
prezeska Forum Energii © Prawa zastrzeżone
Teraz Środowisko: Odchodzimy w energetyce od węgla, ale czy od paliw kopalnych w ogóle? Według niedawnego raportu Forum Energii(1), w 2023 r. produkcja energii elektrycznej (e.e.) z gazu osiągnęła rekordowy poziom – 16,5 TWh.
Joanna Pandera: Ceny gazu spadły, a sektor energetyczny wciąż woli dobrze sobie znane źródła konwencjonalne. Postępuje co prawda bardzo szybki rozwój źródeł odnawialnych, które w ub. roku odpowiadały średnio za 27% produkcji e.e., a w tym przekroczyły 30%, ale lukę po węglu uzupełniają w tej chwili w dużym stopniu jednostki gazowe.
TS: Koszt importu paliw w ub.r. wyniósł 138 mld zł. Organizacje pozarządowe ostrzegają przed inwestycjami w gaz, które mają oddalać nas od bezpieczeństwa energetycznego i spowalniać tempo redukcji emisji gazów cieplarnianych. Jak realne według Pani są te zagrożenia?
JP: W tej dyskusji bardzo ważne są czynniki kosztowe i przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa pracy systemu energetycznego. Minimalizacja udziału gazu jest wyzwaniem; w ciepłownictwie systemowym i elektroenergetyce odchodzenie od węgla bez zwiększania udziału gazu będzie niezwykle trudne, również od strony technologicznej. Dziś budowane są nowe jednostki o mocy ok 8 GW, które powinny pracować przez 30 lat, choć rola gazu będzie zapewne spadać. Ważny będzie też aspekt geopolityczny – zmniejszania zależności od zewnętrznych dostaw. Wojna wywołana przez Rosję daje teraz dużo do myślenia w Europie - relacje energetyczne, ale też zależności technologiczne i w zakresie surowców krytycznych trzeba budować rozsądnie.
Polska nie doczekała się własnej strategii gazowej, w tym polityki energetycznej z prawdziwego zdarzenia – planującej przyszłość. Jeszcze kilka lat temu były plany gazyfikacji polskiej gospodarki i rocznego zużycia na poziomie 35 mld m3. W perspektywie 2035 r. zakładaliśmy zwiększenie konsumpcji gazu o 100%. Dziś te plany korygują się w dół. Równocześnie - ważne, żeby patrzeć na gaz z perspektywy całej gospodarki. Mamy rozwiązania pozwalające odchodzić od tego paliwa w budynkach czy części przemysłu, ale w niektórych sektorach będzie odbywało się to wolniej. Nie lubię określenia „paliwo przejściowe”, ale wiem z modelowania, że trudno będzie w ogóle nie zwiększać udziału gazu, gdy przyspieszy odchodzenie od węgla w systemie elektroenergetycznym.
Czytaj też: 67 tys. nowych kotłów węglowych w latach 2021-2023. Raport o transformacji budynków w Polsce
TŚ: Czysta energia jest potrzebna biznesowi – ze względu na rosnące koszty uprawnień do emisji, ale i raportowanie ESG. Obserwujemy zamknięcia kolejnych zakładów przemysłowych, co tłumaczy się m.in. kosztami energii.
JP: Przemysł generuje 22% polskiego PKB, ale w strategiach - zarówno poprzedniego, jak i obecnego rządu - nie widać adekwatnego zainteresowania tym sektorem do skali wyzwań. Ważne są nie tylko miejsca pracy, ale ich jakość. Liczą się łańcuchy dostaw oraz niezależność w dostarczaniu krytycznych komponentów. Wysoka emisyjność polskiego miksu energetycznego jest dziś dużym problemem dla całego przemysłu. Z naszego raportu wynika, że jesteśmy trzecim na świecie państwem o największej intensywności emisji pod względem zużycia energii pierwotnej. Polski przemysł znajduje się dziś w pułapce; wysokie koszty energii wynikają m.in. z wysokich cen węgla, CO2 oraz konstrukcji rynku. Nasze firmy są poddostawcami w wielu łańcuchach dostaw w ramach UE i świata; duże korporacje motoryzacyjne, budowlane czy związane np. z produkcją skali, zwracają uwagę na ograniczenie śladu węglowego produktów, a ten w Polsce jest wysoki... to wygląda jak slow motion suicide (pol. powolne samobójstwo) polskiego przemysłu. Na szczęście firmy biorą sprawy w swoje ręce – inwestują w OZE, budują linie bezpośrednie czy własne jednostki. Myślę, że transformacja energetyczna w Polsce w dużym stopniu dzieje się oddolnie. To będzie wyzwanie dla operatora systemu przesyłowego, a bilansowanie systemu elektroenergetycznego stanie się coraz większym wyzwaniem – zwłaszcza jeśli zabraknie koncepcji włączania mocy pojawiających się w przemyśle albo ciepłownictwie. W Forum Energii widzimy wielką szansę właśnie w udziale ciepłownictwa systemowego w systemie, tak aby pomogło w jego bilansowaniu. To „nisko wiszący owoc”.
Budując akumulatory ciepła lub kotły elektrodowe ciepłownictwo może pomóc przejmować nadwyżki energii elektrycznej wynikającej z produkcji OZE. Z drugiej strony ciepłownictwo mogłoby zarabiać aktywniej na rynku energii elektrycznej.
TŚ: W latach 2022-2023 emisje gazów cieplarnianych z energetyki spadły o 14,7%, z kolei w latach 2005-2023 – o 27,6%. Poza tym jednak, jak Pani wspomniała, w 2022 r. byliśmy trzecim państwem na świecie pod względem emisyjności zużycia energii pierwotnej. Czemu zawdzięczamy osiągnięcia, a co spowalnia dalsze postępy?
JP: Spadek emisji nie zawsze wynika z trwałych zmian systemowych, ale również z zapotrzebowania na energię niższego niż w poprzednich latach. Spadek zużycia węgla dotyczy spadku w produkcji e.e., a niekoniecznie mocy. Dopóki te jednostki nie zostaną zastąpione, przy wzroście zapotrzebowania emisje pójdą znowu do góry. Za wcześnie więc na otwieranie szampana. Spadek zapotrzebowania wynika z gospodarczej zadyszki Europy; po rozchwianiu covidowym, dużym zastrzyku finansowym KPO, ekstremalnych wahaniach cen paliw - zmniejszają się inwestycje, pandemia doprowadziła do przerwania łańcuchów dostaw, a na świecie jest coraz więcej agresywnej konkurencji. Pięć lat temu dużo łatwiej było prognozować ceny energii, tak ważne dla decyzji inwestycyjnych, dziś to dużo trudniejsze. Elektroenergetyce bez wątpienia najbardziej mogą pomóc źródła odnawialne, które są dobrze znane, skalowalne i relatywnie niskokosztowe. Potrzebujemy do tego rozbudowy i elastyczności sieci, wynagradzając rynek za dostosowanie do zmienności OZE. Dużym strategicznym projektem jest łączenie sektorów. Ciepłownictwo wraz z ogrzewnictwem indywidualnym zużywają więcej energii pierwotnej od elektroenergetyki. Należy więc budować akumulatory ciepła i kotły elektrodowe absorbujące nadwyżki OZE. Gdyby ciepłownictwo i elektroenergetyka były ze sobą lepiej połączone, być może nie trzeba by utrzymywać lub budować niektórych jednostek węglowych i gazowych przeznaczonych do stabilizowania systemu. W naszym nowym ostatnio publikowanym raporcie(2) piszemy dużo o sieciach niskotemperaturowych, umożliwiających zazielenienie ciepłownictwa. Zestaw narzędzi jest szeroki: to geotermia, kolektory słoneczne, ale i fotowoltaika czy wiatraki, a także – w racjonalnym wymiarze – biomasa. Kotły na paliwa kopalne służyłyby wtedy wyłącznie do pokrycia zapotrzebowania szczytowego. W sektorze budynków „nisko wiszącym owocem” jest efektywność energetyczna, której wsparcie stymulowałoby polską branżę budowlaną, ograniczałoby zależność gospodarki od dostaw paliw i niwelowało ubóstwo energetyczne. Poza tym, więcej energii pozostałoby do elektryfikacji innych sektorów.
Czytaj też: „Koncepcja dekarbonizacji ciepłownictwa systemowego”. NCBR
TŚ: Co jest najważniejsze przy zapewnieniu stabilności i bezpieczeństwa systemu w coraz większym stopniu opartego o źródła odnawialne – większe powiązanie energii z popytem, magazynowanie energii, sięgnięcie po takie dyspozycyjne źródła jak biogazownie i biometanownie?
JP: Za wszystkie te sensowne rozwiązania odpowiadają różne podmioty, które powinny wdrażać je w tym samym czasie. Działania ws. sieci są po stronie Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) i operatorów systemów dystrybucyjnych, co powinno dziać się tu i teraz; jesteśmy w momencie obiecującej reformy rynku bilansującego. Jeśli chodzi o magazyny, to brakuje mechanizmu finansowego; PSE modyfikują dziś parametry wejścia dla magazynów na rynku mocy. Być może magazyny są bardziej potrzebne na rynku usług elastyczności, gdzie będą na siebie zarabiać. Mamy dużo firm, które są w stanie budować magazyny. To także pytania o rolę spółek skarbu państwa i lukę inwestycyjną. Odejście od węgla nie wydarzy się, jeśli nie będzie mocy, które go zastąpią. Dosypujemy pieniądze do starych, drogich elektrowni, zamiast budować nowe i rozwijać sieci. Trzeba więc inwestować i w magazyny, i w elastyczne źródła wytwórcze, pracujące na niższych kosztach operacyjnych niż stare, wysłużone jednostki. To absolutnie priorytetowe. Potrzebujemy ok. 12-14 GW mocy do zastąpienia jednostek węglowych, równocześnie nie budując zbyt wielu jednostek gazowych. Jeśli już gaz, to np. w ciepłownictwie, z możliwością bilansowania systemu elektroenergetycznego.
TŚ: Co z energią jądrową? Jej pojawienie się jest planowane już na okres po odejściu od węgla.
JP: Elektrownia jądrowa wciąż jawi się jako bardzo odległy projekt, ale - jeśli dziś nie będzie podejmować się decyzji - to nigdy nie powstanie. Problemem jest fakt, że to mimo wszystko technologia schodząca i firmy nie są w stanie zagwarantować czasowego wykonania projektu w ramach budżetu. Próbuje się dokonać renesansu tej technologii, ale nie od Polski zależy, czy to się powiedzie. Duże znaczenie ma kontekst unijny i międzynarodowy. Jeśli tylko Polska będzie chciała budować atom, będzie to bardzo droga i odosobniona inwestycja; jeżeli inne kraje intensywnie zaczną inwestować – może koszty spadną i technologia zacznie się ponownie rozwijać. Nasza potrzeba posiadania elektrowni jądrowej jest oczywista, nie od nas jednak zależy, czy ta technologia zostanie „dowieziona” przez biznes. Wpłynie na to m.in. to, ile kapitału zostanie przeznaczone na przywrócenie jej do świetności, bo elektrownie jądrowe budowały się intensywnie w latach 80 XX w. Kiedy jedna inwestycja zdarza się raz na dekadę, trudno mówić o prosperity tej branży. Można nie lubić OZE, ale projektów w tej dziedzinie jest na tyle dużo, że nawet jeśli brakuje jakiegoś „trybika”, np. metali ziem rzadkich, wąskie gardła są stosunkowo łatwo pokonywane. Ilość inwestycji jest w stanie sfinansować zmiany technologiczne. Mam wrażenie, że w przypadku atomu ludzie pomijają ten aspekt.
TŚ: Jak miałby wyglądać i działać centralny ośrodek zarządzania transformacją energetyczną w Polsce? To powracający pomysł, proponowany m.in. przez Panią.
JP: Jeśli na transformację energetyczną mamy do wydania ze środków unijnych 500 mld zł, cały proces ma nas kosztować drugie tyle i wiemy jak bardzo skomplikowane, wymagające międzysektorowego podejścia, są to zagadnienia – potrzeba zasobów ludzkich i intelektualnych, aby to sensownie zaplanować. Transformacja musi być bezpieczna, opłacalna kosztowo i dobrze zakomunikowana nie tylko uczestnikom rynku, ale i całemu społeczeństwu. Ludzie boją się zmian i są zmęczeni nieustającymi zapowiedziami końca świata. Mamy pomysł na rozwój „mózgu transformacji” na bazie Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) – z większymi kompetencjami i bezpośrednim podleganiem administracji rządowej. W tej chwili jako instytut badawczy ma długą ścieżkę do wpisania się w procesy legislacyjne. Tymczasem oceny skutków regulacji, ich wpływu na społeczeństwo, rozważanie różnych opcji wdrażania, to coś, co trzeba potraktować bardzo poważnie. Inaczej będziemy w nieustającej defensywie. W ukonstytuowaniu takiego ośrodka istotne jest nie tylko finansowanie, ale i wykorzystanie istniejącego zaplecza; już dziś mamy np. Instytut Energetyki, ale 90% jego prac to zlecenia dla biznesu, a nie praca dla administracji państwowej. Istnieją jeszcze inne jednostki, które dziś w ogóle nie są włączone w proces tworzenia polityk publicznych. Powstające propozycje legislacyjne są więc często nieprzemyślane, nieprzeliczone i źle zakomunikowane.
TŚ: Jakich propozycji oczekiwałaby więc Pani od finalnej wersji Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK), która niedługo ma ujrzeć światło dzienne?
JP: KPEIK musi dostrzec zmiany zachodzące w całej gospodarce – transporcie, ciepłownictwie, budynkach. Mam nadzieję, że będzie odważnie określał cele i mobilizował do działania. Że po raz pierwszy w polskiej historii nie będzie wyłącznie prowadził dialogu z górnikami, ale też z odbiorcami, przemysłem. Wiodącą rolę powinny odgrywać źródła odnawialne – w 2030 r. powinno ich być ponad 60% - ale konieczne jest dostosowanie sieci, rynku energii, elastyczności do innej pracy systemu. Źródła węglowe i gazowe powinny pełnić sensowną rolę uzupełniającą.
Czytaj też: Polskie cele redukcji emisji poniżej unijnego 17,7%. Komisja Europejska a NECPS

Dziennikarz
Przypisy
1/ Więcej:https://www.teraz-srodowisko.pl/media/pdf/aktualnosci/15260-forum-energii-transformacja-2024.pdf2/ Więcej:
https://www.teraz-srodowisko.pl/media/pdf/aktualnosci/15260-forum-energii-transformacja-2024.pdf