Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
27.04.2024 27 kwietnia 2024

Nowe spalarnie odpadów muszą być zaplanowane pod RDF

W Polsce powstaje bardzo dużo RIPOKów, przy czym około jedna trzecia wytwarzanych przez nie produktów to RDF. O zagospodarowaniu tego paliwa i innych problemach gospodarki odpadami mówi dr hab. Grzegorz Wielgosiński, profesor Politechniki Łódzkiej.

   Powrót       13 maja 2015       Odpady   
Grzegorz Wielgosiński
Profesor Politechniki Łódzkiej.

Założenia ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach były świetne. W rzeczywistości wyszło jak zwykle – wiele firm wywożących odpady otrzymuje zapłatę w formie ryczałtu, więc im mniej odpadów dostarczą do RIPOK-ów (regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych), tym więcej pieniędzy zostaje dla nich. A ilość odpadów w lasach rośnie.

Więcej RIPOKów niż potrzeba

Zaczęliśmy mocno rozwijać RIPOK-i, ale nikt nie próbował dokonać bilansu, sprawdzić, ile tak naprawdę ich potrzebujemy. Na początku każda gmina chciała mieć swoją instalację, więc powstała cała ich masa, a kolejne są realizowane. Proces inwestycyjny już się rozwinął i trudno go zahamować. Zakładów MBP, które już są, nikt nie zamknie, bo w większości zbudowano je z udziałem środków unijnych. Wygląda więc na to, że będziemy mieli większe moce przerobowe niż jest w Polsce oficjalnie odpadów (choć trzeba mieć świadomość, że powstająca w Polsce ilość odpadów komunalnych jest zaniżona).

Żeby nie dopuścić do powstania tak dużej liczby RIPOK-ów, trzeba nam było dopilnować bilansu odpadów i mocy przerobowych instalacji parę lat temu. Ale Polak mądry po szkodzie. Teraz konieczna jest modyfikacja wojewódzkich planów gospodarki odpadami - trzeba będzie zbilansować każdy region.

To, że większość odpadów będzie szła przez RIPOK-i, daje szanse na wyselekcjonowanie pewnych frakcji już na tym etapie. Kluczem nie może tu być jednak segregacja odpadów zmieszanych, bo segregowanie na poziomie sortowni jest niedoskonałe, a odpad wychodzi stamtąd brudny. Najważniejsza rzecz to selektywna zbiórka, którą na razie bardzo słabo organizujemy. Żeby ją polepszyć, potrzeba pieniędzy, czasu i informacji.

Brak informacji hamuje selektywną zbiórkę

Trudno odpowiedzieć na pytanie, który system selektywnej zbiórki jest najlepszy. Funkcjonujący w wielu miejscach podział na suche i mokre ma taki plus, że odpady suche przepuszczone przez sortownię mogą nadawać się do recyklingu. Z drugiej strony zbieranie selektywne na trzy lub cztery pojemniki zawsze wymaga doczyszczania, bo zawsze znajdą się tacy, którzy się pomylą.

Podczas szkolenia w połowie lat 90. zorganizowanego wspólnie ze Szwedami, powiedzieli oni dwie ciekawe rzeczy: że selektywna zbiórka funkcjonuje dobrze, jeśli jedna stacja selektywnej zbiórki przypada maksymalnie na 500 osób; poza tym droga dojścia do niej nie może być zbyt daleka, a ona sama musi stać w widocznym miejscu o dużym natężeniu ruchu. Trzeba ludziom ułatwić prowadzenie selektywnej zbiórki.

Oprócz tego bardzo ważna jest informacje i promocja. We włoskiej miejscowości Brescia promowano selektywną zbiórkę przez 10 lat. W rezultacie jej poziom zwiększył się z 1-2 proc. do ponad 30 proc. Jeśli dobre wyniki w recyklingu potrafią osiągnąć uważani za bałaganiarzy Włosi, to nam tym bardziej powinno się to udać. Ale rok to na pewno za mało.

Kiedy w Polsce wchodziła w życie nowa ustawa, większość mieszkańców nie wiedziała, co ma robić. Przeżyliśmy pełną porażkę informacyjną – na początku reformy ludzi tylko straszono karami, zamiast wyjaśniać ideę systemu. Nikt nie tłumaczył, dlaczego włożenie butelki do odpadów zmieszanych to nie „przestępstwo”, ale wrzucenie śmieci zmieszanych do tych zbieranych selektywnie – już tak, bo te selektywnie zebrane stają się wówczas zmieszanymi... Brak informacji niestety wciąż hamuje selektywną zbiórkę.

Nowe spalarnie muszą być zaplanowane pod RDF

Inny problem związany z RIPOK-ami polega na tym, że nikt głośno nie mówi o powstającej tu frakcji paliwowej, nadsitowej, zwanej też RDF-em czy pre-RDF-em. Na razie jedyny pomysł na zagospodarowanie tego paliwa alternatywnego to wysyłanie go do cementowni. Niemniej RDF z niektórych RIPOK-ów nie nadaje się nawet do tego, bo jest za mało kaloryczny – wtedy ląduje na składowisku. A polskie cementownie wciąż sprowadzają część tego paliwa z Niemiec, bo tam są nadwyżki.

Paliwa dla cementowni nie powinno się wytwarzać z odpadów komunalnych, bo jest w nich za dużo dodatków (chyba że przechodziłyby bardzo głębokie sortowanie i głębokie czyszczenie). Powinny powstawać z wybranych frakcji odpadów – głównie z tworzyw sztucznych i gumy. Żeby zwiększyć wartość opałową RDF-u jako paliwa, można też po prostu dosypać do niego plastiku i gumy.

Jeśli RIPOK-i przyjmują dzisiaj 8,8 mln ton odpadów komunalnych, to przy polskiej morfologii odpadów mamy z tego 2,5-3,5 mln ton paliwa alternatywnego (30-40 proc.).

W Polsce nie istnieje na razie ani jedna spalarnia paliwa z odpadów, nie spalimy go też w elektrowni ani w ciepłowni. Musi to być specjalna instalacja zaprojektowana tak jak spalarnia.

Wśród sześciu aktualnie budowanych w Polsce spalarni odpadów, tylko ta w Szczecinie zaplanowana jest pod RDF w połowie. Z kolei spalarnia planowana do wybudowania w Gdańsku będzie cała właśnie na RDF. Oprócz gdańskiej może powstanie dodatkowo jeszcze jedna bądź dwie spalarnie (w tym w Warszawie) i na tym skończy się druga transza budowy spalarni w Polsce. Chyba że będą to już typowe spalarnie paliwa z odpadów.

Tymczasem, jeśli chodzi o oszacowanie potrzeb i lokalizacji... właściwie nic nie wiemy. Nikt nie próbował tego bilansować. Niestety okazuje się, że wiele założeń, np. dotyczących gdańskiej spalarni, jest wziętych „z sufitu”. Aktualnie powstaje w województwie ok. 150 000 ton RDF-u, do roku 2020 ta ilość ma się zwiększyć do 210 000 ton, a spalarnia planowana jest na 250 000 ton.

RDF nie nadaje się do współspalania

Jednocześnie trzeba pamiętać, że paliwo alternatywne to w dalszym ciągu odpad, więc musi być spalane przy zachowaniu wszystkich wymagań dla odpadów. Na współspalanie niestety się nie nadaje, bo ma inne właściwości niż węgiel. Z tego samego powodu nie powiodło się współspalanie biomasy z węglem – choć prób było wiele, prawie wszyscy, którzy to robili, zaczęli się wycofywać.

Podobna sytuacja dotyczy współspalania węgla i paliwa alternatywnego: inna jest tu zawartość substancji lotnych, a inna – substancji koksowej, inna temperatura spalania. Odpady i biomasa zawierają sporo metali lekkich (potas, sód), które obniżają temperaturę topnienia i mięknięcia popiołu. Biomasę spalamy w niższej temperaturze, a węgiel w wyższej, bo ma wyższą wartość opałową. W przypadku współspalania w kotłach zaczynają się zapychać układy odżużlania. Poza tym w odpadach jest więcej chloru, a mniej siarki – to dobrze z punktu widzenia emisji SO2, ale pojawia się zjawisko korozji chlorkowej.

Moim zdaniem na dziś RIPOK-i muszą się postarać lepiej przygotować frakcję nadsitową: usunąć z niej dokładnie metale i niemetale, doczyścić, odpowiednio rozdrobnić, podsuszyć, a także zbadać i określić jej parametry i właściwości paliwowe.

Prof. Grzegorz Wielgosiński

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Polska z ponad połową środków przeznaczonych na budowę infrastruktury tankowania wodoru (19 kwietnia 2024)Najpierw ROP, potem kaucja? Nie milkną głosy branży, resort trwa przy swoim (12 kwietnia 2024)Inteligentne pojemniki na odpady. Świętochłowice (12 kwietnia 2024)Jak minimalizować biogazowe ryzyka inwestycyjne? (08 kwietnia 2024)Rzecznik MŚP pisze do Premiera w sprawie systemu kaucyjnego (04 kwietnia 2024)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony