Robots
Cookies

Ustawienia cookies

Strona Teraz Środowisko wykorzystuje cookies. Część z nich jest niezbędna do funkcjonowania strony. Inne służą poprawianiu jakości naszych usług.
Więcej  ›
27.04.2024 27 kwietnia 2024

Co zrobić ze zrzutami solanek do rzek? Eksperci podsuwają rozwiązania

Urealnienie opłat za usługi wodne, obowiązkowe pomiary ilości i jakości zrzutów, limity na stężenia chlorków i siarczanów dla wód pokopalnianych – eksperci proponują znaczne zmiany dla zakładów górniczych zrzucających solanki do rzek.

   Powrót       17 listopada 2023       Woda   

Analiza o tytule Rekomendacje zmian prawnych niezbędnych do zminimalizowania wpływu zrzutów wód kopalnianych na stan rzek została przygotowana dla Koalicji Ratujmy Rzeki przez Fundacje Frank Bold i Greenmind w ramach odpowiedzi na katastrofę odrzańską. Jak potwierdziły wyniki ostatniej kontroli NIK, odpowiedzialne za masowe śnięcie ryb na Odrze zakwity złotej algi były spowodowane wysokim poziomem zasolenia rzeki, do którego doprowadziły zrzuty solanki z położonych w zlewni Odry zakładów górniczych. Przygotowane w oparciu o istniejące akty prawne rekomendacje mają pomóc w rozwiązaniu narastających od lat problemów. Najważniejsze z przedstawionych pomysłów zakładają wprowadzenie opłat za pobór wód w ramach odwadniania kopalń, wprowadzenie górnych limitów stężeń chlorków i siarczanów, podniesienie opłat za zrzuty soli i obowiązek wprowadzenia systemu ciągłego monitoringu jakości i ilości ścieków oraz wód odbiornika.

Opłaty także za odwadnianie

Zgodnie z obecnymi regulacjami zapisanymi w prawie wodnym oraz orzecznictwem sądów opłaty wodne w górnictwie są dzisiaj pobierane jedynie za pobór wód z ujęć, które nie należą do systemów odwadniania zakładów. Eksperci z Fundacji Frank Bold (1)i Greenmind chcą to zmienić tak, aby również pobory w ramach odwadniania były objęte opłatami.

Jak czytamy, odwadnianie kopalń oddziałuje na środowisko i powoduje zanik wód podziemnych oraz osuszanie gleby, mogąc prowadzić do wysychania rzek lub jezior. Obowiązkowe opłaty za te działania mają stymulować zakłady do większego oszczędzania wody. – Środowisku jest obojętne, w jakich celach jest pobierana woda, nie ma zatem powodu, żeby kopalnie były zwolnione z tych opłat – wyjaśnia Jacek Engel z Fundacji Greenmind (2)oraz Koalicji Ratujmy Rzeki. – Tym bardziej, że czysta woda jest mieszana z zasoloną i jest marnowana w zrzutach, zamiast np. trafiać do sieci wodociągowej – dodaje. Autorzy analizy wskazują, że odwadnianie kopalń prowadzi do skutków sprzecznych z celami środowiskowymi Ramowej Dyrektywy Wodnej, co ma dodatkowo przemawiać za objęciem ich opłatami, zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”.

Wyższe stawki opłat

Jeżeli zakłady górnicze mają ograniczyć zrzuty zasolonych wód, bodźce ekonomiczne są niezbędne – przekonuje ekspertyza. Obowiązująca stawka opłaty za zrzut chlorków i siarczanów od 2015 r. wynosi 0,050 zł/kg. Przyjęta w zeszłym roku tzw. specustawa odrzańska co do zasady podtrzymuje tę wysokość do roku 2030. Kolejny raz powołując się na „jedną z kluczowych zasad ochrony środowiska”, tj. „zanieczyszczający płaci”, autorzy mówią, że opłata powinna być na tyle wysoka, aby mobilizować zakłady do większego odsalania wód pochodzących z odwadniania kopalń. Stawki według przedstawicieli obu fundacji powinny progresywnie rosnąć już od 2024 r.

Jacek Engel zwraca uwagę, że w obecnej sytuacji zakłady nie mają powodu, by inwestować w metody odsalania. – Opłaty za zrzuty są dzisiaj śmiesznie niskie, tymczasem odsalanie wody jest procesem energochłonnym, generuje więc koszty. Branżę górniczą trzeba do tego zmotywować – tłumaczy przedstawiciel Fundacji Greenmind i wskazuje na już istniejące przykłady. – Odzyskiwaniem soli z wody zajmuje się dzisiaj Jastrzębska Spółka Węglowa. Te technologie są możliwe do wykorzystania, a  wysokie, choć racjonalne, stawki opłat za zrzuty mogą zmobilizować zakłady do tego, żeby w nie zainwestowały. Trwają zresztą badania nad tańszymi i bardziej wydajnymi metodami. Z pomocą więc może przyjść postęp technologiczny – zauważa.

Czytaj także: 500 zł na dobę za pobór 1 m3/s wód podziemnych. Rząd wyznaczył stawki opłat za usługi wodne

Co do finansowania budowy systemów odsalania panują różne opinie. Jedno ze stanowisk mówi o pełnym i konsekwentnym stosowaniu zasady „zanieczyszczający płaci”. Jacek Engel dopuszcza jednak pewien zakres przeznaczonej na ten cel pomocy publicznej. – Osobiście uważam, że można dopuścić pewne formy wsparcia dla zakładów górniczych węgla kamiennego czy KGHM, budujących systemy odsalania wody; na przykład tanie długoterminowe kredyty. Czysta woda w rzekach jest w interesie państwa i obywateli. Przepisy o pomocy publicznej dla biznesu otwierają taką furtkę, kiedy chodzi o ochronę środowiska – wskazuje Engel. Propozycje zawarte w ekspertyzie mówią także o powrocie do różnicowania stawek za pobór wód podziemnych i powierzchniowych w zależności od dostępnych zasobów wód podziemnych oraz przepływu średniego niskiego SNQ.

Ulgi dopiero po 30 dniach, potem – po 60

Według specustawy odrzańskiej podmioty, które korzystają z systemów retencyjno-dozujących mogą otrzymać ulgę w opłatach już po pięciu dniach zatrzymywania w nich wód pokopalnianych. Po dziesięciu dniach ulga wzrasta. Jak czytamy w ekspertyzie, „w praktyce oznacza to, że zakład górniczy mający możliwość retencjonowania wód pochodzących z odwadniania kopalń przez zaledwie 10 dni płaciłby tylko połowę obowiązującej stawki za zrzut chlorków i siarczanów, czyli 0,025 zł/kg”. Autorzy rekomendują, aby ulgi stosować dopiero po minimum 30 dniach retencjonowania wód, ponieważ 5 albo 10 dni to zdecydowanie za mało, aby zmniejszyć ryzyko środowiskowe dla rzeki. – Niski stan Odry, w którym o wiele łatwiej o zakwit złotych alg, trwał ostatnio 80 dni. Uprawniające dziś do ulg okresy retencjonowania zrzutów są więc stanowczo za krótkie. Postulujemy, aby po pierwszym okresie minimum 30 dni od 2027 r. wynosił on 60 dni; dopiero wtedy zakłady mogłyby płacić 80% stawki – wyjaśnia Jacek Engel.

Eksperci chcą również, by systemy retencyjno-dozujące były obowiązkowe dla wszystkich kopalni nieposiadających pełnego systemu odsalania. Obecne prawo takiego obowiązku nie przewiduje – w zamyśle autorów analizy miałby się on znaleźć w każdym nowym pozwoleniu wodnoprawnym na zrzut ścieków i wód z odwodnienia zakładów górniczych. Jak przekonują, rewizji pod tym kątem należy poddać również aktualne pozwolenia, a brak instalacji powinien być obłożony karą finansową. „Warunkiem skuteczności systemów retencyjno-dozujących jest ich obligatoryjność do czasu wdrożenia technologii oczyszczania wód pokopalnianych” – czytamy. Ścieki miałyby być wstrzymywane w okresach suszy oraz przy wysokim stężeniu chlorków i siarczanów – nawet przy wysokich przepływach.

Czytaj także: Jak pomóc drugiej największej w Polsce rzece? Za nami II Okrągły Stół Odrzański

Ciągłe pomiary

Ekspertyza mówi o wprowadzeniu limitów stężenia chlorków i siarczanów, a także o obowiązku odmowy wydania pozwolenia wodnoprawnego, jeżeli pojawi się ryzyko nieosiągnięcia celów środowiskowych – wszystko to wymaga zaś stałych pomiarów jakości ścieków. Według autorów zakłady powinny być do nich zobligowane na podstawie pozwoleń wodnoprawnych. Obecne przepisy w ocenie ekspertów są zbyt ogólne. Nie nakładają także obowiązku przeprowadzania pomiarów w sposób ciągły, przez co w praktyce dokonuje się ich raz na kilka miesięcy. – Ponieważ brakuje ciągłego monitoringu, a pomiary odbywają się rzadko, w efekcie nie wiemy jakie tak naprawdę są stężenia w zrzutach wód pokopalnianych. Tymczasem pilnie potrzebujemy tej wiedzy, aby móc odpowiedzialnie decydować o wydawaniu pozwoleń – dodaje Jacek Engel. Obowiązkowe pomiary jakości i ilości ścieków oraz jakości wód odbiornika odbywałyby się powyżej i poniżej miejsca zrzutu.

Komentując propozycje obu fundacji Jacek Engel zaznacza, że najlepszym „układem immunologicznym”, który pomaga rzekom bronić się przed skutkami nadmiernego zasolenia, jest ich naturalny charakter. Zmiany wymienione w ekspertyzie są niezwykle ważne, same jednak nie wystarczą – podkreśla działacz. – Musimy bić się o żyjące rzeki także po to, by mogły sobie lepiej radzić z zagrożeniami. Wystarczy spojrzeć na awarię oczyszczalni ścieków Czajka – dzięki temu, że Wisła zachowała swój naturalny bieg, wszystkie ścieki i cała materia organiczna zostały w ciągu kilkunastu kilometrów rozłożone przez mikroorganizmy – dodaje Engel.

Szymon Majewski: Dziennikarz

Przypisy

1/ Strona Fundacji Frank Bold
https://frankbold.pl/
2/ Strona Fundacji Greenmind
https://greenmind.pl/

Polecamy inne artykuły o podobnej tematyce:

Rozpoczęto prace nad utworzeniem Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry (25 kwietnia 2024)Dobre praktyki dla rzek żwirodennych (16 kwietnia 2024)W Polsce jest 2184 wielkotowarowych ferm drobiu. Co na to środowisko i społeczeństwo? (10 kwietnia 2024)Nowy rezerwat przyrody na Podkarpaciu. Chroni dolinę małej rzeki Smarkata (03 kwietnia 2024)MI zapowiada zmiany przepisów dot. zatwierdzania taryf za wodę i specustawy odrzańskiej (02 kwietnia 2024)
©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.
▲  Do góry strony