Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
28.03.2024 28 marca 2024

Komu opłaca się in-house? Przedsiębiorcy apelują o przestrzeganie zasad uczciwej konkurencji

Im więcej zamówień bezprzetargowych, tym mniej wolnego rynku. Mniej konkurencji, to więcej monopolu. Więcej monopolu, to mniej transparentności. O realiach funkcjonowania sektora prywatnego w branży komunalnej w rozmowie ze Sławomirem Rudowiczem i Karolem Wójcikiem z Izby Branży Komunalnej.

   Powrót       31 stycznia 2023       Odpady       Artykuł promocyjny   
Sławomir Rudowicz i Karol Wójcik
Przewodniczący Izby Branży Komunalnej - Sławomir Rudowicz oraz Przewodniczący Rady Programowej Izby Branży Komunalnej - Karol Wójcik

Teraz Środowisko: Izba Branży Komunalnej zrzesza ponad 120 przedsiębiorców zajmujących się głównie zbieraniem i przetwarzaniem odpadów. W jaki sposób in-house wpłynął na funkcjonowanie rynku, w tym członków Izby?

Karol Wójcik (KW): Kiedy w 2016 r., na skutek nowelizacji Prawa zamówień publicznych ustawodawca wprowadził możliwości powierzenia odbioru odpadów własnym spółkom gminnym w trybie bezprzetargowym, zwanym również „in-house”, przewidywaliśmy, że ten nieśmiały trend, może z biegiem czasu rozszerzać się na kolejne gminy. Jest to o tyle niebezpieczne zjawisko, że zaburza efektywne i racjonalne funkcjonowanie systemu komunalnego, co w efekcie odbije się negatywnie na wszystkich uczestnikach rynku, czyli mieszkańcach, samorządach i prywatnych przedsiębiorcach.

TŚ: Tyle tylko, że zwolennicy in-house argumentują, że jest to właśnie sposób na zatrzymanie fali podwyżek i lepszą kontrolę nad strumieniem odpadów wytwarzanych w gminie.

Sławomir Rudowicz (SR): Słysząc te argumenty wielokrotnie, w ub. roku sprawdziliśmy, notabene po 5 latach funkcjonowania systemu, w jaki sposób kształtują się stawki w gminach z i bez in-house. Wyniki badania zawarliśmy w raporcie „5 lat in-house w gospodarce odpadami komunalnymi w Polsce”. O raporcie pisaliśmy w artykule In-house w Polsce. Raport Izby Branży Komunalnej.

Nasze badanie pokazało, że w ostatnich latach stawki opłat odpadowych rosły równomiernie dla gmin z, jak i bez, in-house. Ale co ciekawe, mimo iż stawki opłat rosły w podobnym tempie dla obu grup gmin, niższe stawki statystycznie częściej występowały w gminach, w których wykonawcy byli wybierani na zasadach ogólnych określonych w Prawie zamówień publicznych. Różnice te były najbardziej widoczne w 2022 r., gdy niskie opłaty występowały prawie 2-razy częściej w gminach, w których nie ma in-house.

TŚ: Czy to dowód na to, że brak konkurencji psuje rynek?

SR: W zdrowej gospodarce zasady powinny być równe i transparentne dla wszystkich uczestników rynku. Bez faworyzowania kogokolwiek. Ryzyko jest wpisane w prowadzenie działalności gospodarczej, ale nie może przekraczać rozsądnych granic. Przedsiębiorcy inwestują miliony złotych w modernizację zakładów, zakup nowego taboru (a koszt śmieciarki to 800-900 tys. zł), nie wspominając już o taborze elektrycznym wymaganym ustawą o elektromobilności, gdzie ceny zaczynają się od 450 tys. Euro. To wszystko po to, by świadczyć wysoką jakość usług i być konkurencyjnym na rynku. Na koniec dnia dowiadują się jednak, że jedną arbitralną decyzją wójta, czy burmistrza zostali wykluczeni z rynku i nie mogą nawet przystąpić do przetargu. I nie ma znaczenia, jaką kadrą i jakiej klasy sprzętem dysponują. Zlecenie i tak trafi do spółki gminnej.

TŚ: Gminy twierdzą, że decydują się na tryb bezprzetargowy ponieważ jest zbyt mała konkurencja wśród potencjalnych wykonawców.

KW: Mamy do czynienia z paradoksem, z jednej strony mówi się, że potrzebujemy nowych inwestycji w gospodarkę odpadami, a z drugiej strony wprowadza się regulacje, które podcinają skrzydła przedsiębiorcom. Nasze badanie wykazało, że stale spada liczba przedsiębiorców realizujących usługi w gminach, które zdecydowały się na zamówienie in-house. A będzie jeszcze gorzej, bo z roku na rok przybywa gmin, które decydują się na tryb zamówień z wolnej ręki. Jeśli jest troska o to, żeby rozwijać sektor MŚP i żeby firmy z polskim kapitałem działały na naszym rynku, to in-house jest tym narzędziem, które temu dokładnie przeczy.

SR: Równy dostęp do rynku to są pryncypia, o które walczymy. Chcemy mieć szansę startowania w przetargach, bo to jest warunek istnienia naszych firm. Niepokoi także fakt, że coraz częściej zdarzają się sytuacje, że gmina ogłasza przetarg na kontrakt półroczny, wskazując w specyfikacji warunków zamówienia, że podmiot gospodarczy m.in. musi wyposażyć wszystkich mieszkańców w pojemniki na odpady (plus oczywiście worki). To są dodatkowe koszty, które rachunek ekonomicznych czynią zupełnie nieopłacalnym. Dodajmy, że przedsiębiorca nie może liczyć na ulgi i subwencje, jakie przyznawane się przez władze publiczne wybranym samorządom.

W naszej opinii tak konstruowane przetargi noszą znamiona celowego działania, którego intencją jest wykazanie, że zostały zmuszone do powołania własnej jednostki samorządowej do odbioru odpadów, ponieważ nie uzyskały konkurencyjnych ofert z rynku. Zawsze powtarzam, że organizując przetargi chociażby na 2 lata z pewnością zainteresowanie z rynku będzie dużo większe. Kolejna kwestia to sposób formułowania umów. Długa lista kar umownych i zabezpieczeń musi negatywnie wpływać na kalkulację kosztową.

TŚ: Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Czy IBK liczy na zmianę prawa?

KW: Po pierwsze nie mówimy, że in-house zawsze powinien być wykluczony. Stoimy jednak na stanowisku, że powinien być absolutny wyjątek od ogólnej zasady konkurencji rynkowej, a nie swobodna decyzja włodarzy gmin. Przesłanką przemawiającą za stosowaniem trybu bezprzetargowego powinna być sytuacja, kiedy rzeczywiście żadna firma z rynku nie zgłasza się do przetargu. Po drugie apelujemy do samorządów o rzeczowe konstruowanie analizy potrzeb i wymagań. PZP daje zamawiającym szereg wytycznych co do kształtowania opisu przedmiotu zamówienia. Zgodnie z art. 99 ust. 1 PZP przedmiot zamówienia opisuje się w sposób jednoznaczny i wyczerpujący, za pomocą dostatecznie dokładnych i zrozumiałych określeń, uwzględniając wymagania i okoliczności mogące mieć wpływ na sporządzenie oferty. To w jaki sposób zamawiający opisze przedmiot zamówienia, będzie miało wpływ na cenę oferty.

Każdy dodatkowy obowiązek po stronie wykonawcy będzie przez niego wyceniony, podobnie jak wszelkie ryzyka umowne (kary umowne, sposób skonstruowania klauzuli waloryzacyjnej etc.), dlatego tak istotne jest, aby zamawiający konstruował SWZ w sposób przemyślany i racjonalny. Kształtowanie postanowień SWZ stanowi więc nie tylko obowiązek zamawiającego, ale jest jednocześnie potężny narzędziem służącym optymalizacji systemu gospodarki odpadami na terenie danej gminy. Jeśli dziś w kontrakcie na 24 stron, 16 stron zajmują kary umowne, to nie dziwmy się, że przedsiębiorca musi jakoś te ryzyka mitygować.

TŚ: A propos, czy samorządy korzystają z dostępnych narzędzi pozwalających na optymalizację kosztów?

SR: Jedne korzystają, inne nie. W moim odczuciu dla wielu gmin wybór trybu bezprzetargowego jest prostszy i łatwiejszy. Jest to jednak droga na skróty. Przy okazji prezentacji raportu w listopadzie ur. gościliśmy przedstawicieli branży komunalnej z Irlandii i Danii, którzy jasno powiedzieli, że u nich in-house się nie sprawdził i przestrzegali przed tą drogą. Tym bardziej IBK będzie z uwagą monitorowała dalej ten temat. In-house w dłuższej perspektywie czasowej będzie bardzo destrukcyjny dla zdrowej gospodarki. Bardzo liczymy na zdrowy rozsądek samorządowców. Apelujemy też do decydentów o rozwagę, stabilne i klarowne prawo.

TŚ: Z jakim więc nastrojem patrzycie na przyszłość prywatnych przedsiębiorstw z sektora gospodarki odpadami?

KW: Wiele z firm zrzeszonych w IBK działa na rynku od lat 90. XX w. Wiele było zwrotów i zawirowań w ciągu tych ponad 30 lat, ale dawaliśmy radę. Wiele firm rozwinęło się, zainwestowało w sprzęt, w tym instalacje do przetwarzania odpadów. Nigdy nie baliśmy się konkurencji, także koncernów, które weszły na nasz rynek. No właśnie, konkurencji..., o nią dziś po 30 latach gospodarki rynkowej musimy się upominać. Jeśli ten mechanizm zostanie zachowany, jeśli dla podmiotów samorządowych i prywatnych będą działały te same reguły gry, damy radę. Dla przedsiębiorcy szklanka zawsze jest do połowy pełna, optymizm jest motorem działania, rozwoju. Wierzymy, że tak pozostanie.

IBKArtykuł powstał we współpracy z Izbą Branży Komunalnej

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Potencjał, który trzeba wyzwolić. Przyszłość recyklingu aluminium według Fundacji RECAL (01 marca 2024)Osiągnięcie wymaganych poziomów recyklingu w 2025 r. to dla krakowskiego MPO cel w zasięgu ręki (16 października 2023)Ustawa o systemie kaucyjnym opublikowana. Co mówi o niej branża odpadowa? (13 września 2023)Koszty serwisu turbin wiatrowych spadły o kilkanaście procent w ciągu ostatnich 5 lat (05 lipca 2023)Płacimy „za odpady”, czyli właściwie za co? (31 stycznia 2023)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony