aż do ujścia Brdy – a więc w kierunku Wisły – powiedziała Dorota Pierri.
Substancje toksyczne, kancerogenne i mutagenne zagrażają mieszkańcom
Ilość chemikaliów znajdowanych tu w środowisku gruntowo-wodnym jest ogromna; badaczka wymienia je jednym tchem: przede wszystkim fenol (produkowany niegdyś przez Zachem w dużych ilościach), toluidyna, epichlorohydryna, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA), związki z grupy BTEX (benzen, toluen, etylobenzen i ksylen). - Stężenia tych substancji należą na tym obszarze do jednych z najwyższych na świecie – mówi. Poza tym znajdują się tu anilina i jej pochodne, których pochodzenie związane jest z produkcją barwników, difenylosulfon, związki adsorbowalnych substancji chloroorganicznych (tzw. AOX) oraz nitrobenzen. Wszystkie te substancje organiczne, w znacznej części są toksyczne, kancerogenne i mutagenne. - Powoduje to, że wpływają one i na mieszkańców, i na całość środowiska – przestrzega Pierri. - Trzeba też wiedzieć, że mamy tu do czynienia nie tylko z substancjami pierwotnymi. Część z nich może krzyżowo ze sobą reagować, przez co tworzy się szerokie spektrum nowych, niebezpiecznych związków – wyjaśnia.
Remediacja może być nieopłacalna
Czy remediacja tak silnie zanieczyszczonego terenu jest w ogóle możliwa? - Jest to oczywiście wykonalne, ale inną kwestią jest opłacalność przedsięwzięcia – może się okazać, że przy dalszej zwłoce i niepodejmowaniu jakichkolwiek działań środowiskowych taniej będzie wysiedlić ze skażonych terenów wszystkich mieszkańców – dodaje Dorota Pierri, która wraz z innymi badaczami z AGH i grupą zewnętrznych ekspertów opracowywała projekt planu remediacji składowiska. Proces remediacji Zachemu jest bardzo skomplikowany i drogi – koszt szacuje się na minimum 2,5 mld zł. Miałby polegać na odpompowaniu głównej masy zanieczyszczeń z ich jednoczesnym oczyszczeniem, a następnie - przy założeniu osiągnięcia zadowalającego efektu (zmniejszenie do poziomu 20 proc. pierwotnego zanieczyszczenia) - zastosowaniu metod biologicznych, w tym samooczyszczania. Proponuje się również użycie barier fizycznych i reaktywnych z systemem przesłon izolacyjnych kontrolujących kierunek migracji zanieczyszczeń.
Tymczasem konkretne decyzje dotyczące działań zapobiegawczych i naprawczych należą do RDOŚ w Bydgoszczy. Jak nas zapewniła dyrektor tej instytucji Maria Dombrowicz, została już wydana decyzja nakładająca na syndyka masy upadłościowej obowiązek zabezpieczenia składowiska "Zielona" w terminie do 30 czerwca 2018 r. - Chodzi o to, aby strumień zanieczyszczeń przestał się przemieszczać. To najpilniejsze z działań zapobiegawczych – dodała.
Do zadań powołanego w zeszłym tygodniu zespołu będzie należało m.in. monitorowanie zagrożeń bezpieczeństwa zdrowia ludzi i informowanie o nich, zbieranie danych i informacji na temat aktualnego stanu środowiska i współpraca w tym zakresie z organami administracji, służbami i innymi podmiotami.
niezanieczyszczone

Dziennikarz
