Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
28.03.2024 28 marca 2024

Czas na zmiany (klimatu) na lepsze

Wpływu człowieka na klimat oficjalnie już się dziś nie kwestionuje. Żeby go zmniejszyć, podejmuje się działania na szczeblu międzynarodowym, ale dla klimatu liczy się także to, co każdy z nas robi we własnym zakresie, np. oszczędzając energię.

   Powrót       30 października 2015       Ryzyko środowiskowe   

Z klimatem jest tak: albo nie zajmuje on nas zupełnie, albo mamy do tego tematu stosunek zgoła sceptyczny. Większość z nas uważa, że z globalnym ociepleniem można walczyć tylko globalnie. Niektórzy zaś w ogóle wątpią w zmiany klimatu albo twierdzą, że niewiele można na nie poradzić, bo są jakoby zjawiskiem wyłącznie naturalnym.

Rok 2014 najcieplejszy na Ziemi od końca XIX w.

Tymczasem klimat naprawdę się ociepla – i to coraz szybciej. Żeby zrozumieć ten proces, warto prześledzić kilka faktów. Jak mówią niezależne od siebie dane amerykańskiej agencji NASA i Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej USA (NOAA), rok 2014 był najcieplejszy na Ziemi od końca XIX wieku (dopiero wtedy zaczęto prowadzić systematyczne pomiary). Potem przyszło lato 2015, które będziemy pamiętać długo, bo było nie tylko nadzwyczaj gorące, ale i suche. Tegoroczny lipiec natomiast okazał się najcieplejszym lipcem na świecie w historii pomiarów.

Kiedy zamarzał południowy Bałtyk

O tym, że klimat był kiedyś dużo chłodniejszy, mówią także podania historyczne. Udokumentowano na przykład marsz armii Karola X po zamarzniętym Bałtyku w lutym 1658 roku. I choć przebył on tylko Cieśniny Duńskie, jest to na dzisiejszą miarę nie lada wyczyn, bo od roku 1900 południowy Bałtyk nie zamarzł już ani razu. Z kolei w "Historii ludów północnych" z 1555 r. szwedzki duchowny Olaus Magnus opisuje szynki i gospody budowane na lodzie w Zatokach Botnickiej i Fińskiej. Wędrowali tamtędy narciarze, konni, sunęły sanie. To już jednak Bałtyk północny, gdzie takie zjawiska jak całkowite zlodzenie mniej dziwią. Szacuje się, że w tamtym okresie mogło być w Europie Środkowej o około 3 °C chłodniej niż podczas zim z początku XXI wieku.

Ocieplenie nie wyhamowuje

Wiemy natomiast na pewno, że od 1880 r. przeciętna temperatura na Ziemi wzrosła o około 0,8 st. Celsjusza. Mało czy dużo? Wyobraźmy sobie teraz, że temperatura ta jest dziś nie o 0,8, ale o 4 °C wyższa. Niestety w tym właśnie kierunku zmierzamy (taki scenariusz przewidują naukowcy na 2100 rok), bo globalne ocieplenie nie wyhamowuje. Ponieważ nie ma ono jednostajnego tempa – np. w pojedynczym roku albo miesiącu przeciętna temperatura może być znacznie wyższa albo znacznie niższa niż wskazuje ogólny trend - niektórym trudno uwierzyć w globalne ocieplenie klimatu. Tendencja od ponad 100 lat jest jednak wzrostowa (patrz: wykres poniżej).

Ocieplenie zbiega się ze wzrostem stężenia CO2

Ocieplenie, o którym mowa, zbiega się z intensywnym rozwojem przemysłu na świecie, a więc ze wzrostem koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze (głównie CO2). W przeszłości też tak bywało – ostatnią epokę lodowcową, czyli plejstocen, zakończył także duży wzrost poziomu dwutlenku węgla (badanie, które tego dowodzi, opublikowano w 2012 r. w czasopiśmie Nature). Stężenie tego gazu w przeszłości sprawdzono m.in. na podstawie analizy pęcherzyków powietrza uwięzionych w rdzeniach lodowych.

Tym razem wzrost stężenia CO2 dużo większy

Od ponad 100 lat znów obserwujemy wzrost koncentracji CO2 – i to dużo większy niż kiedyś. Poza tym poziom ten nigdy nie był taki jak obecnie, gdy sięga około 400 ppm (cząsteczek na milion cząsteczek powietrza). Dokładne stężenie dwutlenku węgla można zresztą śledzić (i porównać z tym sprzed epoki industrialnej) na stronie internetowej Climate-KIC. Oczywiście, czynników naturalnych wpływających na klimat istnieje kilka (np. aktywność Słońca i wulkanów, zmiany orbity Ziemi). Jednak jak zaznaczają autorzy portalu Nauka o klimacie dla sceptycznych, wspomniane czynniki naturalne miały na przestrzeni ostatnich 100 lat akurat wpływ ochładzający na naszą planetę.

Dlaczego mimo to wciąż znajduje się tak wielu sceptyków wątpiących w dominujący wpływ człowieka na globalne ocieplenie? Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu w wydanym w listopadzie 2014 r. raporcie stwierdza, że przyczyną ocieplania klimatu obserwowanego od połowy XX wieku jest na 95 proc. nagromadzenie gazów cieplarnianych związane z działalnością człowieka. Nawet gdyby naukowcy się mylili – załóżmy, że ich teza jest tylko częściowo prawdziwa - to przecież nie zaprzeczymy, że ponad 7-miliardowa i ciągle zwiększająca się populacja eksploatuje Ziemię w sposób nieporównanie bardziej agresywny niż jeszcze kilkaset lat temu. Równowaga, w tym równowaga energetyczna Ziemi musiała zostać zaburzona. Emisji CO2 spowodowanych w znacznej mierze spalaniem paliw kopalnych nasza planeta nie jest w stanie „udźwignąć”. Normalnie węgiel jest kluczowym czynnikiem utrzymującym ekosystem w stanie równowagi. W skali globalnej jednak węgiel występujący w związkach tlenowych (CO2) jest głównym gazem cieplarnianym odpowiedzialnym za zmiany klimatyczne.

A jeśli komuś ocieplenie nie przeszkadza?

Co z tego, że Ziemia się ociepla? To przecież może oznaczać wiele korzyści – np. dla sektora turystycznego, zwłaszcza nadmorskiego, a także dla samych urlopowiczów. Przyjemna wydaje się też perspektywa mniej surowych zim (któż by chciał powrotu takich, jak np. ta w 1979 r., która na prawie dwa miesiące sparaliżowała życie ludzi i transport oraz przyniosła straty w energetyce). Prawdą jest, że Polska na pewno nie straci na zmianach klimatu najbardziej na tle świata – dużo bardziej ocieplenie dotknie krajów rozwijających się. Niemniej na pewno skutki tych zmian odczujemy także i my - i to na różne sposoby.

Pod wodą znikną całe państwa

Z raportu NOAA wynika, że rekordowa w tym roku była nie tylko temperatura powietrza, ale także oceanów. Automatycznie prowadzi to do podnoszenia się ich poziomu (coraz szybsze topnienie lodowców), w rezultacie zaś spowoduje zalanie wielu terenów nadmorskich, a nawet całych państw (np. ponad 100-tysięcznego, położonego na wyspach Pacyfiku Kiribati, którego rząd już szuka azylu dla swoich mieszkańców). Innym, mniej spektakularnym, ale dotkliwym skutkiem wzrostu poziomu mórz i oceanów będzie zmniejszenie zasobów słodkiej wody na Ziemi. Przykładowo, za około 100 lat może dojść do zalania jeziora Melar w Szwecji, które dziś jest dla mieszkańców stolicy tego kraju źródłem słodkiej wody. Trzeba przy tym wiedzieć, że Polska ma akurat bardzo ograniczone zasoby wody słodkiej w porównaniu z innymi krajami Europy.

Pogoda coraz bardziej ekstremalna

Globalne ocieplenie oznacza także rosnące ryzyko występowania bardzo intensywnych zjawisk pogodowych. Przykład długotrwałej suszy mieliśmy w Polsce w tym roku. Spowodowała niewyobrażalne straty w rolnictwie. „Gotujące się” na krzakach pomidory (jeśli w ogóle się zawiązały), ziemniaki wielkości orzechów, słabe plony buraków czy marchwi – minionego lata taki widok stanowił dla polskich rolników codzienność. Tylko nielicznych było stać na nawadnianie upraw, susza odbiła się więc na cenach warzyw. Również kukurydza nie wykształciła w tym roku ziaren, więc nie będzie paszy dla bydła na zimę. Mimo że susze o tej intensywności zdarzały się już w przeszłości, to jednak badacze klimatu przewidują, że będą one coraz częstsze i coraz bardziej intensywne, podobnie jak inne zjawiska pogodowe. Europejska Agencja Środowiska (EEA) przewiduje, że w Europie fale upałów, susze i pożary lasów, powodzie i podtopienia będą występowały coraz częściej.

Również zjawiska obserwowane ostatnio globalnie przerażają swoją intensywnością, jak np. huragan Patricia, którego prędkość dochodziła na początku do 325 km/h. Był to najpotężniejszy huragan, jaki kiedykolwiek zarejestrowano na półkuli zachodniej. Trzeba też pamiętać, że na świecie upały są jeszcze bardziej dotkliwe niż w Polsce - w maju tego roku w ich wyniku w Indiach zmarło co najmniej 2,2 tys. ludzi.

Oszczędzając energię chronimy klimat

Decyzje, które mają zostać podjęte w grudniu na szczeblu międzynarodowym (szczyt klimatyczny w Paryżu), będą mieć oczywiście największy wpływ na przyszłość planety Ziemia. Nie oznacza to jednak, że nie liczą się wcale nasze prywatne decyzje polegające na zmianie przyzwyczajeń i sposobu myślenia.

Niewielu z nas przychodzi do głowy, że klimatowi możemy przysłużyć się w bardzo prosty sposób, np. oszczędzając energię cieplną i elektryczną. A przecież to logiczne, skoro produkcja energii w naszym kraju jest oparta niemal w 90 proc. na węglu. I chodzi nie tylko o przykręcanie kaloryferów, gdy wyjeżdżamy czy wietrzymy pomieszczenie, ale również o działania długofalowe, jak np. docieplenie własnego domu. W ten sposób można zmniejszyć zużycie ciepła nawet o 90 proc. Od nowego roku będzie to łatwiejsze, ponieważ rusza wsparcie finansowe dla właścicieli budynków jednorodzinnych (będzie można uzyskać na termomodernizację do 40 proc. dotacji).

Możemy też rozsądniej korzystać z energii elektrycznej - nie pozostawiać urządzeń zbyt często w trybie czuwania, wyłączać światło, kiedy z niego nie korzystamy albo kupować energooszczędne pralki, lodówki czy żarówki. Wszystkie te działania mogą ponadto bardzo istotnie zasilić nasz domowy budżet – już sama wymiana oświetlenia na energooszczędne pozwala zaoszczędzić na energii elektrycznej 300 zł w ciągu roku.

Rower zamiast samochodu, a może ograniczenie mięsa?

Jeśli przynajmniej czasami przesiądziemy się z własnego samochodu na autobus, tramwaj albo rower, niewątpliwie także przysłużymy się klimatowi – w końcu spalanie paliw kopalnych odbywa się również w silnikach naszych aut. Jeśli nie stać nas na tego rodzaju „wysiłek”, to możemy przynajmniej spróbować segregować odpady, które mogą być poddane recyklingowi. Trzeba pamiętać, że produkcja oparta o surowce wtórne jest dużo mniej energochłonna niż produkcja tradycyjna. Warto dbać też o to, by odpady niebezpieczne i inne odpady, jak np. lodówki nie trafiały wprost na śmietnisko, ale były utylizowane w bezpieczny sposób. Jeśli ktoś czuje się na siłach, może także spróbować diety wegetariańskiej lub przynajmniej ograniczyć spożycie mięsa (tutaj wyjaśniamy szerzej dlaczego).

Zacznijmy od siebie

Przykłady pozytywnych zachowań można by mnożyć jeszcze długo. Generalnie jednak chodzi o to, by zrozumieć, że jeśli nie chcemy zgotować sobie, ale głównie naszym dzieciom i wnukom nędznego losu na Ziemi, to musimy żyć bardziej świadomie. A także zdać sobie sprawę, że wszystko, co robimy, ma wymiar nie tylko jednostkowy, ale i globalny. Owszem, można winą za zmiany klimatu obarczać największe gospodarki świata, ale można też zacząć od siebie i z okazji zbliżającego się szczytu klimatycznego wprowadzić w życie chociaż jedno postanowienie na rzecz zmiany klimatu… na lepsze.

Ewa Szekalska: Dziennikarz

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Kryzys wodny zagraża dobrobytowi i pokojowi na świecie. Raport UNESCO (22 marca 2024)Średnia efektywności odmetanowania w kopalniach to 39%. Dane o emisjach metanu od Fundacji Instrat (21 marca 2024)Prof. Chojnicki: Ciepły luty nie jest zwykłą anomalią; to obraz systemowej zmiany klimatu (04 marca 2024)Próby osuszania dotknęły większości torfowisk w Polsce. Obraz sytuacji przed Światowym Dniem Mokradeł (31 stycznia 2024)Globalne ocieplenie było głównym powodem historycznej suszy w Amazonii (25 stycznia 2024)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony