
Komisja Europejska zaproponowała nowe cele(1) w zakresie emisji CO2 dla nowych pojazdów ciężkich od 2030 r. i w latach kolejnych. Przedstawiony wniosek zakłada stopniowe wprowadzanie coraz to surowszych norm emisji, a także wymóg, by nowe autobusy miejskie były bezemisyjne. Oczekuje się, że dzięki nowym standardom popyt na paliwa kopalne, głównie produkty ropopochodne takie jak olej napędowy, spadnie o około 2 mld baryłek ropy w latach 2031-2050.
- Cele te przyczynią się do zmniejszenia emisji CO2 w sektorze transportu - samochody ciężarowe, autobusy miejskie i autobusy dalekobieżne są odpowiedzialne za ponad 6% całkowitych emisji gazów cieplarnianych w UE i ponad 25% emisji gazów cieplarnianych pochodzących z transportu drogowego. Te zaostrzone normy emisji zagwarantują, że ten segment sektora transportu drogowego przyczyni się do przejścia na mobilność o zerowej emisji oraz do realizacji unijnych celów w zakresie klimatu i zerowego zanieczyszczenia – wyjaśniono w komunikacie KE.
Czytaj też: Rosnące zapotrzebowanie na transport w Europie zwiększa emisje z pojazdów ciężkich
Redukcja emisji o 45%, 65% i 90%
Propozycja KE zakłada, że - w porównaniu z 2019 r. - średni poziom emisji z nowych pojazdów ciężarowych miałby zostać obniżony o 45% od 2030 r., o 65% od 2035 r. oraz o 90% od 2040 r.
Dodatkowo Komisja proponuje, aby od 2030 r. wszystkie nowe autobusy miejskie były bezemisyjne.
Propozycja obejmuje samochody ciężarowe (powyżej 5 ton), autobusy miejskie i dalekobieżne (powyżej 7,5 tony) oraz przyczepy (pojazd bez napędu ciągnięty przez pojazd silnikowy). Stanowi to – jak wskazuje KE - istotne rozszerzenie zakresu obecnie obowiązującego rozporządzenia określającego normy emisji CO2 dla nowych pojazdów ciężkich. Z obowiązku redukcji emisji miałyby zostać zwolnione małe pojazdy ciężkie, a także pojazdy wykorzystywane do celów górniczych, leśnych i rolniczych oraz pojazdy zaprojektowane i skonstruowane do użytku przez siły zbrojne, ochronę ludności, straż pożarną i służby odpowiedzialne za utrzymanie porządku publicznego lub pilną pomoc medyczną, a także pojazdy zawodowe, takie jak np. śmieciarki.
Branża motoryzacyjna zaniepokojona
Ostateczny kształt propozycji może ulec zmianom – zanim przepisy wejdą w życie swoje stanowisko ws. propozycji przedstawi Rada i Parlament UE. Już dziś jednak propozycja KE wzbudziła obawy wśród przedstawicieli branży motoryzacyjnej.
- Biorąc pod uwagę, że obecnie prawie całkowicie brakuje stacji ładowania dostosowanych do specyficznych potrzeb samochodów ciężarowych, stojące przed nami wyzwanie jest ogromne — powiedziała dyrektor generalna Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) Sigrid de Vries. - Obawiamy się, że tylko producenci pojazdów zostaną ukarani wysokimi karami, jeśli inne zainteresowane strony nie spełnią swojej roli w zakresie wyznaczonych celów – zwłaszcza biorąc pod uwagę niski poziom ambicji, jaki wykazują państwa członkowskie w sprawie rozporządzenia w sprawie infrastruktury paliw alternatywnych (AFIR) – dodała.
Jak podkreśla ACEA, redukcja emisji CO2 o 45% do 2030 r. oznacza, że po drogach musiałoby jeździć ponad 400 tys. bezemisyjnych ciężarówek i co najmniej 100 tys. nowych bezemisyjnych ciężarówek musiałoby być rejestrowanych rocznie. Wymagałoby to uruchomienia ponad 50 tys. publicznie dostępnych ładowarek odpowiednich dla samochodów ciężarowych w ciągu zaledwie siedmiu lat, z czego około 35 tys. ładowarek o wysokiej wydajności, oraz około 700 dodatkowych stacji tankowania wodoru.
- Ostatecznie technologia pojazdów — niezależnie od tego, czy są to samochody ciężarowe zasilane akumulatorami, ogniwami paliwowymi czy wodorem — to tylko jedna część rozwiązania. Aby odnieść sukces w tej transformacji naszej branży, pilnie potrzebujemy spójnych, połączonych polityk – dodaje Martin Lundstedt, prezes zarządu ACEA ds. pojazdów użytkowych i dyrektor generalny Volvo Group.
Cele mniej restrykcyjne niż plany producentów pojazdów
Transport & Environment (T&E) twierdzi, że proponowany obecnie cel redukcji emisji CO2 o 90% od 2040 r. gwarantuje, że pojazdy z silnikiem wysokoprężnym będą jeździć po drogach jeszcze dekadę później, czyli w 2050 r. Zdaniem T&E ustawodawcy powinni nakazać redukcję emisji CO2 o 65% do 2030 r., co odpowiada celom sprzedaży ciężarówek zeroemisyjnych ogłoszonym już przez Daimler Truck i Volvo Trucks.
Czytaj też: Powstała koalicja na rzecz dekarbonizacji transportu ciężkiego
T&E pozytywnie ocenia propozycje dotyczące 100% redukcji emisji w nowym taborze komunikacji miejskiej, jak jednak dodano – „aby producenci pojazdów mogli nadążyć za popytem miast na czyste autobusy, niezbędne jest ustalenie tego celu wcześniej, na 2027 r.”.
- Do 2035 r. praktycznie wszystkie nowe ciężarówki z napędem elektrycznym będą tańsze w eksploatacji niż pojazdy z silnikami wysokoprężnymi, a przy tym będą miały ten sam zasięg i ładowność. Ale bez jasno określonego przez UE terminu 100% redukcji emisji, pojazdy z silnikami wysokoprężnymi będą zanieczyszczać nasze płuca i planetę przez o wiele dłużej niż to konieczne – komentuje Rafał Bajczuk, starszy analityk polityki w Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE).

Dziennikarz, inżynier środowiska

Przypisy
1/ Szczegóły tutaj:https://climate.ec.europa.eu/system/files/2023-02/policy_transport_hdv_20230214_proposal_en_0.pdf