Po rozpatrzeniu ponad sześćdziesięciu poprawek sejmowa komisja energii i skarbu państwa przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw. Podczas sejmowej dyskusji kilkukrotnie rozgorzał spór o to, czy faktycznymi beneficjentami zmian nie okażą się podmioty teoretycznie nieobjęte ich zakresem. Chodzi przede wszystkim o przyznawanie świadectw pochodzenia za energię pochodzącą z biomasy o celowo podwyższonej wartości opałowej. Nowela przewiduje także podwyższenie doliczanej do rachunków za energię opłaty przejściowej.
Zielone certyfikaty nie tylko dla OZE?
Wydaje się, że nowelizacja otwiera furtkę do przyznawania zielonych certyfikatów energii niepochodzącej faktycznie z odnawialnych źródeł energii. Proponowane w nowelizacji nowe brzmienie art. 44 ust. 3 nowelizacji wskazuje bowiem, że świadectwo pochodzenia nie przysługuje dla tej części energii elektrycznej, do wytworzenia której wykorzystano m.in. biomasę zanieczyszczoną w celu zwiększenia jej wartości opałowej.
Jak argumentowała wczoraj w Sejmie dyrektor Departamentu Systemów Wsparcia w Urzędzie Regulacji Eneregetyki Katarzyna Szwed–Lipińska, może to prowadzić do istotnych nadużyć. - Takie brzmienie przepisu spowoduje, że możemy wspierać energię, która nie została wytworzona ze źródła odnawialnego, ponieważ trudno będzie w toku postępowania wykazać, że nastąpiło zanieczyszczenie biomasy o charakterze celowym - stwierdziła. W przypadku ewentualnego sporu ciężar dowodu celowości zanieczyszczenia spoczywałby nie na wytwórcy, ale właśnie na URE.
W aktualnym brzmieniu ustawy nie ma ponadto żadnych środków prawnych, aby za tak wytworzoną energię elektryczną odmówić wydania świadectwa. Pomimo głosów sprzeciwu przepis pozostał jednak niezmieniony. Nie chcemy dopuszczać do sytuacji, w której przypadkowe i nieznaczące zanieczyszczenie powoduje odrzucenie biomasy; chodzi nam o proceder oszustwa, czyli celowe podwyższanie wartości opałowej – argumentowali przedstawiciele resortu energii.
Pomoc publiczna ukryta w rachunkach
Podczas wtorkowego posiedzenia posłowie przegłosowali także zmiany dotyczące tzw. opłaty przejściowej, czyli doliczanej do rachunków za energię elektryczną opłaty związanej z kosztami likwidacji kontraktów długoterminowych dla elektrowni. Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów proponowane w nowelizacji zmiany mogą zostać przez Komisję Europejską uznane za niedozwoloną pomoc publiczną, ponieważ przewidują sztywne wpisanie stawek opłaty wprost do tekstu ustawy. Obecnie obowiązujący art. 12 ustawy z dnia 29 czerwca 2007 r. o zasadach pokrywania kosztów powstałych u wytwórców w związku z przedterminowym rozwiązaniem umów długoterminowych sprzedaży mocy i energii elektrycznej, który nowelizacja ustawy o OZE uchyla, przewiduje ustalanie wysokości opłaty przez URE na podstawie zatwierdzonej przez Komisję metodologii. Przedstawiciele resortu energii tłumaczą, że zmiany mają na celu zagwarantowanie większej płynności systemu i uniknięcie fluktuacji stawek, co było przez odbiorców odbierane negatywnie. Teraz opłata ma wzrosnąć z 3,87 zł do 8 zł brutto miesięcznie.
Sprawozdanie komisji zostanie przedstawione na posiedzeniu plenarnym izby w środę, w późnych godzinach wieczornych.
Kamil SzydłowskiDziennikarz, prawnik