
Osiem rodzin z UE oraz po jednej z Kenii i Fidżi zaskarżyło UE do sądu, domagając się unieważnienia aktów prawnych Unii dot. polityki klimatycznej. Zdaniem skarżących ambicje klimatyczne Unii, w tym redukcja emisji CO2, są niewystarczające. O sprawie poinformowała Koalicja Klimatyczna.
- Odwołując się w swojej skardze do Karty Praw Podstawowych i wskazując na jej naruszenie, skarżący wykazują związek między poziomem emisji gazów cieplarnianych a zmianą klimatu, co prowadzi do naruszenia ich praw podstawowych, takich jak: prawo do życia i zdrowia, prawa ich dzieci do odpowiedniej opieki, prawo do podejmowania pracy i wykonywania wybranego zawodu, prawo własności oraz prawo równego traktowania - podkreśla mec. Agnieszka Warso-Buchanan z Fundacji ClientEarth – Prawnicy dla Ziemi.
Krok pierwszy - ocena formalna
Pozew zbiorowy przeciwko Parlamentowi Europejskiemu i Radzie Europejskiej trafił w ubiegłym tygodniu do Sądu Unii Europejskiej - pierwszej instancji w ramach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
- W pierwszej kolejności sąd oceni stronę formalną – czy zaskarżone akty prawne rzeczywiście dotyczą skarżących bezpośrednio i indywidualnie, bowiem tylko w takim przypadku możliwe jest wytoczenie przez osobę fizyczną lub prawną postępowania przed TSUE. Negatywne wnioski w tym zakresie doprowadzą do odrzucenia żądania już na wstępnym etapie bez merytorycznego rozpoznania sprawy – mówi radca prawny Małgorzata Buczkowska.
Bezpośrednio dotknięci - czyli jak?
Skarżący uznają, że są bezpośrednio dotknięci negatywnymi skutkami zmian klimatu, np. przez konieczność przebranżowienia. W Niemczech rodzina mieszkająca na jednej z wysp Morza Północnego i prowadząca hotel z restauracją, traci środki do życia z powodu podnoszącego się poziomu morza, nagłych przypływów, erozji plaży. Skarżąca rodzina z Francji wskazuje, że przez susze zagrożone są jej pola lawendy. Skarżący z Kenii wskazują z kolei na zagrożenie dla życia i zdrowia w związku z długofalowymi upałami i suszami. Wnioski złożyły ponadto trzy rodziny z Portugalii, a także Włoch, Rumunii, Szwecji i Fidżi.
Zdaniem dr. hab. Aleksandra Cieślińskiego z Katedry Prawa Międzynarodowego i Europejskiego Uniwersytetu Wrocławskiego, udowodnienie bezpośrednich, negatywnych skutków będzie bardzo trudne.
- Podam może dziwny, ale bardzo prosty przykład. Ustawodawca nakłada ograniczenie prędkości do 50 km/h, które dotyczy wszystkich mieszkańców miasta. I nagle kilka osób próbuje udowodnić, że ich ten zakaz dotyka inaczej niż wszystkich – w sposób wyjątkowy i bezpośrednio. Tak samo jest w tym przypadku. Zmiany klimatu dotykają wszystkich ludzi, dlatego wykazanie, że skarżące rodziny są dotknięte w sposób szczególny, będzie bardzo trudne. Ale w tym przypadku PR i nagłośnienie sprawy są ważniejsze, niż ewentualna wygrana czy przegrana w sądzie – mówi Cieśliński.
Zgadza się z nim radca prawny Radosław Górski, który podkreśla, że wymiar edukacyjny takich inicjatyw jest bardzo cenny. Zwraca jednak uwagę, że bez równoległej kampanii informacyjnej skutek może być groźny.
- Dzięki takim skargom i ich nagłośnieniu przez media dowiadujemy się jakie mamy prawa jako społeczeństwo i po jakie instrumenty prawne możemy sięgać. Jeśli jednak nie zostanie przeprowadzona równoległa kampania informacyjna – co się z tą sprawą dzieje na konkretnych etapach, może się okazać, że opinia publiczna zapamięta zupełnie inny przekaz – że Unia Europejska sobie nie radzi, że nas truje – ostrzega Górski.
Strategia zrównoważonego rozwoju
Górski uważa, że Unia Europejska w sprawie walki ze zmianami klimatu robi najwięcej na świecie, podczas gdy Chiny budują obecnie swoją gospodarki bez oglądania się na emisje – i rosną dzięki temu w siłę. - Nie może być tak, że Unia zdusi gospodarki państw członkowskich, żeby osiągnąć cel – zero emisji CO2. Pamiętajmy o strategii zrównoważonego rozwoju, jaką realizuje UE - czyli ustawiczne godzenie trzech aspektów – społecznego, rozwoju gospodarczego i ochrony środowiska. W tym sensie ustalenie norm emisyjnych na jakimś poziomie będzie zawsze wynikiem kompromisu – uzupełnia Górski.
Od strony merytorycznej pozew na UE opracował think tank Climate Analytics, a koszty procesowe są pokrywane przez niemiecką organizację Protect the Planet. Jako interwenient występuje CANE – największa koalicja organizacji pozarządowych zajmujących się kwestiami klimatu.

Dziennikarz