Dalajlama i inni przedstawiciele tybetańskich władz na uchodźstwie ostrzegli we wtorek, że przez postępujące zmiany klimatu do 2050 r. mogą zniknąć dwie trzecie lodowców Wyżyny Tybetańskiej. Zażądali prawa głosu na światowej konferencji klimatycznej w grudniu.
Wyżyna Tybetańska, która jest największym na świecie rezerwuarem lodu poza Arktyką i Antarktydą, w ciągu ostatnich 5 lat doświadczyła średniego wzrostu temperatur o 1,3 st. Celsjusza, czyli trzykrotnie wyższego, niż wynosi średnia globalna - przypomnieli przywódcy w oświadczeniu.
Wyżyna, położona na średniej wysokości ponad 4 tys. metrów n.p.m., jest szczególnie narażona na skutki zmian klimatycznych. Przez globalne ocieplenie już teraz topnieją tybetańskie lodowce, które zasilają rzeki płynące przez tereny zamieszkane przez ok. 1,3 mld ludzi, m.in. Jangcy i Indus.
- Wyżyna Tybetańska potrzebuje ochrony, nie tylko ze względu na Tybetańczyków, ale także na zdrowie środowiskowe (badanie wpływu czynników środowiskowych na stan zdrowia człowieka - PAP) i zrównoważony rozwój całego świata - powiedział Dalajlama XIV w Dharamśali, gdzie ma siedzibę rząd Tybetu na uchodźstwie.
- Tybet jest równie ważny co Arktyka i Antarktyda, jest trzecim biegunem - podkreślił.
Tybetańscy przywódcy chcą mieć głos na COP21
Tybetańscy przywódcy zaznaczyli, że chcą, by światowa konferencja klimatyczna w Paryżu doprowadziła do wypracowania porozumienia w walce z globalnym ociepleniem. Domagali się też prawa głosu w tych rozmowach.
Na szczycie klimatycznym, który odbędzie się w Paryżu w dniach 30 listopada - 11 grudnia, blisko 200 państw będzie usiłowało wypracować porozumienie w sprawie spowolnienia zmian klimatycznych spowodowanych działalnością człowieka.
Jeśli światowe negocjacje zakończą się sukcesem, w stolicy Francji zostanie zawarte ambitne porozumienie klimatyczne, które miałoby zacząć obowiązywać po 2020 roku i zastąpić protokół z Kioto. (PAP)